Dni w Polsce mijały szybko. Z rodzicami nie chciałam
się widzieć. Mimo, że oni i moje rodzeństwo nalegało. Ja byłam nieugięta. W
końcu nadeszła upragniona niedziela. W końcu wracałam do domu, który teraz był
w Niemczech.
- Cieszysz się,
że wracasz? – spytał Bartek wkładając torbę Patki do bagażnika
- Tak. Tam jest
mój świat i mój dom. Nie tutaj – odpowiedziałam.
On spojrzał
tylko na mnie i nic nie powiedział. W końcu ruszyliśmy. Obserwowałam
zmieniający się krajobraz. Tym razem kojarzył mi się on ze zmieniającym się
życiem człowieka. Raz był on piękny. Piękne łąki, mimo listopadowego poranka, a
czasami obskurne budowle.
- A wiesz
Kamila ma cichego wielbiciela – powiedziała do mnie Pati.
- Tak? A skąd
wiesz?
- Paula mi
powiedziała. Chciała się do Ciebie dodzwonić, ale masz wyłączony telefon.
- Miałam –
poprawiłam ją, po czym dodałam – Dziś rano go włączyłam
- No chyba, że tak.
A wiesz już na 100% w sobotę spotykam się z Chrisem. – pochwaliła mi się
- To świetnie.
Widzę, że każdy teraz będzie miał kogoś – stwierdziłam.
- Ty też kogoś
znajdziesz – powiedziała do mnie z uśmiechem
Dalej nic nie
mówiłyśmy, lecz poszłyśmy spać. Obudziły mnie głosy dochodzące z zewnątrz.
Rozejrzałam się dyskretnie przez szybę w samochodzie. Byłam pod blokiem w
Berlinie.
- Naprawdę.
Zrobiłem to – powiedział Jay tak jego ciepły głos poznam wszędzie
- To gratuluję
– pochwaliła go Patka, a następnie przytuliła go.
Wyszłam z
samochodu.
- Cześć Ada –
przywitał się ze mną Jay buziakiem policzek
- Hej Jay –
odpowiedziałam bez entuzjazmu, podeszłam do bagażnika i wyjęłam swoją torbę, a
następnie udałam się do mieszkania.
Tam od progu
już bił przepiękny zapach kwiatów. Poznałam, że to lilie. Zaniosłam torbę do
swojego pokoju, a następnie poszłam przywitać się z resztą do salonu.
- Kamila
śliczne kwiaty – powiedziałam do dziewczyny witając się z chłopakami, a do
Bartka i Eve powiedziałam – Możecie już jechać.
- Dzięki za
pozwolenie – rzekł ze śmiechem mój brat. Podszedł do mnie i przytulił mnie
mocno i dodał – Trzymaj się. Nie załamuj i walcz o swoje – po czym wyszedł z
mieszkania, a za nim Eve.
Ja tylko
westchnęłam ciężko i kończyłam witać się z resztą.
- Idę się
rozpakować – powiedziała, bo usłyszałam w progu Jaya i Patkę.
W swoim pokoju
wyjmując z walizki sortowałam rzeczy na brudne i czyste. Czyste składałam i
wkładałam do szafy. Zastanawiałam się, co Jay zrobił. Z czego był taki
zadowolony i czego gratulowała mu Patka. Ale przecież nie będę się pytać, bo
wyjdę na wścibską. W końcu rozpakowałam się, a torbę wrzuciłam na górę szafy i
usiadłam na łóżku. W życiu nie czułam się tak zmęczona i tu nie chodzi o
zmęczenie fizyczne, ale psychiczne. Moja psychika była bardzo słaba.
Szczególnie w takich przypadkach, kiedy tyle rzeczy ważnych w życiu człowiekowi
postanowi nagle się zawalić. Ale muszę być taką, jaką postanowiłam być już
dawno. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie naprzeciwko mojego łóżka. Zobaczyłam
swoje odbicie. I zadałam sobie pytanie czy jest coś jeszcze z tzw. złej
dziewczyny. Czy może coś wpłynęło na mnie aż tak, że zmieniłam się. Chyba tak.
