sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 12 - "Życie składa się z marzeń i pragnień"


Gdy wsiadłyśmy do samochodu już po zakupach. Dziewczyny zaraz zaczęły zadawać pytania jedna przez drugą:
- Dlaczego nie umówiłaś się z Jayem?
Na początku nie zwracałam na to uwagi, lecz gdy cały czas przez 15 minut zadawały to pytanie w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam:
- Bo nie. Koniec kropka. Nie ma dyskusji – i ruszyłam dalej, ponieważ akurat zapaliło się zielone światło.
Dziewczyny wmurowało. Przecież ja nigdy nie unikałam flirtu. Sama też sobie się dziwiłam. Co się ze mną dzieje? Często takie pytanie zadaje sobie, gdy już leże w łóżku wieczorem. Zmieniam się. Widzę to nie tylko ja, ale również osoby z mojego środowiska. Mi to odpowiadało. Chyba w końcu przestane nosić ta maskę, która zaczęła mi strasznie ciążyć. A może tylko po części się zaczynam zmieniać? Nie wiem. Czas pokaże i mam nadzieje, że to będzie dobra przemiana, albo nie będzie żadnej przemiany i zostanę tą sama zwykłą dziewczyną, jaką jestem.
Dojechałyśmy do domu. Każda wzięła swoje siatki z zakupami i udała się do mieszkania. Rozpakowałyśmy je i udałyśmy się do salonu. To znaczy dziewczyny udały się do salonu, natomiast ja poszłam do swojego i Pati pokoju. Na swoim łóżku rozłożyłam książki języka niemieckiego i zaczęłam się uczyć. Chwile potem do pokoju weszła Patrycja. Spojrzała na mnie i również zaczęła się uczyć.
- Dziewczyny też się uczą? – spytałam
- Tak – odpowiedziała mi nie odrywając wzroku od książki.
- Przepraszam, że tak naskoczyłam w samochodzie
- Nic się nie stało – tym razem, gdy to mówiła już spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
Patrycja, Paulina były dla mnie jak siostry. Znam je odkąd pamiętam. Nigdy nie było między nami żadnej rywalizacji. Zawsze każda na każdą mogła liczyć. Poznały nas nasze mamy, które też są do tej pory przyjaciółkami. Pamiętam jak w szkole zaczęto mi dokuczać z powodu innego koloru skóry. Pamiętam jak bałam się, że i one się ode mnie odwrócą. Lecz one nigdy mnie nie zostawiły. Zawsze były ze mną. W tych dobrych i złych chwilach. One również mogły i mogą nadal liczyć na mnie o każdej porze dnia i nocy. Choćbym nie wiem jak była zajęta dla nich zawsze znajdę, chociaż to durne pół godziny, aby wysłuchać tego, co chcą mi powiedzieć. Już w szkole nazywano nas siostrami. Wszędzie razem, wszystko robiłyśmy razem. Taka przyjaźń to skarb. Ale nie zawsze było tak kolorowo. Zdarzały się kłótnie. Ale jak to my musiałyśmy dać rade.
- Ada ziemia do Ciebie – powiedziała Pati machając mi rękoma przed oczyma.
- Tak? – spytałam wyrwana z zamyśleń.
- O czym albo, o kim tak myślałaś?
- A tak o wszystkim – odpowiedziałam i zaczęłam wertować książkę od niemieckiego.
Ona nic nie powiedziała tylko też zaczęła się uczyć dalej. I tak spędziłyśmy czas do wieczora. O godzinie 20 wszystkie zasiadłyśmy przy stole w kuchni.
- Matko więcej tego być nie mogło? – spytałam
- Zawsze mogło być gorzej – pocieszyła mnie, Kim
- Też mi pocieszenie – stwierdziłam i nalałam sobie wody do kubka
- A od jutra jeszcze zaczynamy treningi – dodała Paula
- Matko ja nie dawno jedne skończyłam – powiedziałam
- No wyobraź sobie, że my też – Kayla
- Ale co się przejmujecie. Taniec to nasz żywioł – rzekła z entuzjazmem Kimberley
- Ale co za dużo to nie zdrowo – powiedziałam i poszłam do łazienki. Na co Patka krzyknęła:
- Ej, ale najmłodsza tutaj to ja jestem!
- Ale nie powiedziałaś, że chcesz się iść kąpać! – odkrzyknęłam i weszłam pod prysznic.
- To nie sprawiedliwe – powiedziała blondynka z miną dziecka, któremu odebrano zabawkę.
- Nie ma sprawiedliwości na tym świecie – powiedziała Paula.
O godzinie 22 każda była umyta i poszła spać. Następnego dnia obudziłyśmy się o godzinie 7. Lekcje miałyśmy na 8. Każda szybko skorzystała z łazienki, a następnie w ciągu 5 minut musiała zjeść śniadanie. Wrzuciłyśmy nasz plecaki do samochodu i same do niego wsiadłyśmy. Po 15 minutach drogi (zaczynały się już robić korki) dojechałyśmy pod szkołę. Pierwszy był język angielski. Nasza nauczycielka cały czas mówiła po angielsku. Nie było by w tym nic złego gdyby nie to, że mówiła jeszcze szybko i ciężko było ją zrozumieć. Jednym słowem musiałaś cały czas słuchać tego, co ona mówiła, bo chwila nie uwagi i nie wiesz, o czym mowa.
- Przepraszam czy może pani mówić troszeczkę wolniej? – spytała Kim
- Jesteś już w takim wieku, że powinnaś mieć język angielski opanowany tak, aby mnie rozumieć – rzekła chłodno nauczycielka
- No jak pani mówi tak szybko to ciężko, cokolwiek zrozumieć nawet temu, kto pochodzi z Anglii, czyli dla mnie – to chyba zbiło nauczycielkę z tropu, a Kim dalej kontynuowała swoją wypowiedź – Nawet w Anglii mówimy wolniej.
- Skoro pochodzisz z Anglii to moja mowa nie powinna mieć dla Ciebie żadnego znaczenia
- Jednak ma, bo jak już wcześniej powiedziałam nawet u nas nauczyciele mówią wolniej. Więc proszę panią, aby i pani mówiła wolniej.
 Nauczycielka tylko spojrzała na nią i zaczęła mówić dużo wolniej, co większość z uczniów przyjęła z ulgą i zaczęła robić notatki. Po lekcji, Kim musiała dokonać ciężkiego wyboru między nami, a plastikami.
- Siemka – podeszła do nas Tina, a za nią reszta paczki
- Hej – odpowiedziałyśmy wszystkie
- My nie do Was – i spojrzała na mnie, Patrycję, Paulinę i Kamilę – My do niej – i wskazała na Kimberley
- Co chcesz? – spytała oschle
- Proponuję abyś zostawiła je i przyłączyła się do nas – i wyciągnęła do niej prawą rękę.
Ja z dziewczynami spojrzałyśmy, na Kim i czekałyśmy na jej reakcję. Z twarzy naszej przyjaciółki nic nie dało się wyczytać.
- Sorry, ale nie zamierzam stać się plastikiem, bo nie lubię różu – i odwróciła się do nas.
- Już myślałam, że się zgodzisz dołączyć do nich – powiedziała Kamila, która jako jedyna z nas wszystkich znała, Kim najlepiej.
- Co Ty. Zostawić Was to tak jak popełnić samobójstwo. – powiedziała ze śmiechem, a my zaśmiałyśmy się razem z nią.
Spojrzałam na plastiki Tina była wściekła. Krzyczała na swoje pseudo przyjaciółki. A te? Biedne próbowały się jej jakoś wytłumaczyć, lecz ona nie dała im powiedzieć nawet słowa.
- Co wy jej powiedziałyście, że jest taka wściekła? – spytał Jack podchodząc do nas.
- A odmówiłam wstąpienie do paczki – wyjaśniła Kim
- To sobie nabrudziłaś w papierach – zaśmiał się Jack a potem zwrócił się do mnie
– Mogę liczyć na mały spacer po szkole?
- Wiesz chętnie, ale przyjechałyśmy samochodem i tylko ja mam prawko w tym gronie i musze moje kumpele odwieść do domu – wyjaśniłam, ale strasznie żałowałam, że nie mogłam pójść z nim na ten spacer.
- To może ja dziś po Ciebie przyjdę i pójdziemy na spacer? – spytał nie poddając się
- Jasne – odpowiedziałam z uśmiechem, on również posłał mi swój uśmiech i wrócił do kolegów.
- Umówiłaś się z nim? – spytała Paula
- Tak. – odpowiedziałam całkiem zdezorientowana nie wiedziałam, o co im chodzi.
- A co z Jayem? – spytała Pati
- Co z Jayem? – powtórzyłam pytanie przyjaciółki jeszcze bardziej zdziwiona
- Przecież on Ci się podoba – stwierdziła Kamila. Ja się tylko zaśmiałam i odpowiedziałam:
- Nie twierdze, że jest brzydki, bo przystojny i wysportowany jest nawet bardziej od Jacka, ale jest dla mnie troszkę za stary – powiedziałam i weszłam do klasy od języka niemieckiego, ponieważ nasza pani już przyszła.
Usiedliśmy na swoich miejscach i zaraz otrzymaliśmy test, który składał się z 4 stron formatu A4, ale był banalnie prosty dziecko w gimnazjum umiałoby go rozwiązać.
- Ten test to był pryszcz – powiedziała Paula wychodząc z klasy.
- No oczywiście, że tak – zgodziła się z nią Kim.
Potem miałyśmy matmę i inne przedmioty ścisłe. Po tych wszystkich przedmiotach przyszedł czas na trening. Ja poszłam do sali gdzie miałam zacząć trening tańca towarzyskiego. A dziewczyny poszły na swoje treningi. Moim partnerem był o dziwo Jack.
- Co Ty tu robisz? – spytałam
- Tańczę – powiedział
- To wiem, ale Ty powinieneś być teraz na lodowisku.
- Udało mi się porozmawiać z trenerami i zamieniłem się po prostu z Tomem.
Dalej już nie mieliśmy czasu na rozmowy, ponieważ do sali wszedł trener. I od razu zaczęła się ciężka praca.
- Na następną lekcje każda z dziewczyn ma mieć spódniczkę – powiedział trener, gdy już wychodziliśmy z sali.
- To, o której mam być po Ciebie? – spytał Jack przed szkoła
- Wiesz bądź – spojrzałam na zegarek – o 17 to ja wtedy zdarzę wziąć prysznic – powiedziałam z uśmiechem
- Spoko będę. To pa – i pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
Podeszłam do samochodu Kamili i otworzyłam bagażnik a następnie wrzuciłam tam swój plecak.
- Hej – powiedział ktoś z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Richiego z małym bukietem kwiatów w ręku.
- Siemka! – odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie
– A Ty, co tu robisz? – spytałam
- Czekam na Paulinę
- Paule – poprawiłam go
– Nie lubi swojego imienia, dlatego woli, gdy ktoś do niej mówi Paula lub Mała
- Ale Paulina to ładne imię i prawie niespotykane w Niemczech
- Bo to Polskie imię
- Za ile dzwonek? – spytał mnie
- Za – nie odpowiedziałam, bo w tym momencie zadzwonił dzwonek – Teraz – rzekłam ze śmiechem. Po chwili doszły do nas dziewczyny.
- To Paula nie jedziesz z nami? – spytała Kamila
- Nie umówiłam się z Richiem. Nie mówiłam Wam? – spytała
- No wyobraź sobie, że nie – odpowiedziałam i usiadłam na miejscu kierowcy
- To już wiesz – powiedział Richie ze śmiechem
- Taaaa – i również się zaśmiałam
- Dobra dziewczyny ja nie wiem, o której wrócę – rzekła Paula
- Na pewno nie szybko – zapewniał nas, Richie
- Tylko młody uważaj jeden fałszywy krok a nie żyjesz – zagroziłam mu wychylając się z samochodu
- Powiało grozą – rzekła Pati i podobnie jak ja wrzuciła plecak do bagażnika a następnie usiadła z przodu obok mnie
- Aż się boje – dodał ze śmiechem blondyn
- Dobra ludzie ja nie taksówka i wieczność na Was czekać nie będę – pogoniłam wiarę do szybszego rozstania się. Kim i Kamila wrzuciły plecaki do bagażnika i usiadły z tyły, a Paula z Richiem udali się w stronę miasta. A my pojechałyśmy do domu.
***Wróćmy do pary***
Szli w ciszy. Żadne z nich nic nie mówiło. Jakby coś w gardle zabraniało im wypowiedzieć, cokolwiek. Jakby bali, że się ośmieszą. Richie nadal w ręku trzymał ten bukiecik, który składał się z 10 malutkich różyczek.
- To dla Ciebie – w końcu się odezwał i wręczył jej bukiecik.
Ona nie odpowiedziała nic w podziękowaniu, lecz posłała mu jeden ze swoich najładniejszych uśmiechów. I dalej szli w tej niezręcznej dla obu stron ciszy.
- Może pójdziemy do parku? – spytał blondyn
- Możemy – wydusiła w końcu z siebie blondynka.
- Zawsze jesteś taka nieśmiała? – spytał Cameron
- Nie. Zawsze gadam jak najęta
- To, co powoduje ze teraz milczysz?
- Nie wiem coś mnie onieśmiela. Może to, ze jesteś sławny?
- Ale wcześniej Ci to nie przeszkadzało
- Bo wcześniej nie rozmawialiśmy sam na sam
- Ale ja nie gryzę
- Tylko połykasz w całości – rzekła ze śmiechem blondynka
- Nie aż tak źle to nie jest ze mną – odpowiedział również ze śmiechem
- Wiesz jest coś co nas łączy – zauważyła Paula
- Co?
- Blond włosy i niebieskie oczy
- A no fakt
I dalej temat znowu im się urwał
***Paula***
Jego obecność mnie onieśmiela. Co się ze mną dzieje? Przecież nigdy taka nie byłam. Ja się po prostu boje, aby nie ośmieszyć się przy nim. Te jego oczy mogą onieśmielić nie jedną dziewczynę.
***Richie***
Ona jest piękna. Taka delikatna. A uśmiech? Najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziałem. Żeby nie palnąć przy niej żadnego głupstwa. Żeby tylko się nie ośmieszyć. Żeby tylko nie skreśliła mnie na początku naszej znajomości.
***
Doszli do parku. Richie pokierował ich w stronę fontanny. Stanęli obje i zaczęli się wpatrywać.
- Długo tu jesteś? – przerwał w końcu tą niezręczna cisze
- Od początku lipca
- 2,5 miesiąca. Nie długo
- No nie. A poznałaś wszystkie miejsca w Berlinie?
- Nie miałam okazji
- To może ja porobię za Twojego przewodnika po Berlinie?
- Jeśli tylko chcesz
- Uwaga! Aktualnie znajdujemy się przed fontanną w jednym z Berlińskich parków. – powiedział Richie, a Paula tylko się zaśmiała i spojrzała na zegarek.
- Wiesz ja już musze iść. Mam trochę zadane na jutro.
- Spoko. Rozumiem. Ale spotkamy się jeszcze?
- No ktoś musi za mojego przewodnika robić – zaśmiała się.
Wracając do domu tematy już im się nie urywały, co chwile. Rozmawiali jak najęci. Czy z Tego coś będzie?
***Wróćmy do nas***
Dojechałyśmy do domu. Weszłyśmy do swoich pokoi.
- Ada jak myślisz czy Paula i Richie… Czy z tego może coś wyjść? – spytała Pati
- Myślę, że tak. Z tego, co poznałam Richiego jest tak samo zakręcony jak nasza Paulina. Więc kto wie, kto wie. Mam nadzieję, że tak.
- A Ty gdzie się szykujesz? – spytała mnie, gdy zobaczyła ze szukam jakiś fajnych ciuchów.
- Na spotkanie z Jackiem – odpowiedziałam i poszłam do łazienki się wykąpać.
Ja nie wiem, dlaczego dziewczyny tak strasznie chcą abym ja była z Jayem. Przecież on jest ode mnie o 6 lat starszy. I zresztą my do siebie nie pasujemy. On poważny dojrzały mężczyzna, a ja? Ja chce się jeszcze cieszyć życiem. Mam dopiero 19 lat. Rozpoczęłam szkołę, o której marzyłam. Jemu pewnie już nie w głowie zabawy. Szuka kobiety, z którą będzie mógł się ustatkować. Ja na pewno nią nie jestem.
Po 20 minutach wyszłam spod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć moje włosy. Normanie tego nie robi, ponieważ niszczą się w ten sposób, ale kiedy śpieszę się na spotkanie to i owszem musze je wysuszyć, aby się nie spóźnić. Gdy już wysuszyłam, ubrałam się i umalowałam zwolniłam łazienkę moim współlokatorką. Gdy już miałam wchodzić do swojego pokoju do domu weszła Paula.
- Już? -  spytałam zdziwiona
- A Ty myślałaś, że ja na randkę poszłam? – odpowiedziała pytaniem na pytanie
- A nie poszłaś? – zadałam kolejne pytanie
- To było tylko spotkanie – odpowiedziała i poszła do siebie. Ja również weszłam do swojego i Pati pokoju.
- Paula już wróciła – zakomunikowałam krótko
- Wiem. Przez okno widziałam ją jak wracała – odpowiedziała
- A odprowadzał ja Richie?
- Tak – odpowiedziała, a ja zanurkowałam do szafy w poszukiwaniu jakieś cieplejszej bluzy z kapturem.
- Kurde za chwile mam wychodzić a nie mogę znaleźć cieplejszej bluzy – mówiłam sama do siebie
- To weź jakąś moją – zaproponowała Pati
- Nie chce Tw… Mam! – wykrzyknęłam i wyjęłam moja czarną bluzę.
I w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To zapewne do mnie! – krzyknęłam na całe gardło i pobiegłam otworzyć drzwi. Oczywiście nie myliłam się. W drzwiach stał Jack.
