sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 37 - "Chcę Cię mieć przy sobie bez Twojej miłości nie umiem żyć…"


Patrzyłam na jego blada twarz, która była bez żadnego wyrazu. Patrzyłam na jego tors, który unosił się w równomiernym spokojnym oddechu. Dokładnie taki sam obraz obserwowałam pięć dni temu. Tylko, że wtedy oddychała za niego aparatura, a teraz to on sam oddychał. Była środa. Godzina 19. Byłam padnięta po treningach w szkole, po nauce, po tym, że sypiałam tylko po 4 godziny. Mimo, że jadłam normalnie nadal wyglądałam jak śmierć, mimo, że mam ciemną karnację. Włosy bez blasku. To wszystko towarzyszyło mi cały czas.
W małej Sali gdzie leżał Jay byłam ja i jego rodzina. Jego ojciec, mama, brat i siostra oraz ja.
Evelyn Khan była wysoką blondynką o wyraźnych niebieskich oczach oraz przyjaznym uśmiechu.
Zulfigar Khan był wysokim brunetem o malutkich brązowych oczach.
Yasmin Khan troszkę wyższa ode mnie brunetka o oczach podobnych do swojego taty.
Kamran Khan wzrostem był taki jak siostra, miał brązowe włosy i oczy podobne do Jay’a.
- Ada idź do domu połóż się – powiedział jego tata.
- Nie chcę – odpowiedziałam szeptem, jakbym nie miała siły mówić, jakby mój głos nie był używany od dawna.
- Idź – jego mama położyła mi rękę na ramieniu – Jeśli tylko coś się zmieni natychmiast do Ciebie zadzwonimy – powiedziała
Wstałam, i pochyliłam się nad Jay’em i ucałowałam go w czoło i wyszeptałam:
- Kocham Cię
Wyszłam z Sali, a za mną wyszedł jego tata. Odwiózł mnie do domu. Weszłam do mieszkania, w którym dziewczyny były w pokojach. Ze swojego i Patrycji wzięłam rzeczy potrzebne do kąpieli i poszłam wziąć prysznic. Potem zjadłam kolacje. I usiadłam do lekcji. Wszystko robiłam automatycznie. W końcu Patrycja nie wyrobiła ze złości i zabrała mi książkę od fizyki sprzed nosa
- Ada połóż się – powiedziała do mnie i wskazała na moje łóżko
- Nie chcę spać – powiedziałam
- Długo tak nie pociągniesz – stwierdziła i zaprowadziła mnie do łóżka.
Położyłam się tak jak chciała. Zgasiła światło i wyszła z pokoju. Zasnęłam szybciej niż myślałam.
***
Paula właśnie robiła jakieś dziwne zadanie z fizyki, gdy zadzwonił jej telefon. Dobrze znała ten dźwięk. Dzwonił Richie.
- Słucham? – spytała
- Możemy porozmawiać? – spytał chłopak
- Jasne – odpowiedziała
- Może za 10 minut w tym parku obok Waszego mieszkania? – zaproponował
- Dobrze będę
Paulina ubrała bluzę, poprawiła makijaż, ubrała kurtkę i buty. Wyszła z mieszkania. Serce biło jej jak oszalałe. Od wyznania Marty minęło trochę czasu i blondynka długo myślała nad tym, co ona jej powiedziała. Dziwnym trafem, ale coś mówiło jej, że dziewczyna nie kłamie, że mówi prawdę. Doszła do miejsca spotkania i zaczęła rozglądać się za blondynem.
- Już jestem – powiedział chłopak pojawiając się ze smyczą w ręce, na której prowadził psa
- Masz psa? – spytała dziewczyna głaszcząc młodego owczarka niemieckiego
- Tak – odpowiedział z uśmiechem
- Jak ma na imię? – spytała Paulina oczarowana psem.
- Kendra – odpowiedział
- Ładnie. A o czym chciałeś porozmawiać? – spytała dziewczyna
- O nas. – odpowiedział patrząc jej prosto w oczy
- Richie… - zaczęła dziewczyna
- Daj mi powiedzieć najpierw. Posłuchaj. Wiem, nie starałem się o Ciebie od tego głupiego dnia, ale zrobiłem to tylko, dlatego, żebyś ochłonęła, przemyślała. Chciałem ci dać czas. A dodatkowo Ty nie chciałaś mnie słuchać, więc swoim narzucaniem się nie chciałem Ciebie do siebie jeszcze bardziej zrazić. Teraz, kiedy dowiedziałaś się jak było naprawdę. Chcę wiedzieć czy możemy spróbować być znów razem? – spytał Richie patrząc w jej błękitne oczy.
Paulina nie wiedziała, co zrobić. Kochała go i serce mówiło, że powinna mu wybaczyć, przecież on tego nie chciał to ona go pocałowała. A potem prawie się nie odzywał, bo ona nie chciała go słuchać, a potem trasa gdzie nie miał prawie czasu, a jak już dzwonił to ona nie odbierała. Ale z drugiej strony rozum podpowiadał, że nie powinna mu ufać, że on za jakiś czas może zrobić to samo. Przytuliła się mocno do niego i wyszeptała dwa magiczne słowa:
- Kocham Cię
- Ja Ciebie tez bardzo mocno – odpowiedział blondyn i przytulił ją jeszcze mocniej do siebie. 
Oboje wiedzieli, że długo bez siebie nie wytrzymają. Spacerowali trzymając się za ręce.
- Jak Ada? – spytał blondyn
- Z tego, co się orientuję to właśnie śpi. Chyba ktoś zmusił ją do powrotu do domu, bo sama dobrowolnie by nie przyszła
            - Domyślam się.
- Obawiam się, że ona wykończy się tym spaniem po 4 godziny, tym, że prawie nic nie je.
- Będzie dobrze. Jay nie długo się obudzi – powiedział Richie, chociaż tak naprawdę sam nie wiedział czy w to wierzy.
Przecież lekarze powiedzieli, że może się już nigdy nie obudzić, a jego serce może przestać w każdej chwili bić. Wiedział, że Jay musi się obudzić, bo bez niego zespół nie będzie już taki sam. A co najważniejsze Ada tego nie przeżyje. Przytulił mocniej Paulę do siebie żeby odegnać od siebie złe myśli.
***
Następnego dnia wstałam w troszkę lepszym humorze, bo byłam wyspana. W szkole jak w szkole całkiem dobrze, ale za to koło mnie zaczął kręcić się Jack.
- A gdzie masz swojego brunecika? – spytał wrednie, mimo, że wiedział z mediów, iż Jay leży w szpitalu
W moich oczach pojawiły się łzy. Przygryzłam wargi i resztkami sił powstrzymałam się od tego, aby nie płakać.
- Koleś weź spadaj, bo jak Ci krzywdę zrobię to własna mamusia Cię nie pozna – Kim „grzecznie” zwróciła uwagę Jack’owi, który od razu ode mnie odszedł.
Kim nigdy nie przebierała w słowach. Mówiła to, co myśli, ale nie zawsze wychodziło jej to na dobre.
- Ada nie przejmuj się tym… pa… panem – powiedziała Kim, bo właśnie koło niej przechodził nasz wychowawca.
- Właśnie on jest po prostu zazdrosny, że nie jesteś z nim tylko z Jay’em – dodała Paula
- A ja dodam, że związek, z Jay’em dobrze Ci robi – Patka
- Właśnie – zgodziła się z resztą Kamila
Pierwszy raz od paru dni zaśmiałam się. I znowu szkoła, szpital i dom. Tak w kółko przez następny tydzień.
Nastała sobota. Już dwa tygodnie minęły od wypadku Jay’a. Jego mama oraz rodzeństwo wrócili do Anglii. Natomiast jego tata pracował tutaj, więc był tez codziennie przy łóżku najstarszego syna. Trzymałam Jay’a za rękę. Patrzyłam na niego. Na jego twarz. Nagle zaczął otwierać oczy.
- Jay – wyszeptałam
Milczał. Patrzył w biały sufit. Wstałam i poszłam po lekarza, który natychmiast zaczął go wypytywać o wszystko. Gdy już skończył ja na miękkich nogach ponownie weszłam do Sali. Teraz brunet już na mnie patrzył. Uśmiechnął się do mnie. Usiadłam obok, a on złapał mnie za rękę.
- Już malutka. Wszystko jest dobrze – powiedział do mnie
- Nawet nie wiesz jak się cieszę – powiedziałam przez łzy
- Ale nie płacz. – i otarł łzę spływającą po moim policzku – Wszystko jest już dobrze.
W tym momencie do Sali wpadli chłopcy i dziewczyny. Izzy zaczął wariować na widok przytomnego Jay’a. Pati płakała ze szczęścia. A reszta mówiła jedno przez drugie.
- Ale uspokójcie się – powiedziałam
Wszyscy zamilkli.
- No i tak lepiej – odpowiedziałam z uśmiechem – A jak się czujesz? – spytałam Jay’a
- Nic mnie nie boli. Podobno jeszcze jakieś badania muszą zrobić i będę mógł opuścić to miejsce. Czyli za dwa dni – rzekł
- To świetnie stary. – rzekł z entuzjazmem Izzy
- Ale pracować jeszcze nie mogę. Lekarz powiedział, że lepiej będzie jak przez miesiąc będę odpoczywał – dodał
