sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 20 - "Bo ja sama jak na pustyni kwiat... W ciągłym lęku u nieba bram..."



Ubrałam moro bojówki, do tego bluzkę w tym samym kolorze oraz sweterek, oraz adidasy w tym samym kolorze. Policzki delikatnie przypudrowałam i powiedziałam, że możemy iść. Zamknęłam drzwi na klucz i udaliśmy się w stronę kina.
- A z kim rozmawiałeś? – spytałam
- Z moim przyjacielem Rogerem – odpowiedział mi – I idziemy z nim do kina
- A na co? – zadałam kolejne pytanie
- A to się ustali na miejscu – odpowiedział mi i posłał swój zabójczy uśmiech.
Po 15 minutach drogi byliśmy na miejscu. Przed kinem czekał na nas wysoki brunet o brązowych oczach. Całkiem przystojny.
- Cześć Roger – Jay przywitał się z kumplem, a następnie zwrócił do mnie – Ada to jest Roger. Roger to jest Ada
- Miło mi, ale my się znamy – powiedziałam i podałam chłopakowi rękę, a on ją uścisnął i się do mnie uśmiechnął, a Jay zaczął się śmiać sam z siebie.
- To, na co idziemy? – spytał Jay, gdy już byliśmy w środku i patrzyliśmy, co można obejrzeć
- Może na ”Ocean’s 13”?– zaproponował Roger
- Roger nie zapominaj, że jest z nami kobieta i ją raczej taki film nie będzie interesował – powiedział Jay
- Faktycznie. Hmm… To może „My Best Friend”? – spytał się mnie
- Wiecie to Wy mnie zaprosiliście do kina i możemy iść na to, co wy chcecie – powiedziałam
- Nie dramatyzuj – powiedział do mnie Jay i puścił mi oczko, a następnie poszedł do kasy kupić bilet nawet nie zdążyłam powiedzieć, że zapłacę za siebie.
Poszłam z Rogerem kupić popcorn i picie chciałam zapłacić, ale następny mi nie dał. Ale zmroził mnie wzrokiem.
- Coś się zimno zrobiłam – powiedziałam
- Trzeba było się cieplej ubrać. – powiedział do mnie i poszliśmy za Jayem do sali kinowej gdzie miała odbyć się projekcja.
Dostałam bilet pośrodku. Dosłownie skakałam z radości. Siedzieć miedzy dwóją facetów w tym jeden jest starszy od Ciebie o 6 lat a drugi o 7 – to było zawsze moim marzeniem. Dosłownie nie wiedziałam, że marzenia tak szybko się spełniają. Z filmu się uśmiałam jak nigdy dotąd.
- To teraz idziemy na pizze – powiedział Roger i wziął stanął po mojej lewej stronie, a Jay po prawej.
- No przecież Wam nie ucieknę – powiedziałam ze śmiechem
- A kto Cię tam wie – stwierdził Jay
- No dzięki – powiedziałam.
Rozmawialiśmy cały czas się śmiejąc. Ale mój humor musiał mi się popsuć, gdy zobaczyłam naprzeciwko mnie idącego Jacka. Sama nie wiem, dlaczego nie otrąciłam ręki, Jaya kiedy mnie objął.
- Nie bój się – szepnął mi do ucha jakby wyczuł, że zaczynam się bać. Roger patrzył na nas jak na kosmitów, ale nic się nie odzywał.
- Ada możemy porozmawiać? – zatrzymał nas Jack
- Nie mamy, o czym – powiedziałam i ruszyłam dalej z chłopakami.
Dopiero przez pizzerią Jay wziął swoją rękę.
- Czy ktoś mi może wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi? – spytał Roger gdy zajęliśmy stolik.
- Nie ważne – powiedziałam.
Nie mogłam jeszcze o tym tak mówić. To bolało. Nikt mnie nigdy nie uderzył. Nawet tata, mimo, że byłam bardzo niegrzecznym dzieckiem. Zawsze do mnie podchodził dyplomatycznie. Jedyne, co stosował to kary. Zawsze mi powtarzał, że mam nie pozwolić na to, aby ktokolwiek mnie uderzył, a w szczególności mężczyzna. Mówił, że wtedy taki nie jest mnie wart i nie powinnam z nim być wtedy dłużej niż czas, jaki potrzebuje na spakowanie walizek. Zawsze mówił, że jak coś takiego się stanie to mam gdzie wrócić. Do domu. Do rodziców, bo oni zawsze znajdą dla mnie miejsce.
- Ada! – Jay zaczął machać mi rękoma przed oczyma
- Co? – spytałam, gdy wróciłam już krainy rozmyślań
- Jaką chcesz pizze? – spytał
- Obojętnie – powiedziałam.
Chłopaki zamówili z szynką, serem i pieczarkami a do tego po coli. Oczywiście zaczęli opowiadać kawały. Uśmiałam się do łez. Zauważyłam, ze Jay od pewnego momentu zerkał na mnie, co jakiś czas. Po pół godzinie (jestem ciekawa czy dłużej nie można było czekać) kelner w końcu przyniósł nam nasze zamówienie. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać. W pewnym momencie Rogerowi zadzwonił telefon. Dostał smsa.
- Muszę już iść – powiedział po przeczytaniu, po czym dodał – Ze Stefii się umówiłem – pożegnał się z Jayem przez uścisk dłoni a zemną przez buziaka w policzek i wyszedł.
Tym sposobem zostałam sama z Jayem w pizzerii z połową pizzy.
- No jedz – powiedział do mnie
- Nie mogę już – odpowiedziałam
- Przecież ty prawie nic nie zjadałaś – spojrzał na mnie
- Ja zazwyczaj mało jem – poinformowałam go
- Widziałem podczas jednego z treningów – po czym wziął kawałek pizzy i zaczął mnie karmić – No to teraz zjesz ładnie za Jaya – powiedział do mnie, na co ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem, ale tak jak chciał zjadłam za niego kawałek pizzy.
- No widzisz dla chcącego nic trudnego – rzekł do mnie, po czym zawołał kelnera.
Chciałam zapłacić po połowie, ale niestety jego spojrzenie mówiło wszystko: „Nawet o tym nie myśl”. Wszyliśmy z pizzerii i skierowaliśmy swoje kroki w stronę parku, ponieważ tą drogą było najszybciej do mojego domu. Szliśmy w milczeniu. Ta cisza bardzo mnie denerwowała, ale nie wiedziałam, o czym możemy rozmawiać. Gdy już byliśmy w parku i po nim spacerowaliśmy, Jay zapytał się mnie:
- Może usiądziemy?
- Możemy – odpowiedziałam i skierowaliśmy kroki do pobliskiej ławki.