- To ja wychodzę – powiedziałam tylko i wyszłam.
- To gdzie idziemy? – spytałam, gdy byliśmy już na zewnątrz
- Proponuje pójść do jakiejś małej przytulnej kawiarni – powiedział
- To prowadź ja nie znam jeszcze miasta tak dobrze
On nic nie powiedział tylko się do mnie uśmiechnął. Szliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu doszliśmy do małej przytulnej kawiarenki. Weszliśmy do środka. Wnętrze było utrzymane w kolorze błękitnym. Było przytulnie. Jack zaprowadził nas do stolika
- Chcesz coś do picia? – spytał
- Kawę z mleczkiem – powiedziałam
- A do tego jakieś ciasto? – spytał
- Hmmm może jak maja to torcik wiedeński
- Spoko – odpowiedział i poszedł.
Ja dopiero teraz przyjrzałam się dokładnie wnętrzu. Jak już wcześniej wspomniałam był on w kolorze błękitnym. Przy każdym rogu stała piękna kanapa obłożona miśkiem w tym samym kolorze. Przed kanapa stał mały stoliczek. Na każdym stoliczku był mały bukiecik polnych kwiatów. Ogólnie to było całkiem przytulnie. Po paru minutach Jack przyszedł z naszym zamówieniem.
- Widziałem, że bardzo zdziwiona byłaś, gdy zobaczyłaś mnie na zajęciach z tańca towarzyskiego zamiast Toma – powiedział z uśmiechem.
- No tak troszkę. W końcu spodziewałam się bruneta o niebieskich oczach a nie szatyna o zielonych – odpowiedziałam i również odwzajemniłam uśmiech.
- Ale mam nadzieje, że cieszysz się z tego, że to ja będę Twoim partnerem a nie Tom? – spytał
- Jasne.
- A kim był ten blondyn, który odprowadzał Paulę do domu? – zadał kolejne pytanie
- Skąd wiesz, że Paula była na jakimś spacerze z Richiem? – opowiedziałam pytaniem na pytanie starając się przypomnieć sobie czy Jack był podczas naszej rozmowy przy aucie.
- Szedłem za nimi. Oni nawet mnie nie zauważyli tak żywo rozmawiali ze sobą – odpowiedział
- A to był Richie – jeden z chłopaków z zespołu
- Wiesz, co – zaczął
- Nie wiem – odpowiedziałam zaczynając jeść torcik
- Oni pasują do siebie – dokończył
- Cieszę się, że nie tylko ja tak myślę, ale inni też.

5 komentarzy:

  1. ~~*~Mała~*~~21 lipca 2012 18:38

    No kochanie zaskakujesz mnie z kazdym odcinkiem :) Ale teraz na serio mówie :D rozdział super ale na miejscu Jacka powinien byc teraz Jay nie uwazasz chyba ci sie osoby zdeczka pomyliły :P no coż o te 50 komci nie masz sie co martwić gdy wrocisz to bedzie nawet wiecej niz 50 :) hehe Dziekuje oczywiście za dedykacje i nie masz za co dziekowac jstem od tego zeby ci pomóc i wspierac !! Ale sie rozpisałam :) No to na ym kończe i buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. hejka! świetny rozdzialik! podoba mi się bardzo....po cichu mam nadzieję na zmianę Ady...może się uda...;p pozdrawiam i dziękuję za komentarzyk!

    OdpowiedzUsuń
  3. Siemka kochanie no rozdzialik jak zawsze jest the best !!!
    My bedziemy czekac z utesknieniem i wzajemnie (wakacje)
    Ciekawe co bedzie wkoncu miedzy Adą a Jayem :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ja mam napisac?? To jak zwykle że fajny rodział?? Ale po co skoro to jest... zarąbisty rozdział;) Nio nie weim skąd ty bierzesz tą wenę co??
    Ale rozdział fajny i czekam na następny;)
    zapraszam do mnie
    http://przygoda-na-palzy.blog.onet.pl/ <----- tu jutro nowy rozdział
    i na
    http://opowiadanka-o-askach.blog.onet.pl/
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  5. KOchanie notka jest wspaniała i cieszę się ze tak szybko;) mam nadzieje, że nastepna będzie równie szybko :D:D hmmm a ty jak zwykle konczysz w najciekawszym momencie..co dalej? :D:D ;) Trzymama kciuki tak jak już dawno napisałamJay bedze z Adą :D:D to jest po porstu wypisane na nagłówku :D:D POzdrawiam i całuje ;*

    OdpowiedzUsuń