- No to wiadome – powiedziałam
Teraz zauważyłam, że Jay przypatruje się mojej prawej dłoni, a dokładnie serdecznemu palcowi, na którym widniał pierścionek zaręczynowy.
- Chcecie nam coś powiedzieć? – spytał Izzy z uśmiechem, który wyrażał tryumf.
- W zasadzie jakby się tak zastanowić – powiedziałam
- To chcemy wziąć ślub we wakacje – dokończył za nią brunet
- Dokładnie – potwierdziłam z uśmiechem, chociaż mimo wszystko miałam lekkie pretensje do Jay’a, że tak szybko zadecydował, ale cóż nie widziałam przeszkód, dlaczego miałabym się nie zgodzić z proponowaną przez niego datą.
Wszyscy od razu zaczęli im gratulować.
Dwa dni minęły szybko. Postanowiłam mieć Jay’a na oku i przeprowadzić się do niego, a dodatkowo on sam też to zaproponował.
- Jesteś tego pewna? – spytała Patka, kiedy ja zamykałam swoją czarną torbę z ubraniami
- Tak.
- A co na to Twoi rodzice?
- Moi rodzice? Chyba przestałam ich interesować. Z tego, co wiem to mój tata wziął cichy ślub ze swoją kochanką i czeka aż urodzi mi dziecko, co nastąpi nie długo. A mama? Mama spotyka się z jakimś kolegą z pracy. Jednym słowem oni mają swoje życie ja swoje. A teraz muszę troszczyć się o Jay’a – powiedziałam
- Ada Jay nie jest małym chłopcem da sobie rade
- Patrycja wiesz, że nie będzie się oszczędzał, a on ma teraz wypoczywać. A on będzie robił wszystko w domu.
- Chyba nie chcesz go ułożyć w łóżku, bo on tego nie wytrzyma
- Wiem, ale będę pilnować żeby nie przemęczał się pracą fizyczną
- Ale Ty chodzisz jeszcze do szkoły – Patka nadal starała się mnie przekonać, że to nie jest dobry pomysł
- Wiem i będę chodzić dalej. Możesz przestać? Na początku, kiedy poznałyśmy US5 byłaś gotowa wepchnąć mnie w ramiona Jay’a, a teraz, kiedy chce sobie z nim życie ułożyć Ty nagle mi odradzasz mieszkanie z nim. Ludzie zdecydujcie się – powiedziałam
- Ada to nie tak.
- A jak? – spytałam lekko zdenerwowana
- Bo my się o Ciebie boimy
- To przestańcie. Mam swój rozum i wiem, co powinnam robić – rzekłam
- Tu nie chodzi o to, że Jay nie jest odpowiednim facetem dla Ciebie. Lepiej trafić nie mogłaś, ale jeśli się pokłócicie to, co wtedy? Jeśli on Cię zdradzi? Odpukać oczywiście – zaczęła wymieniać Patka
- Tak kochanie też Cię kocham – powiedziałam jej i złapałam torbę i pożegnałam się z nią. – Na mnie czeka już Izzy – dodałam i wyszłam z domu.
Izzy lub Małpka zależy, jak kto woli. Małpka wzięło się stąd, że po prostu chłopak uwielbia te zwierzęta. Więc dostał takie przezwisko. Zawiózł mnie do mieszkania Jay’a.
- Dzięki Izzy – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z samochodu.
- Jay kochanie jestem! – krzyknęłam wchodząc do mieszkania, ale usłyszałam jakieś głosy w salonie.
Weszłam do pomieszczenia i zamurowało mnie. W fotelu siedziała Lena pijąc kawę, a na kanapie naprzeciwko niej siedział Jay. Spojrzałam na Jay’a wzorkiem typu: „Możesz mi wyjaśnić, o co kaman?”
- O widzę, że Twoja nowa dziewczyna postanowiła się do Ciebie wprowadzić – powiedziała z nutką ironii w głosie
- Lena przestań – Jay starał się uspokoić blondynkę
- Ale przecież ja nic nie robię. Tylko wiesz zastanawia mnie czy ją tez tak potraktujesz jak mnie – powiedziała do niego, a potem zwróciła się do mnie – Posłuchaj dobrej rady. Zostaw go za nim on pierwszy to zrobi. Aha i wiedz jedno to przez Ciebie teraz cierpię – wstała i wyszła z naszego mieszkania.
Ja stałam i patrzyłam na mojego chłopaka. Zastanawiałam się nad słowami Leny. Czy to prawda, że któregoś razu wrócę ze szkoły i zastanę swoje rzeczy za drzwiami? A potem na okładach gazet zobaczę Jay’a z nową wybranką? Już sama nie wiedziałam, co na ten temat myśleć, ale gdy spojrzałam w oczy bruneta zauważyłam w nich miłość do mnie. 

12 komentarzy:

  1. Czy ta Lena zawsze sie musi we wszystko wpieprzac....dobrze ze Jay wyzdrowiał czekam na nastepna notke buziaczki:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Nie no boskooo!!
    Super ze Jay wyzdrowiał...
    No nie.. Znowu ta Lena... :/
    Czekam na nexta!!
    Pzdr ;**
    [us5-i-moje-cudowne-zycie.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. ~~*~Mała~*~~22 lipca 2012 16:47

    Swietnie że Jay wyzdowiał i już jest w domu ale co ta Lena znowu kombinuje!! Chce znow popsuc relacje Ady z Jayem. Czuje ze coś sie swięci.... A co do pogodzenia sie Pauli z Richiem moje zdanie już znasz :P

    OdpowiedzUsuń
  4. No i ena znów mąci a było tak dobrze Jay sie obudził a ta małpa znów się pojawiła , mam nadzieje że przez nią Ada nie pokłuci się z jayem , chcę żeby oni byli szczęśliwi .już sie nie mogę doczekac nexta Pzdrawiam i zapraszam do siebie na www.bigfrends-viki-and-us5.blog.onet.pl gadzie pojawił sie new rozdział oraz www.amor-fati-us5.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo fajnie. bd wesele i ślub a potem noc poślubna. ach^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Super że Jay się obudził normalnie świernie i wogóle ale ta Lena ujj nie lubie jej jeżeli ona w miesza się w ziązek Ady i Jay'a to uuu będzie z nią kiepsko, znajdę ja i jej włosy z głowy powyrywam :D:D, odcienek bomba czekam na kolejne i zapraszam do siebie na www.ja-i-nice-chlopcy-z-us5.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy odcinek :D:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, jak zwykle booosko xD Bardzo mi się spodobał ten rozdział ;)) No i Jay się wybudził!! :D Ahhh... ta Lena mnie wkurza :D Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;)) Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko ladie pieknie:) Rodział cud miód i malina orzeszek i cytryna:D:D :*:* A moze by tak cos nowego juz dodac? hmm /:) pozdrawiam:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. No to świetnie....było to pojawienia się Leny. Kurde nie może niczego zepsuć.
    Jay nie porzuci Ady, bo ja kocha. Przecież chce się z nią ozenić!
    Rozdział cudny!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Extra odcinek i na dodatek Jay się obudził! XDXD Czekam oczywiście na next;)

    Jak będziesz chciała, to zaglądnij na mojego bloga somepoemabutlove.blog.onet.pl->jest tam rozdział 4;) ;*;*:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Panna w Woalce22 lipca 2012 16:49

    Nie lubie tej blondyny... tzn. Leny.
    Jay się nareszcie obudził i dobrze :).
    szybko się chłopak zdecydował na ślub.
    Tak szczerze to przeczytałam tą notke conajmniej kilka razy... xD

    Na koniec napisze że czekam na następną notkę i zapraszam na http://only-way-out-of-solitude.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, jak ja tej baby nie lubię ^^ Normalnie bym ją chyba żywcem zagrzebała (niestety ostatnio nawet śniło mi się, że ona to robiła ze mną, no to już szczyty :D). Ciekawe, które z nich- Jay czy Lena- pogrywają w tym momencie? No bo skoro była u niego na kawie...? Brzmi dziwnie :) Z niecierpliwością czekam na nexta.
    Pozdrawiam
    Lena (och, za jakie grzechy ona nazywa się tak jak ja?! ^^)
    PS: Zapraszam na http://my-addiction.blog.onet.pl/ gdzie pojawił się nowy, 2 i nieco kontrowersyjny odcinek mojego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń