sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 2 - "Dopóki trwa życie, istnieje nadzieja"


Następnego dnia obudziłam się o godzinie 13. Doczłapałam się do kuchni, bo o dojściu nie było mowy. Wyglądałam strasznie. Każdy włos w inną stronę. Podkrążone oczy i jeszcze na dodatek ból głowy. Na stole w kuchni stały 3 butelki wody. Chyba rodzice wiedzieli, że sobie troszkę poważniej zabaluje i zaopatrzyli mnie w wodę. Jednak jak sobie przypominałam cała imprezę oprócz tych dwóch drinków wypiłam razem z dziewczynami jeszcze po dwóch piwach. Co się połączyło razem i teraz przeżywałam tego skutki.
- Hej Ada! – krzyknął mój tata
- Tato nie krzycz tak – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- O widzę, że impreza się udała!- tato dalej krzyczał. Chyba robił mi na złość.
- Tato proszę litości
- Takie są skutki picia wódki – dodał ze śmiechem i poszedł do samochodu po zakupy, na których był z mama
 - Słyszałam córciu, że Cię mały kacyk męczy – powiedziała mama wchodząc do kuchni z siatkami pełnymi zakupów
- Tak troszkę – odpowiedziałam zgodnie z prawda.
Moi rodzice nie mieli mi za złe, że raz na jakiś czas przyszłam w stanie nie trzeźwym. Nie balowałam, co sobotę. No może i balowałam, ale nie piłam. Gdy były tylko jakieś pożegnania, powitania czy urodziny czyjeś to tylko wtedy. A to nie zdarzało się za często, bo nasza paczka składała się z 6 osób: mnie, Pati, Pauli, Dawida, Kacpra i Michała.
- Ja idę do siebie dalej się położyć – i zabrałam wszystkie soki, jakie rodzice kupili ze sobą.
Gdy weszłam do pokoju postanowiłam ze wezmę sobie prysznic dla otrzeźwienia. Zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki, która okupowałam przez jakąś godzinę. Więc gdy z niej wyszłam była już 14.
- Ada Pati dzwoniła i powiedziała ze będzie tu z Paulą za pół godziny wiec ogarnij troszkę swój pokój, bo wygląda jakby przeszło przez nie tornado, jak nie gorzej – poinformowała mnie mama, gdy wyszłam z łazienki
- Jasne – i poszłam do swojego pokoju gdzie ubrałam się w moje ukochane czarne dresy, włosy związałam w luźny kucyk i zabrałam się za sprzątanie.
Punktualnie o 14.30 w drzwiach mojego pokoju zjawiły się dziewczyny.
- Siemka – przywitałam się z każdą buziakiem w policzek
– Sorki za bałagan, ale jeszcze nie zdarzyłam wszystkiego sprzątnąć
- Jasne. U mnie jest gorzej – dodała Paula
- Tak ogólnie chciałyśmy się spytać czy idziesz z nami na zakupy – Pati
- Jasne ze idę. Tylko musicie mi dać jakieś 30 minut na wyszykowanie się… - odpowiedziałam
- Spoko – dziewczyny dosiadły do mojego komputera, bo jak się później okazało u siebie nawet swoich nie włączyły tylko od razu przyszył do mnie. O dziwo wyszykowałam się w 30 minut.
- Poczekajcie jeszcze pójdę po kasę do rodziców – poinformowałam je i zeszłam do salonu
- Tato – i uśmiechnęłam się do staruszka promiennie
- Co się stało? – spytał nie odrywając oczu od gazety
- Od razu coś się musiało stać? – spytałam zdziwiona – po prostu idę z dziewczynami na zakupy przed wyjazdem i potrzebuje troszkę funduszy
- Mogłem się od razu domyślić. – stwierdził ze śmiechem i podał mi pieniądze
- Dzięki – ucałowałam go w policzek i pobiegłam do dziewczyn – No moje kochane wyłączajcie ten sprzęt i ruszamy na pod bój sklepów. – dziewczyny momentalnie wyłączyły komputer. Po 15 minutach byłyśmy już w drodze do najbliższego centrum handlowego.
- Z jednej strony szkoda, że wyjeżdżamy, bo drugich taki przyjaciół, jakich mamy tutaj nie znajdziemy nigdzie, a z drugiej strony pamiętacie jak zawsze o tym marzyłyśmy? – stwierdzała Paula
- No jasne, że pamiętam. Przecież to było nasze największe marzenia. A co do przyjaciół masz racje, przecież to oni nas wspierali w trudnych chwilach. Ćwiczyli z nami układy, jeździli na występy, motywowali, trzymali kciuki. Takich to tylko ze świeca szukać – zgodziłam się z nią.
W końcu doszłyśmy do centrum handlowego i zaczął się dla nas raj. Odwiedziłyśmy wszystkie sklepy. W końcu wróciłyśmy do domów z zakupów. Każdą z nas miała chyba z 10 toreb pełnych ubrań. Następne dni minęły na pakowaniu się. Oczywiście ostatnie spotkania z przyjaciółmi również były. Każda z nas wiedziała ze będzie za nimi tęsknic. Za głupimi tekstami Kacpra… Za flirtującym Dawidem… Za spokojnym Michałem… Po prostu wiedziałyśmy ze takich przyjaciół nie znajdziemy nawet w Berlinie.
- Ale pamiętajcie o nas. Dzwońcie często, piszcie listy, maile, smsy – instruował nas Michał
- Tak jest panie kapitanie – powiedziałam z dziewczynami równocześnie i zasalutowałyśmy
- No grzeczne dziewczynki – stwierdził
- No wiesz, co? Tak to byłyśmy nie grzeczne… ok. ja to sobie zapamiętam – i udałam obrażona
- Ej no Latynoska… Żartowałem… Przecież wy zawsze jesteście grzeczne
- No ja myślę ze żartowałeś – i wykorzystałam sytuacje ze byliśmy u mnie nad basenem i popchnęłam go do wody
- To na pamiątkę – dodałam i poszłam szybko do reszty, aby Michał wciągnął mnie do wody
- Teraz to wyglądasz jak zmokła kura – stwierdził ze śmiechem Kacper
- Oj Kacper… Ale Michał to jest zmokły kogut – poprawiła go Pati i również zaczęła się śmiać
- Bardzo śmieszne – powiedział pan, który wylądował w basenie – A ty – zwrócił się do mnie – jeszcze Ci się za to odwdzięczę
- No chyba nie będziesz miał okazji
- Oj okazja się natrafi szybciej niż ty myślisz - powiedział pewny siebie
- Matko dziewczyny nie mogę sobie wyobrazić ze pojutrze już Was tu nie będzie – dodał smutny Dawid - Stary dasz rade… Zawsze możesz do nas zadzwonić – pocieszała go Paula
- Ale to nie to samo, co rozmawiać z wami na żywo
- No wiadomo, ze nie. Ale takiej szansy możemy już nie dostać. Ciężko pracowałyśmy na to, aby nas tam przyjęli i w końcu się udało wiec musimy to wykorzystać - PAti
- A właśnie, na jaki wydział Was przyjęli? – spytał Kacper
- Na taneczno – wokalny – opowiedziałam mu popijając sok
- Ale obiecajcie ze za rok we wakacje tu przyjedziecie – poprosił Michał
- Nawet wcześniej. Na święta już nas zobaczycie – obiecała mu Pati
- Dokładnie tak. Przecież naszym domem jest Polska a nie jakieś Niemcy – dodała Paula
- Wiec wszystkie wolne dni takie dłuższe, jakie się nadarza będziemy spędzać tutaj z Wami i rodzina – wtrąciłam się
- Cieszy nas to bardzo – i Michał przytulił się do każdej z nas. Gdy doszedł do mnie. Szybko wziął mnie na ręce i poszedł ze mną w stronę basenu, do którego mnie wrzucił
- A nie mówiłem ze szybko się natrafi okazja – stwierdził ze śmiechem
- Nie. Nie mówiłeś i się tak nie ciesz… - mówiłam wychodząc z basenu
- Ale mi jest wesoło – powiedział
- Dobrze wiedzieć ze jest ci wesoło mimo, ze Twoje 3 najlepsze przyjaciółki wyjeżdżają do Niemiec – stwierdzała Pati
- Nie no. Z tego powodu jest mi strasznie smutno. A jestem szczęśliwy, bo zemściłem się na Adzie za ten basen
- No popatrz, taka mała rzecz a jak cieszy – i zaczęłam się śmiać
Po godzinie 21 wszyscy ulotnili się do swoich domów.
- Ada pamiętaj ze jutro jest kolacja – przypomniał mi tata
- Tak pamiętam – i poszłam do swojego pokoju.
Następnie wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać, bo byłam strasznie zmęczona. Następny dzień do najprzyjemniejszych nie należał, ponieważ musiałam pomagać mamie w kuchni przygotowywać rożne dania. Nie lubię gotować. Wręcz nie cierpię, ale postanowiłam zagryźć wargi i pomoc mamie. Potem poszłam do swojego pokoju się naszykować ubrałam grzeczne ubranie. Czyli czarne spodnie na kat, biała bluzkę i włosy zaczesane w kitkę
- Nienawidzę tego stroju – powiedziałam sama do siebie przeglądając się w lustrze.
Chwile potem usłyszałam dzwonek do drzwi, co oznaczało ze pierwsi goście już przyszli. Zeszłam na dół i zobaczyłam ciocie z wujkiem, czyli brata mojego taty i jego żona. Przywitałam się z nimi i odpowiadałam na zadawane mi pytania. Szczerze nienawidzę zjazdów rodzinnych zawsze się na nich nudziłam i tym razem również tak było
- Ada a nie lepiej znaleźć sobie szkole tutaj w Polsce? – spytała babcia
- Nie, bo nie ma takiej szkoły – odpowiedziałam
- A czy musi być koniecznie szkoła z takim wydziałem, jakim ty chcesz? Przeciecz Berlin jest strasznie daleko – zaczęła panikować druga babcia
- Wiedziałam ze tak będzie – powiedziałam szeptem sama do siebie i zaraz głośniej dodałam – ale ja nie chce robić czegoś, czego nie lubię… Chce tańczyć i śpiewać. Kocham to robić i na dostanie się do tej uczelni pracowałam całe życie odkąd postawiłam sobie ją za cel. A pracowałam ciężko czasami nie spotykałam się z przyjaciółmi. A w końcu Berlin nie jest tak daleko. Przecież będę przyjeżdżać.
- Zresztą my nie mamy nic przeciwko temu, aby Ada uczyła się w innym kraju. Nawet jesteśmy zadowoleni ze się tam dostała. Zwiedzi troszkę świata, podszlifuje język. – poparła mnie mama
- No z jednej strony tak, ale w końcu być tak daleko od rodziny – zastanawiał się wujek
- Będę przyjeżdżać jak tylko będę mogła. A nie będę tam sama. Jadą ze mną moje przyjaciółki, które są dla mnie jak siostry.
- Ale jednak przyjaciółki to nie to samo, co rodzina – upierał się wujek. Wiedziałem ze będzie się starał przeforsować swoja racje, ale ja nie byłam taka ciemna i umiałam bronić swojej racji.
- Ale chyba lepiej ze jadę z przyjaciółkami niż sama miałabym tam jechać. Zresztą rodzice nie mogą wyprowadzić się do Niemiec, bo tu maja prace, a ja w końcu się usamodzielnię
- Tak usamodzielnisz za rodziców pieniądze – a wujek nadal swoje – przecież to rodzice będą płacić za szkole, za mieszkanie oraz dawać ci na życie
- Ale stać nas na to i myślę ze Ada w tym wypadku powinna się skupić na nauce, a nie na pracy – bronił mnie tata Wujek zamilkł.
W końcu, bo myślałam ze jeszcze chwila i wybuchnę, ale na szczęście już nic więcej nie powiedział. Dalej rozmowa toczyła się już w przyjaznej atmosferze i nikt nie wchodził na temat moja nowa szkołą, w nowym mieście, a co najważniejsze w nowym państwie. Około godziny 22 wszyscy goście zaczęli się zbierać. Gdy wyszli ja pomagałam mamie sprzątać:
- Mamo a co odbiło wujkowi z ta szkoła? – spytałam wycierając naczynia
- Bo wiesz wujek tez by chciał, aby jego Mariusz uczył się za granica, ale niestety on nie ma takich zdolności, no może ma ja, ale jest leniwy i wujek jest troszeczkę zazdrosny
- Ale dziś mnie troszkę bardziej zdenerwował – powiedziałam
- Widziałam i bałam się ze zaraz wybuchniesz, ale wspaniale opanowała swoje nerwy – pochwaliła mnie
- Dzięki mamo. Ja już pójdę spać, bo jutro nie wstanę – i poszła do swojego pokoju się położyć.  

3 komentarze:

  1. Siostra wiem, żę sie bede powtarzać ale mówie ze nie ma takeigo czegoś jak "denne notki" w twoim wykonaniu:*oj kochanie:) pisz szybko next bo juz sie doczekać nie mogę;d;d Pozdrowieonka:*

    OdpowiedzUsuń
  2. No kochana nocia super i Patka ma racje u ciebie nie istnieje brak wenny ;P pisz szybko next :** Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. maria-mybestfriend.blog.onet.pl21 lipca 2012 16:33

    zapowiada sie ciekawie

    OdpowiedzUsuń