Nie podrywałam już tylu facetów. Imprezy były już strasznie odległe nie
musiałam być na każdej. Więcej czasu poświęcałam nauce. W ogóle chyba tylko ze
złej dziewczyny został mój błysk w oku, który nigdy nie gaśnie, a który
jednocześnie przyciąga tylu facetów. Ale, po co mi on skoro nie mogę zdobyć
tego, którego pragnę. Tego, który nęka mnie w nocnych snach. Tego, który
zawładną moim sercem w owej kawiarni po moim nie szczęsnym śnie. Przeklętym
śnie, który spowodował, że nie pozwoliłam mu się zbliżyć do siebie.
Poszłam do
łazienki i wzięłam długi prysznic. Następnie ubrałam swoją czarną piżamkę w
białe owieczki i poszłam spać.
Następnego dnia
obudził mnie budzik. Nie chciało mi się wstać. Dosłownie to nic mi się nie
chciało. Miałam ochotę zostać w łóżku i nigdzie z niego nie wychodzić. Ale nie
miałam innego wyjścia i musiałam wstać. Ubrałam się w czarne spodnie, czarną
bluzkę i bluzę do tego. Następnie poszłam do wolnej już łazienki i moje włosy
związałam w wysokiego kucyka a następnie zrobiłam lekki makijaż. I dopiero
potem weszłam do kuchni. Oczywiście, Kim od rzuciła tekstem.
- A Ty masz
jakąś żałobę? – spytała Kim jedząc kanapkę.
Natychmiast
Patrycja zmroziła ją wzrokiem. Nie skomentowałam tego tylko usiadłam i zaczęłam
jeść śniadanie. Gdy już wszystkie skończyłyśmy każda poszła po swoją torbę z
książkami, a następnie wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do samochodu. Dziewczyny
o czymś żywo rozmawiały ja nic się nie odzywałam. Nie miałam najmniejszej
ochoty na rozmowę. W końcu dojechałyśmy pod szkołę.
- Ada żyjesz? –
spytała mnie Kamila
- Yhym –
odpowiedziałam
- Nic więcej
się od Ciebie nie dowiemy? – spytała Kamila
- Nie – i
ruszyłam pod salę języka niemieckiego.
Tam już była
reszta klasy, co równało się z obecnością Jacka.
Dziewczyny od
razu zaczęły rozmawiać o czymś z chłopakami. Ja tylko stałam i udawałam ze
słucham. Tak naprawdę to myślami byłam gdzieś daleko. Przy owym brunecie, który
nie pozwalał mi myśleć o niczym innym.
Lekcje minęły
szybko. Dobrze żaden nauczyciel nie wpadł na genialny pomysł żeby mnie spytać,
bo to mogłoby skończyć się totalną katastrofą. W końcu nadszedł czas treningu.
Weszłam do szatni i przebrałam się w strój treningowy, to jest, krótka
spódniczka i bluzka na ramiączka kończąca się pod biustem, buty na obcasie. I
wyszłam na sale.
- No dobra
jesteśmy wszyscy. Dziś zaczynamy od walca wiedeńskiego! – zarządził mój trener.
Każda z par
ustawiła się na parkiecie i poleciały pierwsze nuty. Trzeba było uważać,
ponieważ sala była mała i każdy mógł się z każdym zderzyć.
- Dobra! Teraz
tańczymy rumbę. Dziś Wam powiem, kto będzie nas reprezentował w rozgrywkach
szkolnych! – krzyknął trener i puścił piosenkę.
Dawałam z
siebie wszystko. Michał zresztą też. Oboje chcieliśmy wystąpić w tych
rozgrywkach. Kochałam tańczyć rumbę. W końcu ma być ona przepełniona miłością.
Nawet nie zauważyłam, kiedy wszyscy patrzyli tylko na nas tańczących.
- Stop! –
dopiero krzyknięcie trenera nas obudziło z transu i stanęliśmy natychmiast. Od
razu zaczęły się brawa.
- Cisza! –
kolejny krzyk trenera.
Wszyscy
zamilkli.
- No to mamy
osoby, które będą nas reprezentować – powiedział i wskazał na nas.
Po raz pierwszy
od kilku dni się uśmiechnęłam i rzuciłam Michałowi na szyję. Za nami stał Jack.
Widział moją radość, a ja widziałam wielki smutek w jego oczach. Tylko nie wiem
czy był to smutek z powodu, że nie zwracam na niego uwagi czy może z powodu, iż
to nie on i jego partnerka będą reprezentować szkołę. Nie interesowało mnie to
teraz.
- Dobra. Wiemy,
że się cieszycie, ale wracamy do pracy! – nasz trener kochał krzyczeć.
Nawet jak coś
nam wychodziło perfekcyjnie to krzyczał. Nawet nie można to było nazwać jego
normalnym tonem głosu, bo doskonale wiedzieliśmy, jak mówi normalnie.
Poznaliśmy ten głos na pierwszych zajęcia. Wtedy użył go pierwszy i ostatni
raz. Tańczyliśmy wszystko, co nam kazał trener. Wymęczył nas strasznie. Nawet
przedłużył trening o pół godziny. Dziewczyny czekały na mnie przy samochodzie.
- A Tobie, co?
– spytała zmarznięta Patka wchodząc do samochodu
- A
reprezentuje szkołę w rozgrywkach między szkolnych – odpowiedziałam i ruszyłam
z parkingu szkolnego.
Dni w szkole
mijały szybko. Nadal byłam nieobecna duchem, ale już w mniejszym stopniu.
Czasami coś powiedziałam, zaśmiałam się. Jednak prawdziwą sobą byłam w tańcu.
Nadeszła przez
wiele osób upragniona sobota. Przeze mnie, np. nie. Patka chciała ją, bo miała
się spotkać z Chrisem. Kamila szła na jakąś imprezę, a Paula i Kim szły do
chłopaków na cało nocny maraton filmowy. Jednym słowem na sobotnią noc zostałam
sana. Pati od rana buszowała w szafie i wyrzucała z szafy rzeczy, które może
założy. Przez co nasz pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Paula
i Kim sprzeczały się, jakie filmy będą oglądać. Co powodowało, że było je
słychać w całym domu. Jedynie Kayla zachowywała się normalnie, tzn. nie
wyrzucała ubrań z szafy, nie sprzeczała się z nikim o nic. Ona po prostu tak
jak ja obserwowała, co się dzieje w naszym mieszkaniu i kiwała tylko głową.
O 17 wszystkie
dziewczyny zaczęły się szykować. Ja siedziałam w salonie i uczyłam się chemii.
Pierwsza z domu
wyszła Kamila. Szła na imprezę do swojej kumpelki ze starej szkoły. Ubrała się
w czarną tunikę, a do tego spodnie rurki i czarne rurki.
Następnie o
godzinie 18:30 wyszły Paula i Kim powiadamiając mnie, że nie wrócą na noc.
Najdłużej
posiedziała ze mną Patka, bo aż do godziny 20. Ale i o tej godzinie ona wybyła
z domu na długo oczekiwaną randkę z Chrisem. Ja sama obejrzałam jakieś filmy w
TV i o godzinie 22 poszłam spać.
***
Patrycja wyszła
z klatki schodowej i pierwsze, co jej się w oczy rzuciło to usypany dywan z
czerwonych róż. Uśmiechnęła się sama do siebie i delikatnie zaczęła stąpać po
owej drodze. Prowadziła ona poza bloki. Tam zauważyła, że stoi piękny samochód,
a przy nim czeka na kogoś wysoki mężczyzna. Po raz kolejny uśmiechnęła się sama
do siebie i ruszyła w stronę samochodu. Owym mężczyzna przy samochodzie był
Chris. Uśmiechnął się na jej widok.
- Hej –
przywitał się z nią i pocałował w policzek
- Cześć –
odpowiedziała się i uśmiechnęła się do niego
- To, co
jedziemy? – spytał
- Tak –
odpowiedziała i wsiadła do samochodu, gdy Chris otworzył jej drzwi, a sam
usiadł za kierownicą.
Jechali w
ciszy, co chwila się do siebie uśmiechając. W końcu podjechali do restauracji.
Pati gdy wysiadła zobaczyła kolejny dywanik z czerwonych róż.
- Chris… -
chciała coś powiedzieć, lecz ten jej przerwał
- Nic nie mów –
powiedział i podał jej ręką, a ona ją ujęła i tak weszli do restauracji gdzie
nikogo nie było, a wszędzie były porozsypywane płatki czerwonych róż.
Blondyn
zaprowadził ją do stolika stojącego na środku pomieszczenia. Odsunął jej
krzesło, aby usiadła. Gdy już oboje siedzieli podszedł do nich kelner z menu.
Podał im, a następnie do kieliszków dolał czerwonego wina. Złożyli zamówienie i
zaczęli rozmowę.
- Chris to jest
piękne – powiedziała
- Cieszę się,
że Ci się podoba – powiedział z uśmiechem
Kelner
przyniósł im jedzenie i zaczęli jeść. Patrzyli sobie w oczy. Nie obyło się bez
wzajemnego karmienia. W pewnym momencie zaczęła lecieć wolna muzyka.
- Zatańczysz? –
spytał Chris wstając
- Jasne –
odpowiedziała i ruszyła za nim na parkiet. Tańczyli przytuleni do siebie.
Zapamiętywali
zapach swoich perfum. Cieszyli się chwilą. Po tańcu posiedzieli jeszcze chwilę
przy stoliku i postanowili wrócić domu. Pati spodziewała się tego, że wrócą
samochodem, ale pomyliła się. Chris miał w zanadrzu jeszcze kino i romantyczny
film. Samochodu nie było.
- Spokojnie.
Jest pod domem. Jay go zabrał – odpowiedział jej.
Szli
rozmawiając. O wszystkim o niczym. Dotarli do kina. Chris zaprosił Patrycję na
komedię romantyczną zatytułowaną „Love and Other Disasters”. Byli sami na sali.
Siedzieli na samym środku. Patrycja zastanawiała się jak Chrisowi udało się to
wszystko załatwić, że w restauracji nikogo nie było poza nimi, że teraz w kinie
nikogo nie ma poza nimi. Chris okazał się takim, jakim go sobie wyobrażała. Był
romantykiem, jakim okazał się przez smsy, oraz dżentelmenem. W połowie filmu
Chris objął ramieniem Patrycję, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie
położyła swoją głowę na jego ramieniu. On gładził ją po jej blond włosach i
bawił się nimi uśmiechając się.
pamietam jak ja tańczyłam walca wiedeńskiego i rumbę. Next prosze
OdpowiedzUsuńNotka swietna normalnie cud malina i ja nie ma nic do zarzucenia tylko ze notka mnie wciagla a tu nagle psiku skonczyla sie wiecnic innego mi nie zostało jak czekanie na next :) I dobrze to ujełaś że zawsze mozesz na mnie liczyc ;*
OdpowiedzUsuńRozdziały poprostu cudne, nic dodać nic ując... teraz Ada może być z Jay'em więc mam nadzieje, że niedługo będą ze sobą. No ale jak to bywa żeby nie było za pięknie znajdzie sie jakaś przeszkoda. Świetnie opisałaś randkę Patki i Chrisa. Ale mnie wciągneły te rozdziały :-) i Kamila ma cichego wielbiciela :-)
OdpowiedzUsuńdzięki za powiadomienie, czekam na next który niestety będzie za kilkanaście dni :(
pozdrowionka
No wiec siostra. notka strasznie mi sie podoba..nie ebde na ciebie krzyczec ani cie ic bo nie ma za co:* wyszlo ci wspaniale:*
OdpowiedzUsuńz niecierpliwoscia czekam na nowa noteczke;d;d ehh zamowie u ciebie nowy rodział moze co..bo ja nie mam weny..a te dwa rodzialy mnie zaszkoczyly..szkoda ze rodzice Ady sie rozwodza ale coz..pocieszamnie to ze Jay juz nie jest z Lena.
Hejka :* Kochana ! Notka poprostu boska xD Piekna randka !!! Poprotu bosko xD Czekak już na next :*
OdpowiedzUsuńTakie długie notki to możesz pisać już zawsze Jak zwykle wszystko ładnie i pięknie. :P To chyba jest jedyne opowiadanie[a może nie jedyne ????] w którym niczego się nie czepiam i w komentarzach nie ukazuje się moje ale.... :P Wrr... za ładnie piszesz nooo... :PP Ehhh... ta randka z Chrisem... Po prostu booosko xD Ja tez tak chce:P Ale z kimś innym... :P Pomarzyć zawsze można :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń