sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 27 – "Pogrzebię nadzieję, bo to, czego chce jest niemożliwe"


Dni w Polsce mijały szybko. Z rodzicami nie chciałam się widzieć. Mimo, że oni i moje rodzeństwo nalegało. Ja byłam nieugięta. W końcu nadeszła upragniona niedziela. W końcu wracałam do domu, który teraz był w Niemczech.
- Cieszysz się, że wracasz? – spytał Bartek wkładając torbę Patki do bagażnika
- Tak. Tam jest mój świat i mój dom. Nie tutaj – odpowiedziałam.
On spojrzał tylko na mnie i nic nie powiedział. W końcu ruszyliśmy. Obserwowałam zmieniający się krajobraz. Tym razem kojarzył mi się on ze zmieniającym się życiem człowieka. Raz był on piękny. Piękne łąki, mimo listopadowego poranka, a czasami obskurne budowle.
- A wiesz Kamila ma cichego wielbiciela – powiedziała do mnie Pati.
- Tak? A skąd wiesz?
- Paula mi powiedziała. Chciała się do Ciebie dodzwonić, ale masz wyłączony telefon.
- Miałam – poprawiłam ją, po czym dodałam – Dziś rano go włączyłam
- No chyba, że tak. A wiesz już na 100% w sobotę spotykam się z Chrisem. – pochwaliła mi się
- To świetnie. Widzę, że każdy teraz będzie miał kogoś – stwierdziłam.
- Ty też kogoś znajdziesz – powiedziała do mnie z uśmiechem
Dalej nic nie mówiłyśmy, lecz poszłyśmy spać. Obudziły mnie głosy dochodzące z zewnątrz. Rozejrzałam się dyskretnie przez szybę w samochodzie. Byłam pod blokiem w Berlinie.
- Naprawdę. Zrobiłem to – powiedział Jay tak jego ciepły głos poznam wszędzie
- To gratuluję – pochwaliła go Patka, a następnie przytuliła go.
Wyszłam z samochodu.
- Cześć Ada – przywitał się ze mną Jay buziakiem policzek
- Hej Jay – odpowiedziałam bez entuzjazmu, podeszłam do bagażnika i wyjęłam swoją torbę, a następnie udałam się do mieszkania.
Tam od progu już bił przepiękny zapach kwiatów. Poznałam, że to lilie. Zaniosłam torbę do swojego pokoju, a następnie poszłam przywitać się z resztą do salonu.
- Kamila śliczne kwiaty – powiedziałam do dziewczyny witając się z chłopakami, a do Bartka i Eve powiedziałam – Możecie już jechać.
- Dzięki za pozwolenie – rzekł ze śmiechem mój brat. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno i dodał – Trzymaj się. Nie załamuj i walcz o swoje – po czym wyszedł z mieszkania, a za nim Eve.
Ja tylko westchnęłam ciężko i kończyłam witać się z resztą.
- Idę się rozpakować – powiedziała, bo usłyszałam w progu Jaya i Patkę.
W swoim pokoju wyjmując z walizki sortowałam rzeczy na brudne i czyste. Czyste składałam i wkładałam do szafy. Zastanawiałam się, co Jay zrobił. Z czego był taki zadowolony i czego gratulowała mu Patka. Ale przecież nie będę się pytać, bo wyjdę na wścibską. W końcu rozpakowałam się, a torbę wrzuciłam na górę szafy i usiadłam na łóżku. W życiu nie czułam się tak zmęczona i tu nie chodzi o zmęczenie fizyczne, ale psychiczne. Moja psychika była bardzo słaba. Szczególnie w takich przypadkach, kiedy tyle rzeczy ważnych w życiu człowiekowi postanowi nagle się zawalić. Ale muszę być taką, jaką postanowiłam być już dawno. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie naprzeciwko mojego łóżka. Zobaczyłam swoje odbicie. I zadałam sobie pytanie czy jest coś jeszcze z tzw. złej dziewczyny. Czy może coś wpłynęło na mnie aż tak, że zmieniłam się. Chyba tak. Nie podrywałam już tylu facetów. Imprezy były już strasznie odległe nie musiałam być na każdej. Więcej czasu poświęcałam nauce. W ogóle chyba tylko ze złej dziewczyny został mój błysk w oku, który nigdy nie gaśnie, a który jednocześnie przyciąga tylu facetów. Ale, po co mi on skoro nie mogę zdobyć tego, którego pragnę. Tego, który nęka mnie w nocnych snach. Tego, który zawładną moim sercem w owej kawiarni po moim nie szczęsnym śnie. Przeklętym śnie, który spowodował, że nie pozwoliłam mu się zbliżyć do siebie.
Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Następnie ubrałam swoją czarną piżamkę w białe owieczki i poszłam spać.
Następnego dnia obudził mnie budzik. Nie chciało mi się wstać. Dosłownie to nic mi się nie chciało. Miałam ochotę zostać w łóżku i nigdzie z niego nie wychodzić. Ale nie miałam innego wyjścia i musiałam wstać. Ubrałam się w czarne spodnie, czarną bluzkę i bluzę do tego. Następnie poszłam do wolnej już łazienki i moje włosy związałam w wysokiego kucyka a następnie zrobiłam lekki makijaż. I dopiero potem weszłam do kuchni. Oczywiście, Kim od rzuciła tekstem.
- A Ty masz jakąś żałobę? – spytała Kim jedząc kanapkę.
Natychmiast Patrycja zmroziła ją wzrokiem. Nie skomentowałam tego tylko usiadłam i zaczęłam jeść śniadanie. Gdy już wszystkie skończyłyśmy każda poszła po swoją torbę z książkami, a następnie wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do samochodu. Dziewczyny o czymś żywo rozmawiały ja nic się nie odzywałam. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. W końcu dojechałyśmy pod szkołę.
- Ada żyjesz? – spytała mnie Kamila
- Yhym – odpowiedziałam
- Nic więcej się od Ciebie nie dowiemy? – spytała Kamila
- Nie – i ruszyłam pod salę języka niemieckiego.
Tam już była reszta klasy, co równało się z obecnością Jacka.
Dziewczyny od razu zaczęły rozmawiać o czymś z chłopakami. Ja tylko stałam i udawałam ze słucham. Tak naprawdę to myślami byłam gdzieś daleko. Przy owym brunecie, który nie pozwalał mi myśleć o niczym innym.
Lekcje minęły szybko. Dobrze żaden nauczyciel nie wpadł na genialny pomysł żeby mnie spytać, bo to mogłoby skończyć się totalną katastrofą. W końcu nadszedł czas treningu. Weszłam do szatni i przebrałam się w strój treningowy, to jest, krótka spódniczka i bluzka na ramiączka kończąca się pod biustem, buty na obcasie. I wyszłam na sale.
- No dobra jesteśmy wszyscy. Dziś zaczynamy od walca wiedeńskiego! – zarządził mój trener.
Każda z par ustawiła się na parkiecie i poleciały pierwsze nuty. Trzeba było uważać, ponieważ sala była mała i każdy mógł się z każdym zderzyć.
- Dobra! Teraz tańczymy rumbę. Dziś Wam powiem, kto będzie nas reprezentował w rozgrywkach szkolnych! – krzyknął trener i puścił piosenkę.
Dawałam z siebie wszystko. Michał zresztą też. Oboje chcieliśmy wystąpić w tych rozgrywkach. Kochałam tańczyć rumbę. W końcu ma być ona przepełniona miłością. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszyscy patrzyli tylko na nas tańczących.
- Stop! – dopiero krzyknięcie trenera nas obudziło z transu i stanęliśmy natychmiast. Od razu zaczęły się brawa.
- Cisza! – kolejny krzyk trenera.
Wszyscy zamilkli.
- No to mamy osoby, które będą nas reprezentować – powiedział i wskazał na nas.
Po raz pierwszy od kilku dni się uśmiechnęłam i rzuciłam Michałowi na szyję. Za nami stał Jack. Widział moją radość, a ja widziałam wielki smutek w jego oczach. Tylko nie wiem czy był to smutek z powodu, że nie zwracam na niego uwagi czy może z powodu, iż to nie on i jego partnerka będą reprezentować szkołę. Nie interesowało mnie to teraz.
- Dobra. Wiemy, że się cieszycie, ale wracamy do pracy! – nasz trener kochał krzyczeć.
Nawet jak coś nam wychodziło perfekcyjnie to krzyczał. Nawet nie można to było nazwać jego normalnym tonem głosu, bo doskonale wiedzieliśmy, jak mówi normalnie. Poznaliśmy ten głos na pierwszych zajęcia. Wtedy użył go pierwszy i ostatni raz. Tańczyliśmy wszystko, co nam kazał trener. Wymęczył nas strasznie. Nawet przedłużył trening o pół godziny. Dziewczyny czekały na mnie przy samochodzie.
- A Tobie, co? – spytała zmarznięta Patka wchodząc do samochodu
- A reprezentuje szkołę w rozgrywkach między szkolnych – odpowiedziałam i ruszyłam z parkingu szkolnego.
Dni w szkole mijały szybko. Nadal byłam nieobecna duchem, ale już w mniejszym stopniu. Czasami coś powiedziałam, zaśmiałam się. Jednak prawdziwą sobą byłam w tańcu.
Nadeszła przez wiele osób upragniona sobota. Przeze mnie, np. nie. Patka chciała ją, bo miała się spotkać z Chrisem. Kamila szła na jakąś imprezę, a Paula i Kim szły do chłopaków na cało nocny maraton filmowy. Jednym słowem na sobotnią noc zostałam sana. Pati od rana buszowała w szafie i wyrzucała z szafy rzeczy, które może założy. Przez co nasz pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Paula i Kim sprzeczały się, jakie filmy będą oglądać. Co powodowało, że było je słychać w całym domu. Jedynie Kayla zachowywała się normalnie, tzn. nie wyrzucała ubrań z szafy, nie sprzeczała się z nikim o nic. Ona po prostu tak jak ja obserwowała, co się dzieje w naszym mieszkaniu i kiwała tylko głową.
O 17 wszystkie dziewczyny zaczęły się szykować. Ja siedziałam w salonie i uczyłam się chemii.
Pierwsza z domu wyszła Kamila. Szła na imprezę do swojej kumpelki ze starej szkoły. Ubrała się w czarną tunikę, a do tego spodnie rurki i czarne rurki.
Następnie o godzinie 18:30 wyszły Paula i Kim powiadamiając mnie, że nie wrócą na noc.
Najdłużej posiedziała ze mną Patka, bo aż do godziny 20. Ale i o tej godzinie ona wybyła z domu na długo oczekiwaną randkę z Chrisem. Ja sama obejrzałam jakieś filmy w TV i o godzinie 22 poszłam spać.
***
Patrycja wyszła z klatki schodowej i pierwsze, co jej się w oczy rzuciło to usypany dywan z czerwonych róż. Uśmiechnęła się sama do siebie i delikatnie zaczęła stąpać po owej drodze. Prowadziła ona poza bloki. Tam zauważyła, że stoi piękny samochód, a przy nim czeka na kogoś wysoki mężczyzna. Po raz kolejny uśmiechnęła się sama do siebie i ruszyła w stronę samochodu. Owym mężczyzna przy samochodzie był Chris. Uśmiechnął się na jej widok.
- Hej – przywitał się z nią i pocałował w policzek
- Cześć – odpowiedziała się i uśmiechnęła się do niego
- To, co jedziemy? – spytał
- Tak – odpowiedziała i wsiadła do samochodu, gdy Chris otworzył jej drzwi, a sam usiadł za kierownicą.
Jechali w ciszy, co chwila się do siebie uśmiechając. W końcu podjechali do restauracji. Pati gdy wysiadła zobaczyła kolejny dywanik z czerwonych róż.
- Chris… - chciała coś powiedzieć, lecz ten jej przerwał
- Nic nie mów – powiedział i podał jej ręką, a ona ją ujęła i tak weszli do restauracji gdzie nikogo nie było, a wszędzie były porozsypywane płatki czerwonych róż.
Blondyn zaprowadził ją do stolika stojącego na środku pomieszczenia. Odsunął jej krzesło, aby usiadła. Gdy już oboje siedzieli podszedł do nich kelner z menu. Podał im, a następnie do kieliszków dolał czerwonego wina. Złożyli zamówienie i zaczęli rozmowę.
- Chris to jest piękne – powiedziała
- Cieszę się, że Ci się podoba – powiedział z uśmiechem
Kelner przyniósł im jedzenie i zaczęli jeść. Patrzyli sobie w oczy. Nie obyło się bez wzajemnego karmienia. W pewnym momencie zaczęła lecieć wolna muzyka.
- Zatańczysz? – spytał Chris wstając
- Jasne – odpowiedziała i ruszyła za nim na parkiet. Tańczyli przytuleni do siebie.
Zapamiętywali zapach swoich perfum. Cieszyli się chwilą. Po tańcu posiedzieli jeszcze chwilę przy stoliku i postanowili wrócić domu. Pati spodziewała się tego, że wrócą samochodem, ale pomyliła się. Chris miał w zanadrzu jeszcze kino i romantyczny film. Samochodu nie było.
- Spokojnie. Jest pod domem. Jay go zabrał – odpowiedział jej.
Szli rozmawiając. O wszystkim o niczym. Dotarli do kina. Chris zaprosił Patrycję na komedię romantyczną zatytułowaną „Love and Other Disasters”. Byli sami na sali. Siedzieli na samym środku. Patrycja zastanawiała się jak Chrisowi udało się to wszystko załatwić, że w restauracji nikogo nie było poza nimi, że teraz w kinie nikogo nie ma poza nimi. Chris okazał się takim, jakim go sobie wyobrażała. Był romantykiem, jakim okazał się przez smsy, oraz dżentelmenem. W połowie filmu Chris objął ramieniem Patrycję, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie położyła swoją głowę na jego ramieniu. On gładził ją po jej blond włosach i bawił się nimi uśmiechając się.

6 komentarzy:

  1. pamietam jak ja tańczyłam walca wiedeńskiego i rumbę. Next prosze

    OdpowiedzUsuń
  2. ~~*~Mała~*~~22 lipca 2012 15:58

    Notka swietna normalnie cud malina i ja nie ma nic do zarzucenia tylko ze notka mnie wciagla a tu nagle psiku skonczyla sie wiecnic innego mi nie zostało jak czekanie na next :) I dobrze to ujełaś że zawsze mozesz na mnie liczyc ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdziały poprostu cudne, nic dodać nic ując... teraz Ada może być z Jay'em więc mam nadzieje, że niedługo będą ze sobą. No ale jak to bywa żeby nie było za pięknie znajdzie sie jakaś przeszkoda. Świetnie opisałaś randkę Patki i Chrisa. Ale mnie wciągneły te rozdziały :-) i Kamila ma cichego wielbiciela :-)
    dzięki za powiadomienie, czekam na next który niestety będzie za kilkanaście dni :(
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiec siostra. notka strasznie mi sie podoba..nie ebde na ciebie krzyczec ani cie ic bo nie ma za co:* wyszlo ci wspaniale:*
    z niecierpliwoscia czekam na nowa noteczke;d;d ehh zamowie u ciebie nowy rodział moze co..bo ja nie mam weny..a te dwa rodzialy mnie zaszkoczyly..szkoda ze rodzice Ady sie rozwodza ale coz..pocieszamnie to ze Jay juz nie jest z Lena.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :* Kochana ! Notka poprostu boska xD Piekna randka !!! Poprotu bosko xD Czekak już na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie długie notki to możesz pisać już zawsze Jak zwykle wszystko ładnie i pięknie. :P To chyba jest jedyne opowiadanie[a może nie jedyne ????] w którym niczego się nie czepiam i w komentarzach nie ukazuje się moje ale.... :P Wrr... za ładnie piszesz nooo... :PP Ehhh... ta randka z Chrisem... Po prostu booosko xD Ja tez tak chce:P Ale z kimś innym... :P Pomarzyć zawsze można :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń