sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 40 - "Your eyes are holding up the sky"


Jay natychmiast do mnie podszedł.
- Przepraszam – powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, a wręcz czekoladowymi, którym nigdy nie umiałam się oprzeć
- Ja też przepraszam – powiedziałam i przytuliłam się do niego
W tym momencie podeszli do nas moi rodzice. Momentalnie stałam się sztywna.
- Co tu robicie? – spytałam
- Przyjechaliśmy zobaczyć występ naszej córki – powiedział tata obejmując swoja kochankę, która miała już spory brzuszek
- Widzieliście, więc możecie już iść – powiedziałam
- Ada jesteś nie grzeczna – stwierdziła moja mama, która również obejmowała swojego kochana.
Po prostu świetnie to wyglądało. Moi rodzice przyjechali ze swoimi partnerami i zaczęli udawać troskliwych rodziców. Tylko gdzie byli, gdy ich córka miała załamanie z powodu ich rozwodu? Oczywiście oni kłócili się o to, kto zamieszka w domu.
- Nie. Wydaje Ci się mamusiu. Ja po prostu nie chce żebyście zaczęli mi prawić morały na temat mojego związku. A tak dla formalności. Jay to są moi rodzice. Mamo, tato to jest Jay mój narzeczony. W sierpniu bierzemy ślub – powiedziałam.
Ta wiadomość wmurowała moich rodziców.
- Nie zgadzam się – powiedział tato
- A czy tato zadałam Ci pytanie czy mogę? Nie. To jest już postanowione. – w tym momencie wręczyłam im zaproszenia, które miałam w torbie i dodałam – Wy zdecydujecie czy przyjedziecie czy nie. Ja nie będę Was do niczego przymuszać – po czym zwróciłam się do Jay’a – Chodźmy już – i odeszliśmy zostawiając moich rodziców ze zdziwieniem i stanem przed zawałowym.
Nie byłam z siebie zadowolona, ale moi rodzice sami zaczęli tę walkę. A ja po prostu chciałam być w końcu szczęśliwa. I jak to mawia Patrycja czasami idę po trupach do celu. A moim celem było zostanie panią Khan. Bo kochałam Jay’a całym swoim sercem i tylko w nim widziałam swoją przyszłość. Z nim u boku.
Weszłam do przebieralni i przebrałam się w biały top, i czarne spodnie. Gdy już spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do pani dyrektor z zapytaniem czy zaliczyłam.
- Ada właśnie Cię szukałam – powiedziała pani dyrektor widząc mnie
- A ja pani – odpowiedziałam z uśmiechem
- Muszę powiedzieć, że Twój występ był powalający.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się
- I myślę, że spokojnie mogę Ci wręczyć świadectwo ukończenia szkoły i zezwolenie na naukę w szkołach tańca oraz zaświadczenie o Twoich wspaniałych umiejętnościach.
- Dziękuje pani bardzo to dla mnie bardzo ważne
- A i mam propozycję pracy dla Ciebie w Stanach Zjednoczonych… - nie dokończyła, bo jej przerwałam
- Bardzo pani dyrektor dziękuje, ale nie mogę skorzystać w sierpniu wychodzę za mąż
- Jak to? Jesteś w ciąży? – spytała zdziwiona
- Nie, nie – odpowiedziałam z uśmiechem
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i pożegnałam się, a następnie z papierami w ręce wyszłam z budynku. Wzorkiem zaczęłam szukać samochodu Jay’a, ale jego nigdzie nie było.
- No ładnie miał na mnie czekać – powiedziałam sama do siebie
Nagle ktoś objął mnie w pasie i spytał szeptem:
- Kto miał na Ciebie czekać?
Od razu rozpoznałam, że to Jay. Poznałam po jego perfumach, po jego szepcie i dłoniach.
- A przystojny brunet o brązowych oczach – powiedziałam z uśmiechem
Odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Bosko całował. Delikatnie i namiętnie za razem.
Uśmiechnęłam się, kiedy skończył. Wziął moje rzeczy i poszliśmy w stronę naszego mieszkania.
- Postanowiłem, że zamiast jechać 15 minut przejdziemy się 30 minut – powiedział
- Dlaczego? – spytałam
- Bo chce odetchnąć świeżym powietrzem i dłużej dnia dzisiejszego przytulać się do Ciebie – stwierdził
- A to dziś mało się będziesz do mnie przytulał? – spytałam
- No nie… Całą noc… Ale rano wyjeżdżam w trasę i wracam na tydzień przed naszym ślubem
- Ale jak to? – spytałam
- Niestety. Dowiedziałem się o tym godzinę temu – powiedział
- A co z zaproszeniami dla Twojej rodziny? A co z przygotowaniami? – zadawałam pytania
-  Ada spokojnie – przytulił mnie do siebie
- Jak mam być spokojna. Kiedy okazuje się, że musimy przesunąć wesele? – spytałam
- Jakie przesunąć? Wszystko odbędzie się w swoim czasie. Moi rodzice przekażą reszcie rodziny zaproszenia.
- Ale…
- Nie ma żadnego, ale. Nie zgadzam się na przełożenie ślubu – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu
- Dobrze. Nie denerwuj się tylko – powiedziałam i pocałowałam go w policzek, od razu się uśmiechnął.
- Po prostu boje się, że jak przełożymy datę ślubu to ktoś mi Cię zabierze – i przytulił mnie do siebie.
- Głuptasku nie myśl tak nawet.
W końcu doszliśmy do domu. A tam zastałam w salonie stolik w płatkach białych róż ze świecami.
- Mam nadzieję, że bardzo nie wystygło – powiedział wyciągając z piekarnika danie.
- Sam to przygotowałeś? – spytałam
- Tak
Podeszłam do niego i przytuliłam się
- Chodź zjedzmy coś, bo kompletnie wystygnie – stwierdził i pocałował mnie w czoło
Jedliśmy w ciszy. Co jakiś czas zerkając na siebie.  Potem osobne kąpiele, a następnie poszliśmy spać.
Następnego dnia, kiedy wstałam Jay’a już nie było. Leżałam w łóżku dłuższy czas i wpatrywałam się w sufit. Leżałam i zastanawiałam się, co mam robić dalej. W końcu postanowiłam wstać. Po ubraniu się, zjedzeniu jakiegoś śniadania zaczęłam sprzątać mieszkanie.
***
Parę dni wcześniej tuż przed wyjazdem w trasę koncertową mulat chodził ulicami miasta. Nie mógł się pozbierać po rozstaniu z Kamilą. Kochał ją przecież. A człowiek nie odkochuje się i nie zakochuje się w przeciągu 5 minut. Zastanawiał się czy to on popełnił gdzieś błąd. Przecież starał się z nią spędzać jak najwięcej czasu, ale to ona nagle zaczęła go unikać. Dzień po tym jak go zostawiła usiadł w pokoju i zaczął pić. W pewnym momencie do pomieszczenia wpadł Jay i wyrwał mu butelkę z alkoholem z ręki. Teraz wiedział, że nie ma sensu szukać zatopienia smutku w piciu, bo to nic nie, a wręcz przeciwnie może zaprzepaścić swoją szansę, jaką dostał. Od tej pory zaczął pracować więcej niż wszyscy. Potrafił zostać po treningu i trenować to, co mu nie wychodziło, ale w końcu i na to mu koledzy nie pozwolili. Przecież potrzebny im był w czasie trasy wypoczęty i pełny energii. Tylko tej energii nie było już w nim wcale. Jakby uszła ona z niego odkąd nie miał przy sobie Kamili.
Tego dnia, kiedy tak rozmyślał i chodził ulicami miasta zupełnie przypadkiem zobaczył jakąś parę. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że to była właśnie Kayla ze swoim nowym chłopakiem. Mikel doznał ukucia zazdrości, w jego brązowych oczach pojawiły się łzy.
- Stary weź się za siebie. Przecież jedna dziewczyna nie może zmarnować Ci tego, na co pracowałeś całe życie – mówił sam do siebie, kiedy już znalazł się w swoim pokoju.
Jednak dobrze wiedział, że najciężej będzie mu przestać ją kochać. A w tą miłość włożył całe swoje serce. Po raz pierwszy zaangażował się aż tak w związek. I tutaj pluł sobie w brodę, że właśnie aż tak, że nie zostawił trochę dystansu do tego uczucia.
- Mikel mówi się trudno i żyje się dalej – monologował dalej – Co ja gadam. Przecież nie tak łatwo jest wykreślić z życia tak wielką miłość.
Chłopcy nie wiedzieli jak pomóc przyjacielowi. Od zawsze był zamknięty w sobie i milczący, ale od tego rozstania stał się jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Odpowiadał pół słówkami. Nie chciał z nikim rozmawiać. Siedział cały czas w swoim pokoju. 

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze rozdział bardzo fajny, szkoda mi Mikela :( Załamał się chłopak, mam nadzieje, ze to nie wpłynie to na jego karierę.
    Ada bardzo dzielnie poradziła sobie z rodzicami :D
    Po drugie szkoda, że kończysz za 10 rozdziałów, no ale to nawet dobrze, bo kto lubi czytać telenowele., ale mam nadzieje, że to nie koniec Twojego pisania i rozpoczniesz jakieś nowe, wiem, ze prowadzisz blogi z opowiadaniami, ale jak skończysz to, to przydałoby się jakieś które będzie sama pisała.
    No nic będę czekała na jakąś wiadomość.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Supcio rozdział..
    Szkoda tylko Mikela.. :(
    A i szkoda, że za 10 odcinków kończysz pisanie.. :( Ale mam nadzieje, ze założysz nowe opowiadanie :)
    Pozdro ;**
    [milosc-przetrwa-cala-wiecznosc]

    OdpowiedzUsuń
  3. ~~*~Mała~*~~22 lipca 2012 17:10

    Szkoda mi Mikela:/ a co do notki ogolnie jest dobrze... no tylko spróbuj skonczyc pisanie to wtedy serio bedzie z Tobą zle ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskko :) Jaki Jay romantyczny i o wszystkim pomyślał, szkoda tylko że w trase teraz wyjedza a Mikela to tak mi szkoda, nadal kocha Kamile i chyba tego nikt i nic nie zmieni coś mi się zdaje. Z niecierplwiością czekam na kolejne odcinki :D Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  5. notka jest wspaniala..szkoda Mikela..ehh mam nadzieje ze zycie do niego wroci:* a co do twojego nie pisania..tylko sprubuj a ugotuje, podsmaże, doprawie zjem na sniadanie resztki podam psu a to co zostaie zamroze i zostawie sobie na pozniej... tez cie kocham..i masz pisac cos nowego:D :* KCKC:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest wspaniały i jak zwykle przeczytałam go z wielka pasją. Jeżeli skończysz pisać, to ja sie powieszę, jeden naprawdę wspaniały blog mniej ? O nie, nie, nie!!! Nie pozwalam na to :P Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hi:):):)
    Super rozdział;D;D
    Ohh... strasznie mi sie podobało jak Ada pokazała rodzicom gdzie ich miejsce;D;D
    Ni mogę sie już doczekać ślubu Ady i Jaya;D;D
    Piszaj szybko nexta;]
    buźka pozdrawiam;*:*:*:*
    www.we-are-the-one.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń