Patrzyłam na
jego blada twarz, która była bez żadnego wyrazu. Patrzyłam na jego tors, który
unosił się w równomiernym spokojnym oddechu. Dokładnie taki sam obraz
obserwowałam pięć dni temu. Tylko, że wtedy oddychała za niego aparatura, a
teraz to on sam oddychał. Była środa. Godzina 19. Byłam padnięta po treningach
w szkole, po nauce, po tym, że sypiałam tylko po 4 godziny. Mimo, że jadłam
normalnie nadal wyglądałam jak śmierć, mimo, że mam ciemną karnację. Włosy bez
blasku. To wszystko towarzyszyło mi cały czas.
W małej Sali
gdzie leżał Jay byłam ja i jego rodzina. Jego ojciec, mama, brat i siostra oraz
ja.
Evelyn Khan
była wysoką blondynką o wyraźnych niebieskich oczach oraz przyjaznym uśmiechu.
Zulfigar Khan
był wysokim brunetem o malutkich brązowych oczach.
Yasmin Khan
troszkę wyższa ode mnie brunetka o oczach podobnych do swojego taty.
Kamran Khan
wzrostem był taki jak siostra, miał brązowe włosy i oczy podobne do Jay’a.
- Ada idź do
domu połóż się – powiedział jego tata.
- Nie chcę –
odpowiedziałam szeptem, jakbym nie miała siły mówić, jakby mój głos nie był
używany od dawna.
- Idź – jego
mama położyła mi rękę na ramieniu – Jeśli tylko coś się zmieni natychmiast do
Ciebie zadzwonimy – powiedziała
Wstałam, i pochyliłam
się nad Jay’em i ucałowałam go w czoło i wyszeptałam:
- Kocham Cię
Wyszłam z Sali,
a za mną wyszedł jego tata. Odwiózł mnie do domu. Weszłam do mieszkania, w
którym dziewczyny były w pokojach. Ze swojego i Patrycji wzięłam rzeczy
potrzebne do kąpieli i poszłam wziąć prysznic. Potem zjadłam kolacje. I
usiadłam do lekcji. Wszystko robiłam automatycznie. W końcu Patrycja nie
wyrobiła ze złości i zabrała mi książkę od fizyki sprzed nosa
- Ada połóż się
– powiedziała do mnie i wskazała na moje łóżko
- Nie chcę spać
– powiedziałam
- Długo tak nie
pociągniesz – stwierdziła i zaprowadziła mnie do łóżka.
Położyłam się
tak jak chciała. Zgasiła światło i wyszła z pokoju. Zasnęłam szybciej niż
myślałam.
***
Paula właśnie
robiła jakieś dziwne zadanie z fizyki, gdy zadzwonił jej telefon. Dobrze znała
ten dźwięk. Dzwonił Richie.
- Słucham? –
spytała
- Możemy
porozmawiać? – spytał chłopak
- Jasne –
odpowiedziała
- Może za 10
minut w tym parku obok Waszego mieszkania? – zaproponował
- Dobrze będę
Paulina ubrała
bluzę, poprawiła makijaż, ubrała kurtkę i buty. Wyszła z mieszkania. Serce biło
jej jak oszalałe. Od wyznania Marty minęło trochę czasu i blondynka długo
myślała nad tym, co ona jej powiedziała. Dziwnym trafem, ale coś mówiło jej, że
dziewczyna nie kłamie, że mówi prawdę. Doszła do miejsca spotkania i zaczęła
rozglądać się za blondynem.
- Już jestem –
powiedział chłopak pojawiając się ze smyczą w ręce, na której prowadził psa
- Masz psa? –
spytała dziewczyna głaszcząc młodego owczarka niemieckiego
- Tak –
odpowiedział z uśmiechem
- Jak ma na
imię? – spytała Paulina oczarowana psem.
- Kendra –
odpowiedział
- Ładnie. A o
czym chciałeś porozmawiać? – spytała dziewczyna
- O nas. –
odpowiedział patrząc jej prosto w oczy
- Richie… -
zaczęła dziewczyna
- Daj mi
powiedzieć najpierw. Posłuchaj. Wiem, nie starałem się o Ciebie od tego
głupiego dnia, ale zrobiłem to tylko, dlatego, żebyś ochłonęła, przemyślała.
Chciałem ci dać czas. A dodatkowo Ty nie chciałaś mnie słuchać, więc swoim
narzucaniem się nie chciałem Ciebie do siebie jeszcze bardziej zrazić. Teraz,
kiedy dowiedziałaś się jak było naprawdę. Chcę wiedzieć czy możemy spróbować
być znów razem? – spytał Richie patrząc w jej błękitne oczy.
Paulina nie
wiedziała, co zrobić. Kochała go i serce mówiło, że powinna mu wybaczyć,
przecież on tego nie chciał to ona go pocałowała. A potem prawie się nie
odzywał, bo ona nie chciała go słuchać, a potem trasa gdzie nie miał prawie
czasu, a jak już dzwonił to ona nie odbierała. Ale z drugiej strony rozum
podpowiadał, że nie powinna mu ufać, że on za jakiś czas może zrobić to samo.
Przytuliła się mocno do niego i wyszeptała dwa magiczne słowa:
- Kocham Cię
- Ja Ciebie tez
bardzo mocno – odpowiedział blondyn i przytulił ją jeszcze mocniej do
siebie.
Oboje wiedzieli,
że długo bez siebie nie wytrzymają. Spacerowali trzymając się za ręce.
- Jak Ada? –
spytał blondyn
- Z tego, co
się orientuję to właśnie śpi. Chyba ktoś zmusił ją do powrotu do domu, bo sama
dobrowolnie by nie przyszła
- Domyślam się.
- Obawiam się,
że ona wykończy się tym spaniem po 4 godziny, tym, że prawie nic nie je.
- Będzie
dobrze. Jay nie długo się obudzi – powiedział Richie, chociaż tak naprawdę sam
nie wiedział czy w to wierzy.
Przecież
lekarze powiedzieli, że może się już nigdy nie obudzić, a jego serce może
przestać w każdej chwili bić. Wiedział, że Jay musi się obudzić, bo bez niego
zespół nie będzie już taki sam. A co najważniejsze Ada tego nie przeżyje.
Przytulił mocniej Paulę do siebie żeby odegnać od siebie złe myśli.
***
Następnego dnia
wstałam w troszkę lepszym humorze, bo byłam wyspana. W szkole jak w szkole
całkiem dobrze, ale za to koło mnie zaczął kręcić się Jack.
- A gdzie masz
swojego brunecika? – spytał wrednie, mimo, że wiedział z mediów, iż Jay leży w
szpitalu
W moich oczach
pojawiły się łzy. Przygryzłam wargi i resztkami sił powstrzymałam się od tego,
aby nie płakać.
- Koleś weź
spadaj, bo jak Ci krzywdę zrobię to własna mamusia Cię nie pozna – Kim
„grzecznie” zwróciła uwagę Jack’owi, który od razu ode mnie odszedł.
Kim nigdy nie
przebierała w słowach. Mówiła to, co myśli, ale nie zawsze wychodziło jej to na
dobre.
- Ada nie
przejmuj się tym… pa… panem – powiedziała Kim, bo właśnie koło niej
przechodził nasz wychowawca.
- Właśnie on
jest po prostu zazdrosny, że nie jesteś z nim tylko z Jay’em – dodała Paula
- A ja dodam,
że związek, z Jay’em dobrze Ci robi – Patka
- Właśnie –
zgodziła się z resztą Kamila
Pierwszy raz od
paru dni zaśmiałam się. I znowu szkoła, szpital i dom. Tak w kółko przez
następny tydzień.
Nastała sobota.
Już dwa tygodnie minęły od wypadku Jay’a. Jego mama oraz rodzeństwo wrócili do
Anglii. Natomiast jego tata pracował tutaj, więc był tez codziennie przy łóżku
najstarszego syna. Trzymałam Jay’a za rękę. Patrzyłam na niego. Na jego twarz.
Nagle zaczął otwierać oczy.
- Jay –
wyszeptałam
Milczał.
Patrzył w biały sufit. Wstałam i poszłam po lekarza, który natychmiast zaczął
go wypytywać o wszystko. Gdy już skończył ja na miękkich nogach ponownie
weszłam do Sali. Teraz brunet już na mnie patrzył. Uśmiechnął się do mnie.
Usiadłam obok, a on złapał mnie za rękę.
- Już malutka.
Wszystko jest dobrze – powiedział do mnie
- Nawet nie
wiesz jak się cieszę – powiedziałam przez łzy
- Ale nie
płacz. – i otarł łzę spływającą po moim policzku – Wszystko jest już dobrze.
W tym momencie
do Sali wpadli chłopcy i dziewczyny. Izzy zaczął wariować na widok przytomnego
Jay’a. Pati płakała ze szczęścia. A reszta mówiła jedno przez drugie.
- Ale
uspokójcie się – powiedziałam
Wszyscy
zamilkli.
- No i tak
lepiej – odpowiedziałam z uśmiechem – A jak się czujesz? – spytałam Jay’a
- Nic mnie nie
boli. Podobno jeszcze jakieś badania muszą zrobić i będę mógł opuścić to
miejsce. Czyli za dwa dni – rzekł
- To świetnie
stary. – rzekł z entuzjazmem Izzy
- Ale pracować jeszcze
nie mogę. Lekarz powiedział, że lepiej będzie jak przez miesiąc będę odpoczywał
– dodał
- No to wiadome
– powiedziałam
Teraz
zauważyłam, że Jay przypatruje się mojej prawej dłoni, a dokładnie serdecznemu
palcowi, na którym widniał pierścionek zaręczynowy.
- Chcecie nam
coś powiedzieć? – spytał Izzy z uśmiechem, który wyrażał tryumf.
- W zasadzie
jakby się tak zastanowić – powiedziałam
- To chcemy
wziąć ślub we wakacje – dokończył za nią brunet
- Dokładnie –
potwierdziłam z uśmiechem, chociaż mimo wszystko miałam lekkie pretensje do
Jay’a, że tak szybko zadecydował, ale cóż nie widziałam przeszkód, dlaczego
miałabym się nie zgodzić z proponowaną przez niego datą.
Wszyscy od razu
zaczęli im gratulować.
Dwa dni minęły
szybko. Postanowiłam mieć Jay’a na oku i przeprowadzić się do niego, a
dodatkowo on sam też to zaproponował.
- Jesteś tego
pewna? – spytała Patka, kiedy ja zamykałam swoją czarną torbę z ubraniami
- Tak.
- A co na to
Twoi rodzice?
- Moi rodzice?
Chyba przestałam ich interesować. Z tego, co wiem to mój tata wziął cichy ślub
ze swoją kochanką i czeka aż urodzi mi dziecko, co nastąpi nie długo. A mama?
Mama spotyka się z jakimś kolegą z pracy. Jednym słowem oni mają swoje życie ja
swoje. A teraz muszę troszczyć się o Jay’a – powiedziałam
- Ada Jay nie
jest małym chłopcem da sobie rade
- Patrycja
wiesz, że nie będzie się oszczędzał, a on ma teraz wypoczywać. A on będzie
robił wszystko w domu.
- Chyba nie
chcesz go ułożyć w łóżku, bo on tego nie wytrzyma
- Wiem, ale
będę pilnować żeby nie przemęczał się pracą fizyczną
- Ale Ty
chodzisz jeszcze do szkoły – Patka nadal starała się mnie przekonać, że to nie
jest dobry pomysł
- Wiem i będę
chodzić dalej. Możesz przestać? Na początku, kiedy poznałyśmy US5 byłaś gotowa
wepchnąć mnie w ramiona Jay’a, a teraz, kiedy chce sobie z nim życie ułożyć Ty
nagle mi odradzasz mieszkanie z nim. Ludzie zdecydujcie się – powiedziałam
- Ada to nie
tak.
- A jak? –
spytałam lekko zdenerwowana
- Bo my się o
Ciebie boimy
- To
przestańcie. Mam swój rozum i wiem, co powinnam robić – rzekłam
- Tu nie chodzi
o to, że Jay nie jest odpowiednim facetem dla Ciebie. Lepiej trafić nie mogłaś,
ale jeśli się pokłócicie to, co wtedy? Jeśli on Cię zdradzi? Odpukać oczywiście
– zaczęła wymieniać Patka
- Tak kochanie też
Cię kocham – powiedziałam jej i złapałam torbę i pożegnałam się z nią. – Na
mnie czeka już Izzy – dodałam i wyszłam z domu.
Izzy lub Małpka
zależy, jak kto woli. Małpka wzięło się stąd, że po prostu chłopak uwielbia te
zwierzęta. Więc dostał takie przezwisko. Zawiózł mnie do mieszkania Jay’a.
- Dzięki Izzy –
powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z samochodu.
- Jay kochanie
jestem! – krzyknęłam wchodząc do mieszkania, ale usłyszałam jakieś głosy w
salonie.
Weszłam do
pomieszczenia i zamurowało mnie. W fotelu siedziała Lena pijąc kawę, a na
kanapie naprzeciwko niej siedział Jay. Spojrzałam na Jay’a wzorkiem typu:
„Możesz mi wyjaśnić, o co kaman?”
- O widzę, że
Twoja nowa dziewczyna postanowiła się do Ciebie wprowadzić – powiedziała z
nutką ironii w głosie
- Lena przestań
– Jay starał się uspokoić blondynkę
- Ale przecież
ja nic nie robię. Tylko wiesz zastanawia mnie czy ją tez tak potraktujesz jak
mnie – powiedziała do niego, a potem zwróciła się do mnie – Posłuchaj dobrej
rady. Zostaw go za nim on pierwszy to zrobi. Aha i wiedz jedno to przez Ciebie
teraz cierpię – wstała i wyszła z naszego mieszkania.
Ja stałam i
patrzyłam na mojego chłopaka. Zastanawiałam się nad słowami Leny. Czy to
prawda, że któregoś razu wrócę ze szkoły i zastanę swoje rzeczy za drzwiami? A
potem na okładach gazet zobaczę Jay’a z nową wybranką? Już sama nie wiedziałam,
co na ten temat myśleć, ale gdy spojrzałam w oczy bruneta zauważyłam w nich
miłość do mnie.
Czy ta Lena zawsze sie musi we wszystko wpieprzac....dobrze ze Jay wyzdrowiał czekam na nastepna notke buziaczki:***
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNie no boskooo!!
Super ze Jay wyzdrowiał...
No nie.. Znowu ta Lena... :/
Czekam na nexta!!
Pzdr ;**
[us5-i-moje-cudowne-zycie.blog.onet.pl]
Swietnie że Jay wyzdowiał i już jest w domu ale co ta Lena znowu kombinuje!! Chce znow popsuc relacje Ady z Jayem. Czuje ze coś sie swięci.... A co do pogodzenia sie Pauli z Richiem moje zdanie już znasz :P
OdpowiedzUsuńNo i ena znów mąci a było tak dobrze Jay sie obudził a ta małpa znów się pojawiła , mam nadzieje że przez nią Ada nie pokłuci się z jayem , chcę żeby oni byli szczęśliwi .już sie nie mogę doczekac nexta Pzdrawiam i zapraszam do siebie na www.bigfrends-viki-and-us5.blog.onet.pl gadzie pojawił sie new rozdział oraz www.amor-fati-us5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńooo fajnie. bd wesele i ślub a potem noc poślubna. ach^^
OdpowiedzUsuńSuper że Jay się obudził normalnie świernie i wogóle ale ta Lena ujj nie lubie jej jeżeli ona w miesza się w ziązek Ady i Jay'a to uuu będzie z nią kiepsko, znajdę ja i jej włosy z głowy powyrywam :D:D, odcienek bomba czekam na kolejne i zapraszam do siebie na www.ja-i-nice-chlopcy-z-us5.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy odcinek :D:*
OdpowiedzUsuńNie no, jak zwykle booosko xD Bardzo mi się spodobał ten rozdział ;)) No i Jay się wybudził!! :D Ahhh... ta Lena mnie wkurza :D Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;)) Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńWszystko ladie pieknie:) Rodział cud miód i malina orzeszek i cytryna:D:D :*:* A moze by tak cos nowego juz dodac? hmm /:) pozdrawiam:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńNo to świetnie....było to pojawienia się Leny. Kurde nie może niczego zepsuć.
OdpowiedzUsuńJay nie porzuci Ady, bo ja kocha. Przecież chce się z nią ozenić!
Rozdział cudny!
Pozdrawiam
Extra odcinek i na dodatek Jay się obudził! XDXD Czekam oczywiście na next;)
OdpowiedzUsuńJak będziesz chciała, to zaglądnij na mojego bloga somepoemabutlove.blog.onet.pl->jest tam rozdział 4;) ;*;*:*
Nie lubie tej blondyny... tzn. Leny.
OdpowiedzUsuńJay się nareszcie obudził i dobrze :).
szybko się chłopak zdecydował na ślub.
Tak szczerze to przeczytałam tą notke conajmniej kilka razy... xD
Na koniec napisze że czekam na następną notkę i zapraszam na http://only-way-out-of-solitude.blog.onet.pl/
Och, jak ja tej baby nie lubię ^^ Normalnie bym ją chyba żywcem zagrzebała (niestety ostatnio nawet śniło mi się, że ona to robiła ze mną, no to już szczyty :D). Ciekawe, które z nich- Jay czy Lena- pogrywają w tym momencie? No bo skoro była u niego na kawie...? Brzmi dziwnie :) Z niecierpliwością czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lena (och, za jakie grzechy ona nazywa się tak jak ja?! ^^)
PS: Zapraszam na http://my-addiction.blog.onet.pl/ gdzie pojawił się nowy, 2 i nieco kontrowersyjny odcinek mojego opowiadania.