W tym momencie
zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis „Dzwoni Jack”. Nacisnęłam
zielną słuchawkę i powiedziałam:
- Słucham
- Hej kochanie.
Wiesz ja w takiej sprawie. Nie mogę dziś pójść z Tobą na ten obiad bardzo bym
chciał, ale nie mogę, bo źle się czuję – wyjaśniał mi.
- Spoko –
odpowiedziałam i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń
- Weź sobie
kogoś i pójdź z nim – doradził mi.
Pożegnaliśmy
się, a ja usiadłam i zaczęłam wpatrywać się w jeden punkt. Nie chciałam iść
sama na ten obiad. Nie chciałam robić przykrości Bartkowi kłótnią z Eve. Gdyby
ktoś ze mną poszedł byłabym pewna, że nie pokłócę się z nią.
- Ada Ziemia do
Ciebie – Patka zaczęła mi machać rękoma przed oczami
- Co? –
spytałam wyrwana z zamyśleń
- Nad czym tak
myślisz? – Kim
- Jack nie może
pójść ze mną na ten cały obiad, a ja sama tam nie chce iść – dziewczyny
spojrzały tylko na siebie i Paula zaczęła mówić:
- Hmmm… Znam
kogoś, kto by poszedł z Tobą do tej restauracji, ale wiesz nie on mieszka
kawałek stąd i raczej bliżej mu będzie do tej restauracji i tam by na Ciebie
czekał.
- Spoko –
odpowiedziałam zgadzając się w ciemno
- To ja pójdę
do tego kogoś zadzwonić – rzekła blondynka i poszła do swojego pokoju.
Wróciła po 15
minutach z uśmiechem na ustach.
- Zgodził się.
Będzie 13:45 czekał na Ciebie pod restauracja – powiedziała do mnie
- A jak wygląda
żebym go, chociaż poznała
- On Ciebie
pozna o nic więcej się nie martw
- A jak to jest
jakiś gwałciciel? – spytałam
- Spokojnie
znamy go. Nic Ci przy nim nie grozi – zapewniała mnie Kamila
- Jak coś to Wy
jesteście martwe – powiedziałam i zaczęłam szykować się do wyjścia, gdyż
restauracja była troszkę daleko od naszego mieszkania.
Postanowiłam pójść na pieszo.
- Ona nas
zabije – stwierdziła Patka, gdy wyszłam z domu
- Co Ty.
Przecież już się ze sobą przyjaźnią – stwierdziła Kim
- Ale nie znasz
jej jeszcze tak dobrze jak my i wiemy, do czego jest zdolna – stwierdziła Pati
- A zdolna jest
do wszystkiego – dopowiedziała Paula
*** Wróćmy do
mnie ***
Szłam powoli do
miejsca gdzie miałam spotkać się z rodzeństwem i z tajemniczym osobnikiem,
który miał mi towarzyszyć podczas obiadu. Zastanawiałam się, kim on może być.
Lecz nikt mi nie przychodził do głowy. Doszłam na miejsce i jedynym mężczyzną,
który tam stał był Jay trzymający w ręku białą różę. Podszedł do mnie i
przywitał się ze mną buziakiem w policzek.
- Co Ty tu
robisz? – spytałam nadal nie łapiąc, o co chodzi
- Mam Ci
towarzyszyć podczas obiadu z rodzeństwem – opowiedział – A to dla Ciebie –
dodał podając mi ową róże.
- Paula Cię tu
ściągnęła? – spytałam dla upewnienia się
- Tak.
Powiedziała, że Jack nie może, a Ty nie chcesz iść na ten obiad sama. Więc
pomyślałem, że przy okazji lepiej się poznamy i już całkowicie zakopiemy topór
wojenny – Jay
- Jasne –
rzekłam z uśmiechem.
Weszliśmy do
restauracji. Naszego rodzeństwa jeszcze nie było. Zajęliśmy stolik.
Siedzieliśmy obok siebie. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Mnie z Jackiem
łączył tylko taniec. I nie mieliśmy po za tym żadnych wspólnych tematów. Zawsze
musiało być tak jak on chce. Jay natomiast umiał mnie wysłuchać. Może nie
jednak nie mieliśmy tak dużo wspólnych tematów, ale potrafiliśmy rozmawiać na
różne tematy. W końcu przyszli Eve i Bartek.
- Hej. Długo
czekacie? – spytał Bartek witając się ze mną
- Ja wiem. Może
z 20 minut – odpowiedziałam i przywitałam się z Eve – To jest Jay –
przedstawiłam bruneta rodzeństwu
- A to jest
Twój? – spytał Bartek
- Mój kolega –
odpowiedziałam.
Złożyliśmy
zamówienia i czekaliśmy aż nam dostarczą dania. Jedliśmy i rozmawialiśmy.
Zauważyłam, że moja siostra zmieniła swój stosunek do mnie. Stała się bardzie
życzliwa, miła. Cieszyła się, że dostałam się tam gdzie chciała. Muszę
przyznać, że głównie kłóciłyśmy się o to, że ja cały czas trenowałam a nigdy
nie miałam dla niej czasu. A przecież dzieli nas tylko rok różnicy. Ale teraz
miałam nadzieję, że jakoś nadrobimy stracony czas. W końcu nadszedł czas
pożegnania. Jay postanowił odprowadzić mnie do domu.
- Nie musisz –
powiedziałam zbierając się
- Ale chce –
upierał się przy swoim
- No skoro tak
nalegasz to chodź – zgodziłam się w końcu.
Szliśmy
rozmawiając. Co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Czułam się wspaniale w jego
towarzystwie. Zastanawiałam się, dlaczego byłam taka nie miła dla niego. Zaraz
przypomniał mi się ten nieszczęsny sen. Ale szybko wyrzuciłam go z pamięci. Nie
chciałam, żeby on znowu popsuł coś miedzy mną a Jayem. Gdy minęliśmy pewną
grupę młodzieży ktoś do mnie powiedział:
- To, że pozwoliłem
Ci kogoś wziąć to znaczy, że miałem na myśli jakąś dziewczynę, a nie chłopaka –
po głośnie poznałam, że to Jack
- A Ty podobno
źle się czujesz i miałeś siedzieć w domu – odpowiedziałam i odwróciłam się w
jego stronę.
- Ja Ci się nie
musze tłumaczyć – powiedział i podszedł do mnie
- Ja Tobie tym
bardziej – odpowiedziałam
- Owszem
musisz. Nie pozwalam Ci się spotykać z innymi chłopakami
- Ty nie możesz
zabronić mi spotykać się z przyjaciółmi
- Mogę. Jestem
Twoim chłopakiem
- Ale to nie
znaczy, że masz do tego prawo
- Mam. Co on z
Tobą robił? – spytał
- To, co Ty
miałeś ze mną robić – odpowiedziałam i już chciałam odejść, gdy ten złapał mnie
za ramiona
- Czyli?
- Jadł kolacje
z moim rodzeństwem – próbowałam się wyrwać, ale był za silny
- A ta róża? To
może od braciszka? – spytał
- Nie. Od
niego. Zresztą tylko winni się tłumaczą – Jack w tym momencie mnie uderzył tak,
że upadłam na ziemie. Jay do niego doskoczył i odepchnął go ode mnie.
- Ada nic Ci
nie jest? – spytał się mnie
- Nie wszystko
dobrze – odpowiedziałam i próbowałam się podnieść, lecz jakoś mi to nie
wychodziło.
Jay mi pomógł.
Chciało mi się płakać, lecz powstrzymywałam łzy. Jay odprowadził mnie nie pod
sam blok, lecz do samego pokoju. Tam położył na łóżku, przykrył kołdra, a ja
zaczęłam wtedy płakać. Przecież ja mu nic nie zrobiłam, a on od tak mnie
uderzył.
Jay głaskał
mnie po głowie i mówił, że wszystko będzie dobrze, że on już mi krzywdy nie
zrobi. W końcu zasnęłam. On poszedł do salonu gdzie siedziały wszystkie
dziewczyny oprócz Pauli, która się szykowała.
- Jay, co jej
się stało? – spytała Pati
- Jack ją
uderzył, bo zobaczył, że wracamy razem z obiadu – odpowiedział
- Co?! –
krzyknęła Patrycja
- Kobieto
cicho. Ona przed chwilą zasnęła – powiedział Jay
Dziewczyny już
nic nie powiedziały. W głowie im się nie mieściło. Jedno wiedziały chłopakowi
dostanie się jutro w szkole.
*** U Pauli ***
Siedziała w
swoim pokoju. Dokładnie to stała przed szafą i zastanawiała się, w co ma się
ubrać. Po długim namyśle trwającym aż 20 minut zdecydowała się na spódniczkę z
dżinsu do kolan, do tego biały top bez ramiączek z brokatowym napisem. Założyła
białe szpilki. Włosy zostawiła rozpuszczone, oczy podkreśliła jedynie czarną
kredką i wytuszowałam je. Na usta nałożyła bezbarwny błyszczyk. Spojrzała na
zegarek. Jego wskazówki pokazywał godzinę 18:30. Za pół godziny miała być u
Richiego. Stwierdziła, że pora już wychodzić. Poszła do salonu:
- Ja już idę –
rzekła z uśmiechem
- Spoko. Tylko
wiecie grzecznie tam – powiedział Jay ze śmiechem
- Bardzo śmieszne
– powiedziała blondynka i wzięła tylko ze sobą kurtkę, ponieważ na dworze o tej
porze robiło się już zimno.
Gdy doszła do
domu chłopaków zobaczyła, że w domu nie świeci się żadne światło. Zaniepokoiło
ją to trochę, ale postanowiła wejść. Zapukała do drzwi, ale odpowiedziała jej
głucha cisza. Popchnęła drzwi. Otworzyły się. W całym światło dawały tylko
poustawiane przy drodze z płatków róż świeczki. Droga prowadziła do salonu
chłopaków. Paulina kroczyła po ścieżce i rozglądała się dookoła. Na stole w kuchni
stał wazon z bukietem czerwonych róż. Szła dalej. W salonie Richie przeszedł
samego siebie. Płatki róż na dywanie, kolacja przy świecach, i tyko świeczki w
rogach pokoju dla atmosfery. On stał przy stoliku. Miał na sobie białą koszule
w czarne pionowe paski, a do tego ciemne dżinsy. W rękach trzymał wielki bukiet
czerwonych róż. Podszedł do dziewczyny:
- To dla Ciebie
– i podał jej bukiet.
Spojrzała
najpierw na bukiet, a potem na chłopakowi w oczach. Zauważyła w nich iskierkę
szczęścia. Podziękowała uśmiechem. Cameron zaprowadził dziewczynę do stolika.
Odsuną jej krzesło, aby mogła usiąść. Sam udał się do kuchni skąd przyniósł
kieliszki i wino. Postawił je na stole i nalał do nich trunku. Następnie znów
udał się do kuchni, ale tym razem przyniósł z niej kurczaka po meksykańsku.
Blondyn nałożył każdemu trochę potrawy. Usiadł naprzeciwko Pauliny i zaczęli
jeść. Żadne z nich nic nie mówiło. Nikt nie chciał popsuć atmosfery złym
słowem. Richie, co chwila zerkał na dziewczynę i uśmiechał się w jej stronę. A
ona tylko odsyłała mu uśmiechy.
- Jest bardzo
romantycznie – powiedziała Mała, gdy skończyli jeść
- Cieszę się,
że Ci się podoba – odpowiedział i wziął łyk wina
- Sam to
wszystko przygotowałeś?
- Tak
Ona posłała mu
tylko swój najpiękniejszy uśmiech.
- Paulina, bo
mi się wydaje, że ten moment jest najodpowiedniejszy na nasza rozmowę – zaczął
Richie
- Ale, o czym
chcesz rozmawiać? – spytała
- O Tobie i o
mnie. Właściwie to o Nas
- A jesteśmy
my? – zadała kolejne pytanie
- Chodzi o to,
że nie ma. A ja… Ja bardzo bym chciał żebyśmy byli. Bo wiesz ja chyba Cię
kocham… - przerwał i czekał na jej reakcje.
Paulina nic nie
odpowiedziała na te słowa tylko patrzyła na chłopaka a on mówił dalej.
- Ja chciałbym
wiedzieć, co ty do mnie czujesz
- Ja… Ja na
pewno też czuje coś więcej przyjaźń – odpowiedziała dziewczyna
- A czy ty… Ty
chciałabyś ze mną chodzić? – wydusił w końcu z siebie.
Dziewczyna
spojrzała na chłopaka i nie wiedziała, co powiedzieć. Siedzieli w milczeniu
przez 5 minut.
- Powiedz coś –
poprosił Richie
- Ja… nie wiem,
co powiedzieć – Paula
- Chce wiedzieć
czy chcesz ze mną być
Spojrzała
blondynowi w oczy. Zauważyła w nich lęk, że się nie zgodzi, że się nim tylko
zabawiła. W końcu postanowiła odpowiedzieć:
- Chce
Na twarzy
Richiego od razu pojawił się uśmiech. Podszedł do niej i pocałował ją
delikatnie w usta.
No kochanie z kazdym odcinkiem coraz bardziej zaskakujesz:) ale to oczywiście pozytywnie :D Dobrze ze z Jayem jest juz w szystko w porządku i że oddaliłaś od siebie mysli związane z snem :) Mam nadzieje ze w następnym odcinku Ada nie bedzie zła na Paule ze ich umowiła przed tą restauracja :) a ta kolacja .... Paula i Richie zachowują sie jak małe dzieci z przedszkola... nie no żart :D
OdpowiedzUsuńnotka super;) czekam kochanie na next...ciekawe co dalej;d;d a ciesze sie ze Jack sobie juz przegwizdał..jakos od poczatku go nie lubilam;d;d teraz tylko czekac az Ade z jayem polaczysz;d;d pozdraiwma:*
OdpowiedzUsuńMmm romantycznie:)))
OdpowiedzUsuńNie jestem typem romantyczki ,ale czerwone róze kocham:)))
Notka strasznie mi się spodobała:))
Dołączam się do życzeń :)) of corse .
Zapraszam na www.nevada-tan-david-jessica.blog.onet.pl
www.zycie-w-smutku-rebeka-himena.blog.onet.pl
www.i-hate-you-i-love-you-nevada-tan.blog.onet.pl (z Madzią)
SKomentujesz?? proszę!~~~~~~~~~~~~~~~!!!!!!!!!!~~~~~~~~
Dołaczam się do zyczeń , a co do odcinka to super. Richie taki romantyczny. Romarzyłam się.............ahhh
OdpowiedzUsuńno czyli jednak może coś będzie między Jayem a Adą
OdpowiedzUsuńNotka jest boska :) Ja też bym chciała tak jak mała. Richie cyba przeszedł samego siebie xD A co do Jacka to z niego jest wielka świnia i damski bokser. Nie wiem jak ktoś może uderzyć dziewczynę. Niech Ada wkońcu będzie z Jayem oni do siebie pasują :) xD
OdpowiedzUsuńFajna nocia . Ciesze się że Jay dogaduje sie z Adą. A ten cały Jack to wieka świnia jak on mogł udeżyć dziewczyne.Czekam na kolejny rozdzial.Wpadnij na niezwykle-opowiadanie-o-us5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJack-świnia, Richie -normalnie mnie zaskoczył...a teraz tylko coś między Adą a Jay`em...hmm...:)) ja poczekam...xD świetny rozdział:)) daj szybciutko next,please:* ;p buź:*
OdpowiedzUsuńno, no, no Richie przeszedł samego siebie *_* ja tySh chcem taka kolacje z nim :P:P
OdpowiedzUsuńInformuję, ze przeczytałam twoje opowiadanie od deski do deski ;)
Biedna ada...jak jack mógł w morde go..:P:P
www.kira-story.blog.onet.pl pojawił się 13 rozdział zapraszam do czytania i komentowania