I znowu zapanowała ta cisza. Zaczęłam się zastanawiać, co ja robie z w parku z facetem o 6 lat ode mnie starszym, z którym na początku byłabym się zabić. I pomyśleć, że to przez jakiś głupi sen. Może nie trzeba być aż tak oschłym i zimnym dla mężczyzny żeby z nim nie być? Może wystarczy po prostu nie zakochać się w nim i nie pozwolić, aby on zakochał się w Tobie? Może to jest klucz żeby nie stracić fajnego kumpla.
- Ada powiedz mi jak się czujesz po zerwaniu z Jackiem? – spytał ni z tego ni z owego przerywając moje rozmyślania.
- Jakoś – odpowiedziałam.
Nie chciałam wracać do tego toksycznego związku. Chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć, ale pozostawała jeszcze jedna sprawa. Sprawa tańca przecież był moim partnerem, a nie chciałam zrezygnować dla tego debila z pasji mojego życia, jaką jest taniec. Pracowałam przez całe moje przeżyte życie na to, aby dostać się do tej akademii. Darłam koty z moją siostrą, która wściekała się na rodziców, że wozili mnie na wszelkie próby i występy. Nie mogłam zaprzepaścić tego z powodu jakiegoś debila.
- Jakoś? – ponowił pytanie
- Sam nie wiem czy ja go kocham czy może kochałam a może byłam lub jestem w nim zauroczona. Jest to za mały okres czasu, aby to określić. Wiem, że dziewczyny miały racje w tym, że z Jackiem mi się nie uda. Ale ja nie chciałam ich słuchać. – powiedziałam
- Każdy popełnia w życiu błędy – rzekł
- Ale niektóre mogą zniszczyć człowiekowi życie
- Co masz na myśli?
- Jack jest moim partnerem w tańcu i teraz nie wiem, co mam zrobić. Nie chce przez niego zaprzepaścić tego, o co walczyłam bardzo długo.
- Dasz rade – i uśmiechnął się do mnie.
Zgodnie stwierdziliśmy, że pora wracać do domu i tak też się stało. Pod moim blokiem zauważyliśmy samochód chłopaków. Jay wszedł ze mną do mieszkania i skierowaliśmy do salonu gdzie jak podejrzewałam byli wszyscy. I byli, ale brakowało tam Izzy’ego i Kim. Ciekawe gdzie oni poszli? Czyżby szykowała się następna para?
- A Wy to para? – wyskoczyła nagle Mała przytulona do Richiego. Ja spojrzałam na nią jak na kosmitkę i odpowiedziałam:
- Para przyjaciół – i usiadłam na wolnym fotelu, a Jay zajął miejsce obok Mikela.
- A gdzie Izzy? – spytał Jay
- A poszedł gdzieś z Kimuś jak to ją zdrobniale nazywał w domu – powiedział Heinie i zaczął się śmiać.
- O a Kimuś to… a Kimuś tamto – chłopaki zaczęli żartować z Izzy’ego, a my patrzyłyśmy na nich jak na idiotów.
- Dobrze się kochanie czujesz? – spytała Paula swojego chłopaka
- Bardzo dobrze – i zaczął ponownie się śmiać, ponieważ Jay zaczął udawać rozmarzonego Izzy’ego, a ja z dziewczynami poszłyśmy w jego ślady.
Dziwne nie mogłam sobie wyobrazić jego zakochanego. Wyglądał na typa faceta, który chce tylko przelecieć laskę i nic więcej, a tu proszę chyba nasza, Kim skradła mu serce. No, ale pozwólmy im działać.
- A co robimy przez resztę dnia? – spytałam
- Idziecie do nas? – spytał Mikel
- Czemu nie. Nie mamy nic zdane to możemy iść – powiedziała Kamila
Więc zostało postanowione, że idziemy do chłopaków. Więc gdy już wszyscy byli gotowi do wyjścia wsiedliśmy do samochodu usków, co prawda było to ciężkie do zrobienia, ale żadna z nas nie wpadła na pomysł, aby jechać naszym samochodem. Weszliśmy do domu chłopaków i w salonie zastaliśmy flirtujących, Kim i Izzy’ego.
- Eee… Cześć – powiedziałam i weszłam do salonu
- A Wy tu, co? – spytał zdziwiony dredziarz
- Przyszliśmy posiedzieć, bo się nudziliśmy – rzekł Heinie
- To posiedzimy razem z Wami – powiedział Richie i usiadł pomiędzy „parą”.
 Musze powiedzieć, że Izzy za bardzo zadowolonej miny nie miał z takiego obrotu sprawy.
- Zostaniecie u nas na noc? – spytał Izzy
- Pogrzało Cię? – spytałam
- No wiesz ostatnio trochę za dużo ćwiczyłem – odpowiedział mi
- No zostańcie. Co wam szkodził? – spytał Mikel
- To, że nie mamy piżam – odpowiedziałam
- A dodatkowo jutro idziemy do szkoły – Paula
- Nie idziemy, bo mam cały konkurs fizyczny i cała szkoła nie ma lekcji – powiedziała Kim
- A na która konkurs? – Izzy
- Na 10 – Kim
- No też co Wam szkodzi? – spytał Jay
- Szkodzi – nadal upierałam się przy swoim
- A co powiecie na grę w twistera? – spytał Chris znosząc grę z góry
- Super. A może podzielimy się na dwie drużyny dziewczyny przeciwko nam – powiedział Izzy i tu przeszedł na stronę chłopaków – jeśli my wygramy to Wy śpicie u nas a jeśli Wy to… – i tu się zaciął
- … to wy sprzątacie nam całe mieszkanie – dokończyła za niego Kim
- Spoko – zgodzili się.
Podzieliliśmy się na pary:
Mała – Richie
Patka – Chris
Kamila – Mikel
Kim – Izzy
Ja – Jay.
Zaczęła się gra. Włączyliśmy do tego muzykę. Zaczęła Paula i Richie. No niestety los nie był jej przychylny i przegrała. Wiec było 0:1 dla chłopaków. Potem była Patka i Chris tu szanse były wyrównane, ale blondynka straciła równowagę i przegrała. Potem liczyłyśmy na Kamilę, która w te klocki była nie zła, ale Mikel okazał się lepszy.  0:3 dla nich. Czyli już wiedziałyśmy, że śpimy u nich. Mogłyśmy się już od razu poddać, ale z Kim postanowiłyśmy uratować, chociaż troszkę nasz honor i położyłyśmy Izzy’ego i Jaya.
- No to drogie panie idziemy spać – powiedział, Izzy i wziął, Kim za rękę i poszli do pokoju.
- Macie w pokojach kanapy? – spytałam
- Nie – odpowiedział mi Jay
- Ehhh – westchnęłam i zostałam w salonie sama z Jayem, który potem pokazał mi swój pokój.  

6 komentarzy:

  1. ~~*~Mała~*~~21 lipca 2012 19:05

    Dziękuje oczywiście za dedykacje a nie musisz dziękować za pomysły bo ja ci je tylko dałam a ty to sklepiłaś w całość . Ja chce już next!! Czemu za 70 komci ?? Ale i tak Cię kocham:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh siostra notka jest wspaniała jak zawsze :D:D a co do tego blogu...ehh ja nawet nieraz rozmawiam z ta osoba na GG...wydaje mi sie ze ta osoba robi to bez udziału swiadomości ale OK :)Moze sama na no wpadnie..co do notki :* super jak zwykle :D:D ale ja juz chce next :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejcia fajny rozdział. No narazie może i Jay i Ada to para przyjaciół, ale później to może sie zmienić, ale to ty tylko wiesz dokładnie :-) a tak to fajny :-)
    zapraszam do mnie www.edzia-kamila-i-us5.blog.onet.pl pojawił się kolejny rozdział mam nadzieje, ze wpadniesz i skomentujesz :-)
    pozdrowionka czekam na next i dzięki za powiadomienie

    OdpowiedzUsuń
  4. THX za dedykacje :* :* Ja już next chce. A co do notki to wyrąbista. Będziecie spać u chłopaków :D hehe dobre :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe bardzo fajny rozdział :) Może kiedyś ta para przyjaciół zamieni się w parę zakochanych xD Jestem ciekawa co się wydarzy w nocy xDxD Hehe czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No,chłopaki się będą jak głupi cieszyć,że dziewczyny w ich domu zanocują...ech,jakby pierwszy raz się im to zdarzyło...upss,pierwszy? Czy nie? xD rozdział super,jak zwykle zresztą:)

    OdpowiedzUsuń