Jay natychmiast
do mnie podszedł.
- Przepraszam –
powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczami, a wręcz
czekoladowymi, którym nigdy nie umiałam się oprzeć
- Ja też
przepraszam – powiedziałam i przytuliłam się do niego
W tym momencie
podeszli do nas moi rodzice. Momentalnie stałam się sztywna.
- Co tu
robicie? – spytałam
-
Przyjechaliśmy zobaczyć występ naszej córki – powiedział tata obejmując swoja
kochankę, która miała już spory brzuszek
- Widzieliście,
więc możecie już iść – powiedziałam
- Ada jesteś
nie grzeczna – stwierdziła moja mama, która również obejmowała swojego kochana.
Po prostu
świetnie to wyglądało. Moi rodzice przyjechali ze swoimi partnerami i zaczęli
udawać troskliwych rodziców. Tylko gdzie byli, gdy ich córka miała załamanie z
powodu ich rozwodu? Oczywiście oni kłócili się o to, kto zamieszka w domu.
- Nie. Wydaje
Ci się mamusiu. Ja po prostu nie chce żebyście zaczęli mi prawić morały na
temat mojego związku. A tak dla formalności. Jay to są moi rodzice. Mamo, tato
to jest Jay mój narzeczony. W sierpniu bierzemy ślub – powiedziałam.
Ta wiadomość
wmurowała moich rodziców.
- Nie zgadzam
się – powiedział tato
- A czy tato
zadałam Ci pytanie czy mogę? Nie. To jest już postanowione. – w tym momencie
wręczyłam im zaproszenia, które miałam w torbie i dodałam – Wy zdecydujecie czy
przyjedziecie czy nie. Ja nie będę Was do niczego przymuszać – po czym
zwróciłam się do Jay’a – Chodźmy już – i odeszliśmy zostawiając moich rodziców
ze zdziwieniem i stanem przed zawałowym.
Nie byłam z
siebie zadowolona, ale moi rodzice sami zaczęli tę walkę. A ja po prostu
chciałam być w końcu szczęśliwa. I jak to mawia Patrycja czasami idę po trupach
do celu. A moim celem było zostanie panią Khan. Bo kochałam Jay’a całym swoim
sercem i tylko w nim widziałam swoją przyszłość. Z nim u boku.
Weszłam do
przebieralni i przebrałam się w biały top, i czarne spodnie. Gdy już spakowałam
wszystkie swoje rzeczy. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do pani dyrektor z
zapytaniem czy zaliczyłam.
- Ada właśnie
Cię szukałam – powiedziała pani dyrektor widząc mnie
- A ja pani –
odpowiedziałam z uśmiechem
- Muszę
powiedzieć, że Twój występ był powalający.
- Dziękuje –
uśmiechnęłam się
- I myślę, że
spokojnie mogę Ci wręczyć świadectwo ukończenia szkoły i zezwolenie na naukę w
szkołach tańca oraz zaświadczenie o Twoich wspaniałych umiejętnościach.
- Dziękuje pani
bardzo to dla mnie bardzo ważne
- A i mam propozycję
pracy dla Ciebie w Stanach Zjednoczonych… - nie dokończyła, bo jej przerwałam
- Bardzo pani
dyrektor dziękuje, ale nie mogę skorzystać w sierpniu wychodzę za mąż
- Jak to?
Jesteś w ciąży? – spytała zdziwiona
- Nie, nie –
odpowiedziałam z uśmiechem
Porozmawiałyśmy
jeszcze chwilę i pożegnałam się, a następnie z papierami w ręce wyszłam z
budynku. Wzorkiem zaczęłam szukać samochodu Jay’a, ale jego nigdzie nie było.
- No ładnie
miał na mnie czekać – powiedziałam sama do siebie
Nagle ktoś
objął mnie w pasie i spytał szeptem:
- Kto miał na
Ciebie czekać?
Od razu
rozpoznałam, że to Jay. Poznałam po jego perfumach, po jego szepcie i dłoniach.
- A przystojny
brunet o brązowych oczach – powiedziałam z uśmiechem
Odwrócił mnie w
swoją stronę i pocałował. Bosko całował. Delikatnie i namiętnie za razem.
Uśmiechnęłam
się, kiedy skończył. Wziął moje rzeczy i poszliśmy w stronę naszego mieszkania.
- Postanowiłem,
że zamiast jechać 15 minut przejdziemy się 30 minut – powiedział
- Dlaczego? –
spytałam
- Bo chce
odetchnąć świeżym powietrzem i dłużej dnia dzisiejszego przytulać się do Ciebie
– stwierdził
- A to dziś
mało się będziesz do mnie przytulał? – spytałam
- No nie… Całą
noc… Ale rano wyjeżdżam w trasę i wracam na tydzień przed naszym ślubem
- Ale jak to? –
spytałam
- Niestety.
Dowiedziałem się o tym godzinę temu – powiedział
- A co z
zaproszeniami dla Twojej rodziny? A co z przygotowaniami? – zadawałam pytania
- Ada
spokojnie – przytulił mnie do siebie
- Jak mam być
spokojna. Kiedy okazuje się, że musimy przesunąć wesele? – spytałam
- Jakie
przesunąć? Wszystko odbędzie się w swoim czasie. Moi rodzice przekażą reszcie
rodziny zaproszenia.
- Ale…
- Nie ma
żadnego, ale. Nie zgadzam się na przełożenie ślubu – powiedział tonem
nieznoszącym sprzeciwu
- Dobrze. Nie
denerwuj się tylko – powiedziałam i pocałowałam go w policzek, od razu się
uśmiechnął.
- Po prostu
boje się, że jak przełożymy datę ślubu to ktoś mi Cię zabierze – i przytulił
mnie do siebie.
- Głuptasku nie
myśl tak nawet.
W końcu doszliśmy
do domu. A tam zastałam w salonie stolik w płatkach białych róż ze świecami.
- Mam nadzieję,
że bardzo nie wystygło – powiedział wyciągając z piekarnika danie.
- Sam to
przygotowałeś? – spytałam
- Tak
Podeszłam do
niego i przytuliłam się
- Chodź zjedzmy
coś, bo kompletnie wystygnie – stwierdził i pocałował mnie w czoło
Jedliśmy w
ciszy. Co jakiś czas zerkając na siebie. Potem osobne kąpiele, a
następnie poszliśmy spać.
Następnego
dnia, kiedy wstałam Jay’a już nie było. Leżałam w łóżku dłuższy czas i
wpatrywałam się w sufit. Leżałam i zastanawiałam się, co mam robić dalej. W
końcu postanowiłam wstać. Po ubraniu się, zjedzeniu jakiegoś śniadania zaczęłam
sprzątać mieszkanie.
***
Parę dni
wcześniej tuż przed wyjazdem w trasę koncertową mulat chodził ulicami miasta.
Nie mógł się pozbierać po rozstaniu z Kamilą. Kochał ją przecież. A człowiek
nie odkochuje się i nie zakochuje się w przeciągu 5 minut. Zastanawiał się czy
to on popełnił gdzieś błąd. Przecież starał się z nią spędzać jak najwięcej czasu,
ale to ona nagle zaczęła go unikać. Dzień po tym jak go zostawiła usiadł w
pokoju i zaczął pić. W pewnym momencie do pomieszczenia wpadł Jay i wyrwał mu
butelkę z alkoholem z ręki. Teraz wiedział, że nie ma sensu szukać zatopienia
smutku w piciu, bo to nic nie, a wręcz przeciwnie może zaprzepaścić swoją
szansę, jaką dostał. Od tej pory zaczął pracować więcej niż wszyscy. Potrafił
zostać po treningu i trenować to, co mu nie wychodziło, ale w końcu i na to mu
koledzy nie pozwolili. Przecież potrzebny im był w czasie trasy wypoczęty i
pełny energii. Tylko tej energii nie było już w nim wcale. Jakby uszła ona z
niego odkąd nie miał przy sobie Kamili.
Tego dnia,
kiedy tak rozmyślał i chodził ulicami miasta zupełnie przypadkiem zobaczył
jakąś parę. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że to była właśnie
Kayla ze swoim nowym chłopakiem. Mikel doznał ukucia zazdrości, w jego
brązowych oczach pojawiły się łzy.
- Stary weź się
za siebie. Przecież jedna dziewczyna nie może zmarnować Ci tego, na co pracowałeś
całe życie – mówił sam do siebie, kiedy już znalazł się w swoim pokoju.
Jednak dobrze
wiedział, że najciężej będzie mu przestać ją kochać. A w tą miłość włożył całe
swoje serce. Po raz pierwszy zaangażował się aż tak w związek. I tutaj pluł
sobie w brodę, że właśnie aż tak, że nie zostawił trochę dystansu do tego
uczucia.
- Mikel mówi
się trudno i żyje się dalej – monologował dalej – Co ja gadam. Przecież nie tak
łatwo jest wykreślić z życia tak wielką miłość.
Chłopcy nie
wiedzieli jak pomóc przyjacielowi. Od zawsze był zamknięty w sobie i milczący,
ale od tego rozstania stał się jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Odpowiadał
pół słówkami. Nie chciał z nikim rozmawiać. Siedział cały czas w swoim pokoju.
Po pierwsze rozdział bardzo fajny, szkoda mi Mikela :( Załamał się chłopak, mam nadzieje, ze to nie wpłynie to na jego karierę.
OdpowiedzUsuńAda bardzo dzielnie poradziła sobie z rodzicami :D
Po drugie szkoda, że kończysz za 10 rozdziałów, no ale to nawet dobrze, bo kto lubi czytać telenowele., ale mam nadzieje, że to nie koniec Twojego pisania i rozpoczniesz jakieś nowe, wiem, ze prowadzisz blogi z opowiadaniami, ale jak skończysz to, to przydałoby się jakieś które będzie sama pisała.
No nic będę czekała na jakąś wiadomość.
Pozdrawiam.
Hej!
OdpowiedzUsuńSupcio rozdział..
Szkoda tylko Mikela.. :(
A i szkoda, że za 10 odcinków kończysz pisanie.. :( Ale mam nadzieje, ze założysz nowe opowiadanie :)
Pozdro ;**
[milosc-przetrwa-cala-wiecznosc]
Szkoda mi Mikela:/ a co do notki ogolnie jest dobrze... no tylko spróbuj skonczyc pisanie to wtedy serio bedzie z Tobą zle ...
OdpowiedzUsuńBoskko :) Jaki Jay romantyczny i o wszystkim pomyślał, szkoda tylko że w trase teraz wyjedza a Mikela to tak mi szkoda, nadal kocha Kamile i chyba tego nikt i nic nie zmieni coś mi się zdaje. Z niecierplwiością czekam na kolejne odcinki :D Pozdro :*
OdpowiedzUsuńnotka jest wspaniala..szkoda Mikela..ehh mam nadzieje ze zycie do niego wroci:* a co do twojego nie pisania..tylko sprubuj a ugotuje, podsmaże, doprawie zjem na sniadanie resztki podam psu a to co zostaie zamroze i zostawie sobie na pozniej... tez cie kocham..i masz pisac cos nowego:D :* KCKC:*
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały i jak zwykle przeczytałam go z wielka pasją. Jeżeli skończysz pisać, to ja sie powieszę, jeden naprawdę wspaniały blog mniej ? O nie, nie, nie!!! Nie pozwalam na to :P Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńHi:):):)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;D;D
Ohh... strasznie mi sie podobało jak Ada pokazała rodzicom gdzie ich miejsce;D;D
Ni mogę sie już doczekać ślubu Ady i Jaya;D;D
Piszaj szybko nexta;]
buźka pozdrawiam;*:*:*:*
www.we-are-the-one.blog.onet.pl