sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 11 - "Si vis amari, ama - Jeśli chcesz być kochanym kochaj"


O godzinie 12 już wszystkie siedziałyśmy w salonie i zastanawiałyśmy się jak spędzić resztę weekendu oprócz tego ze będziemy się uczyć.
- Wiecie, że chłopaki urządzają imprezę urodzinową dla Izziego i jesteśmy na nią zaproszone? – powiedziała Paula czytając smsa zapewne od Richiego
- Teraz już wiemy – odpowiedziała Kamila
- Pytają się czy idziemy – kontynuowała dalej Paula
- Jak już to beze mnie – powiedziałam szybko – Źle się czuje – dodałam
- Na pewno źle się czujesz? – spytała Pati, która znała mnie już na wylot i wiedziała, kiedy kłamie.
Teraz akurat kłamałam.
- Na pewno. Nie wierzysz mi?
- Nie no wierze. Ale może nie chcesz iść żeby nie zobaczyć przystojnego bruneta
- Zapewniam Cię ze Jay nie jest tym powodem, dla którego nie chce iść. Po prostu źle się czuje i jak mam zepsuć Izziemu urodziny to lepiej żebym nie szła – wytłumaczyłam
- Mała odpisz Richiemu ze przyjdziemy we 4, bo Ada się źle czuje – Kim
- Spoko – i zaczęła odpisywać.
– Mamy być u nich o 18 – poinformowała dziewczyny po 15 minutach
- Ja nic nie chce mówić, ale jest już 12.20 i do 18 na pewno się nie wyrobicie – stwierdziłam spoglądając na zegarek
- Zdążymy, bo nam pomożesz – Pati
- Ale ja się źle czuje – mówiłam
- Jasne, bo uwierzę – powiedziała Pati tylko, że tym razem posłużyła się do tego swoim ojczystym językiem
- I nas zawieziesz – dopowiedziała Paula już po niemiecku
- Dobra niech Wam będzie – i udałam się do swojego pokoju spać.
Sama nie wiem, ale ostatnio byłam często śpiąca wiec położyłam się, a dziewczyny grzecznie w kolejce ustawiły się do łazienki. Obudziły mnie o godzinie 15. każdej z nich musiałam się pomoc wyszykować, czyli umalować je i uczesać. Dobrze ze nie kazały mi jeszcze wybierać dla nich ubrań. Każda uczesałam i umalowałam tak żeby było jej dobrze. O 18 wsiadły do samochodu i zawiozłam je pod dom chłopaków
- To jak cos będziemy po Ciebie dzwonić – Paula
- Ok. Tylko długo, bo mogę spać
- Idź Ty śpiochu – dodała, Kim i cała 4 udały się do domu chłopaków a ja pojechałam do nas.
*** W domu chłopaków***
Dziewczyny zadzwoniły dzwonkiem. Drzwi otworzył im Chris.
- O jesteście. Wchodźcie – i wpuścił je do środka.
Dziewczyny weszły i zdjęły kurtki, a następnie weszły do pięknie ozdobionego salonu. Izziego jeszcze nie było
- Lou go zatrzymał pod jakimś tam pretekstem. Za pół godziny ma być pod domem i będzie miał nie zła niespodziankę – mówił uradowany Cameron
- Facet spokojnie, bo się spocisz – starał się go uspokoić Jay
– A Was była 5 a nie 4 – dodał
- Ada źle się czuje – wyjaśniła Pati
- Ale odwiozła Was tutaj – zauważył Mikel.
Dziewczyny znalazły się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, ale Kim szybko z tego wybrnęła.
- Nie jest jakoś obłożnie chora, ale powiedziała ze głowa ja boli i nie ma ochoty na imprezę
- No chyba ze tak – Chris i podszedł do okna
– Ej ludzie Izzy już jest
Wszyscy się pochowali i zgasili światło. W domu panowała ciemność. W końcu drzwi wejściowe się otworzyły. Do domu wszedł Izzy
- Jest tu ktoś? – pytał błądząc w ciemności a ręką szukał włącznika światła.
Gdy juz znalazł i zapalił światło wszyscy krzyknęli niespodzianka. Izzy otworzył szeroko buzie i nie wiedział, co powiedzieć. W końcu, Kim podeszła do niego zamknęła ja i powiedziała:
- Bo Ci mucha wleci – a on zaczął się śmiać.
W pokoju było cale US5, 4 bohaterki a także Roger Moore i jego dziewczyna Stefii. Można powiedzieć ze raczej takie kameralne przyjęcie. Mikel wniósł tort i kazał Izziemu zdmuchnąć świeczki.
- A ja sam zapomniałem ze dziś mam urodziny – rzekł ze śmiechem i zaczął tańczyć.
Wszyscy poszli za jego przykładem. Bawili się świetnie. O godzinie 23 Chris przyniósł szampana.
- To czas na toast – powiedział
- Ale może ja otworze, bo znowu w okno uderzysz – Jay zabrał butelkę z rak blondyna
- Bardzo śmieszne – rzekł Chris i udał obrażonego.
Jay otworzył szampana, ale korek został w jego ręce.
- Ma się ten wrodzony talent – rzekł ze śmiechem i zaczął rozlewać po kieliszkach
- To zdrowie naszego Izziego – powiedziała Pati i wszyscy wypili do dna to, co mieli w kieliszkach. Wrócili do zabawy.
- A gdzie Ada? – spytał Izzy
- W domu została po prostu źle się czuje – wyjaśniła, Kim
- Szkoda myślałem ze będzie.
- Ona tez tak myślała, ale głową ja strasznie rozbolała przed samym wyjściem i stwierdziła ze nie będzie nikomu psuła imprezy swoim bólem – Kim świetnie kłamała Izzy nie kapną się nawet ze dziewczyna zmyśla.
No, ale przecież nie znal jej aż tak dobrze, aby wyczuć, kiedy kłamie a kiedy mówi prawdę. Poleciał pierwszy wolny kawałek tamtego wieczoru. Izzy poprosił do tańca Kim. Richie Paule. Chris Patkę, a Mikel Kamilę. Natomiast Roger tańczył ze swoja dziewczyną. Tylko Jay nie miał, z kim. Usiadł na kanapie i zaczął, pic drinka. Żadna z par nie odzywała się podczas tańca. No może oprócz Pauli i Richiego.
- Co powiesz na małe spotkanie? – spytał niepewnie
- Już Ci przecież napisałam ze się zgadzam – odpowiedziała
- Ale wole się upewnić – powiedział
- No chyba ze tak – i uśmiechnęła się do niego
- To może jutro?
- Chętnie, ale nie mogę musze się uczyć – powiedziała ze smutna minka
- Rozumiem. To może przyjdę po Ciebie pod szkołę wiatek? – spytał
- Chętnie, o ile nie będziesz miał wywiadu
- Nie będę miał
Dalej już nic nie mówili. Po skończonej piosence Izzy stanął na środku pokoju i wygłosił przemówienie:
- Dzięki ze pamiętaliście o moich urodzinach. Ja sam przyznaje się zapomniałem o nich i nawet nie spodziewałem się żadnego przyjęcia. Są wszyscy, kogo chciałbym widzieć na tym przyjęciu. Są chłopaki z zespołu, są dziewczyny, z którymi kręciliśmy teledysk. Nie ma jednej a szkoda, bo na pewno miąłbym się, z kim drażnić. Jest Roger i jego dziewczyna. Jedno wielkie dzięki dla Was! – ostanie zdanie wykrzyczał na całe gardło.
Wszyscy zaczęli bić brawo i wrócili do imprezy.
- Izzy nie podejrzewałam Cię o to ze tak ładnie umiesz wygłaszać przemówienia – stwierdziła, Kim
- Widzisz nie należy osądzać człowieka po wyglądzie – powiedział
- No nie należy – zgodziła się z nim
- My Was tez osądziliśmy Was po wyglądzie i to był błąd
- A rozczarowałyśmy Was?
- Jedne tak, a drugie nie – wyjaśnił
***Wróćmy do mnie***
Dojechałam do domu. Usiadłam w salonie. Włączyłam Vive. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Poszłam do pokoju po telefon. Był on od Jacka:
„Siemka! Co tam robisz? Czy nasza kawa nadal jest aktualna?”
Uśmiechnęłam się i odpisałam:
„ Hej! Jasne nadal jest aktualna. A może przyjdziesz do mnie to u mnie napijemy się tej kawy?”
I poszłam do salonu. Na odpowiedź długo nie czekałam góra 5 minut.
„ Z miłą chęcią. Tylko podaj adres”
Zaśmiałam się na głos i odpisałam
„(adres). To ja już wstawiam wodę na kawę”
Dalej już czekałam na dzwonek do drzwi. Poszłam do łazienki, aby troszkę się ogarnąć to znaczy doprowadzić do ładu włosy i podkreślić kredką oczy. Następnie udałam się do kuchni z szafki wyjęłam paluszki, chipsy i ciasteczka. Rozłożyłam wszystko ładnie na talerzykach a paluszki włożyłam do szklanki. Zakupy takie małe zrobiły Patka, z Kim gdy biegały. Wstawiłam wodę, a słodkości zaniosłam do salonu. Gdy już miałam iść ponownie do kuchni usłyszałam dzwonek. Podeszłam do drzwi poprawiłam bluzkę i otworzyłam je.
- Hej – przywitałam Jacka z uśmiechem.
On w ręku trzymał jedną pojedynczą czerwoną różę.
- Cześć – powiedział i wręczył mi kwiatka a ja wpuściłam go do mieszkania.
- Dzięki za kwiatka nie trzeba było – uśmiechnęłam się a potem dodałam – Rozgość się a ja wstawię różę do wazonu.
On poszedł do salonu i usiadł na kanapie.
- Jaką chcesz tę kawę? – spytałam wchodząc do salonu z wazonem i stawiając go na ławie.
- Czarna – odpowiedział Ja zniknęłam w kuchni.
Po 15 minutach wróciłam do niego z tacą, na której były dwie szklanki z kawami a dodatkowo z cukiernicą i mleczkiem do kawy. Postawiłam wszystko na ławie i usiadłam obok niego w bezpiecznej odległości oczywiście na kanapie.
- I jak teledysk nakręcony? – spytał przerywając niezręczną ciszę
- Tak wczoraj skończyliśmy
- I już wróciłyście do siebie?
- Ze względu na mnie, bo strasznie kłóciłam się z jednym chłopakiem z zespołu.
- To Ty taka kłótliwa jesteś?
- No oczywiście ze tak
- Nie podejrzewałbym Cię o taki charakterek
- Wygląd to nie wszystko
- No nie – zgodził się ze mną słodząc kawę
– Ale wygląd jest w pewnym sensie ważny
- No jest, ale bez przesady ważniejszy jest charakter człowieka. To, co ma w środku. Nie szata zdobi człowieka.
- Co musi mieć Twój wymarzony partner w sobie?
- Musi być sobą. Po prostu. Nie lubię ideałów, ponieważ są nudne
- Aha.
- A Twoja wymarzona partnerka?
- Musi być czuła, wrażliwa, delikatna.
- Nie masz dużych wymagań – stwierdziłam z uśmiechem
- I musi mieć Twój uśmiech – dodał patrząc na mnie
- Przestań, bo się rumienię – i na moich policzkach pojawił się ledwo zauważalny rumieniec.
- Ale rumieńce dodają Ci uroku
- Jasne
- No tak. Wiem, co mówię. Chociaż z powodu Twojej karnacji są prawie nie widoczne. To ja jednak je widzę.
- Masz dobry wzrok – powiedziałam
- Do pięknych kobiet zawsze
Już po tej wymianie zdań wiedziałam, że lubi flirt tak jak ja. Nie mogę powiedzieć, bo Jack jest przystojny. Można by było się koło niego zakręcić, ale jak na razie muszego dobrze poznać. Bo nie chce cierpieć.
- A gdzie Twoje koleżanki? – spytał
- Na imprezie urodzinowej u jednego z chłopaków z zespołu. – wyjaśniłam
- A Ty nie z nimi?
- Wymigałam się.
- Udało Ci się?
- Tak powiedziałam, że mnie głowa. Ale moje kumpele nie uwierzyły. Na szczęście nie zmuszały mnie, aby poszła. Tylko musiałam je zawieść i musze je przywieść.
- To pewnie przywieziesz je nad ranem?
- Nie wiem. Jest dopiero, 23 więc pewnie dopiero się zaczęła impreza rozkręcać.
- A dlaczego nie chciałaś pójść?
- Mimo, że to urodziny najbardziej zwariowanego kolesia z zespołu, którego najbardziej polubiłam, to nie chciałam widzieć Jaya, z którym na każdym kroku się kłócę.
- Jak już wcześniej powiedziałem kłótliwa jesteś. Nie warto z Tobą zadzierać – rzekł ze śmiechem
- No nie radze. Bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy zadam Ci cios
- To może ja już pójdę – powiedział ze śmiechem i wstał, odszedł parę kroków i wrócił za chwilę do mnie.
- No aż taka straszna to ja nie jestem
- No nie wiem
- No wiesz, co dzięki – i udałam obrażoną
- Ale nie obrażaj się na mnie. Ja tylko żartowałem.
- A ja nie – odpowiedziałam
- No wiesz. Na mnie się obrażać? Na mnie? Na najlepszego kumpla z klasy?
- Tym bardziej mogę – i zaczęłam się śmiać
- Świetna kawa – powiedział
- Dzięki
- Lepszej nawet moja mama nie robi
- Nie mów tak
- No serio.
- Cieszysz się, że reprezentujesz szkołę? – spytałam
- Jasne, ale wolałbym abyś to Ty była moja partnerką, a nie Pati. Nie żeby źle jeździła, ale wolałbym Ciebie
- Ja tez wolałabym łyżwiarstwo, ponieważ trenuje je do małego, ale nie udało mi się. Widoczniej lepiej mi wychodzi taniec na parkiecie a nie na lodzie – a on zaczął się śmiać.
- No wiesz ja zawsze marzyłem o tym, aby tańczyć na lodzie
- Ja tez. Przepraszam, ale dziewczyny już dzwonią. Pewnie mam po nie przyjechać – i wyszłam z salonu.
Spojrzałam na dzwoniący telefon i nie pomyliłam się to była, Kim
- Ada możesz po nas przyjechać – powiedziała
- Spoko. Będę za 15 minut – i rozłączyłam się.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na 1 w nocy. Wróciłam do salonu:
- Nie żebym Cię wyganiała, ponieważ bardzo przyjemnie się rozmawia, ale musze jechać po moje współlokatorki
- Ja już też musze się zbierać. Rodzice będą niezadowoleni, że tak późno wracam do domu
- Mieszkasz z rodzicami? – spytałam ubierając kurtkę
- Tak
- Aha – i wyszliśmy na dwór.
- A czy umówimy się na spacer? – spytał, gdy staliśmy przed samochodem Kamili
- Jasne, ale to w przyszły weekend, albo po szkole, bo jutro będę się uczyć – powiedziałam otwierając samochód.
- Nie ma sprawy – i pożegnał się ze mną całując mnie w policzek.
On wsiadł do swojego samochodu, a ja do Kamili. Jadąc po dziewczyny myślałam sobie nad tym i owym. Doszłam do wniosku, że Jacka warto bliżej poznać, ponieważ wydaje się być fajny. A może nóż widelec coś z tego wyjdzie? Sama nie wiedziałam czy tego chce, ale wolałam zostawić to przeznaczeniu. Dojechałam na miejsce. Dziewczyny już stały przed domem chłopaków i na mnie czekały.
- No nareszcie jesteś – powiedziała Kamila siadając z tyłu
- Oj przesadzacie – stwierdziłam i odjechałam
- Żałuj, że nie poszłaś – powiedziała, Kim z zamkniętymi oczami
- Dokładnie impreza była świetna – Paula
- Moje nogi – dodała tylko tyle Pati
Ja nic nie powiedziałam tylko pokiwałam głową. Gdy dziewczyny weszły do domu od razu udały się do pokoi. Ja posprzątałam tylko w salonie i również poszłam spać. Następnego dnia pobudka była o godzinie 10. Odświeżyłyśmy się i po skromnym śniadaniu usiadłyśmy w salonie.
- I jak po imprezie? – spytałam
- Świetnie. Nogi mnie bolą – powiedziała Patrycja
- A ja myślałam, że głowa – stwierdziłam
- No coś ty. My jesteśmy niepijące – Kamila
- Niepijące soków oczywiście – dopowiedziałam ze śmiechem, za co dostałam z poduszki od niej.
I tak rozpętała się wojna na poduszki.
- Ej to nie sprawiedliwe. Wy 4 przeciwko mnie jednej – powiedziałam ze śmiechem, gdy leżałam na podłodze okłada przez moja przyjaciółki
- Nie ma sprawiedliwości na świecie – odpowiedziała, Kim i usiadła na kanapie a za nią reszta.
- Dziewczyny wiecie jak ja wyglądam? – spytałam
- Normalnie – rzekła Pati i zaczęła się śmiać
- Bardzo śmieszne – powiedziałam i poszłam do łazienki po raz drugi dzisiejszego dnia doprowadzić się do porządku.
Spojrzałam w lustro i się przestraszyłam. Każdy włos w inną stronę. Pół godziny męczyłam się żeby moje włosy znowu jakoś wyglądały. Mam je lekko kręcone i ciężko mi się je rozczesuje. W końcu wróciłam do salonu.
- Ładna róża – wyskoczyła ni z tego ni z owego Paula
- Yhym – zgodziłam się z nią i usiadłam na kanapie
- Od kogo dostałaś? – tym razem to pytanie zadała Patrycja
- Od Jacka – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Był tu wczoraj? – Kamila
- Tak
- I co? – Kim
- I nic
- Jak to nic? – Paula
- Normalnie. Porozmawialiśmy troszkę i poszedł do domu
- A po co przyszedł? – Pati. Dziewczyny zaczęły prowadzić wywiad środowiskowy.
- Na kawę – odpowiadałam znudzona.
Nienawidziłam opowiadać, co robiłam, gdy jakiś kolega był u mnie, ale dziewczyny mówią mi wszystko, więc nie wypada mi nie odpowiadać na ich pytania.
- Aha – w końcu tym stwierdzeniem Paula zakończyła wywiad środowiskowy.
- Mamy jutro z czegoś sprawdzian? – spytała Kim
- Z Niemca – odpowiedziałam
- Tylko? – spytała
- Tak
- A to można się wieczorem pouczyć – powiedziała
- A teraz ruszamy tyłki i jedziemy do sklepu na jakieś zakupy, bo w lodówce nie ma nic – Kamila
- Kamila jak to nie ma nic? Zawsze jest światło – powiedziałam i wstałam
- Ale tym się nie najem – Kamila
- Prawda – zgodziłam się z nią i wszystkie wyszłyśmy z domu.
Dojechałyśmy do sklepu. Każda wzięła swój koszyk. W lodówce każda miała swoją półkę. Stwierdziłyśmy, że tak będzie najlepiej. Przynajmniej żadna nie będzie osądzała drugiej, że zjadła jej to czy tam to. Tak sobie chodziłyśmy i wybierałyśmy produkty aż w pewnym momencie inteligenta ja nie wpadłam na kogoś. Tym kimś był Jay.
- Świetnie. Ja to mam szczęście – powiedziałam sama do siebie po polsku.
- Mówiłaś coś? – spytał
- Tak. Cześć – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- Hej. A Ty, co na zakupy się wybrałaś? – spytał zaglądając mi do koszyka
- Tak samo jak Ty
- Tylko, że ja jestem sam a Ty jak widzę z koleżankami – rzekł zauważając resztę dziewczyn i machając do nich.
- A dlaczego nie ma z Tobą chłopaków? – spytałam
- Są tak skacowani, że ledwo żyją. Więc obowiązek niedzielnych zakupów spadł na mnie – wyjaśnił.
- Aha
- Dlaczego wczoraj nie przyszłaś? – spytał
- Głowa mnie bolała
- Ale prowadzić auto mogłaś
- Nie bolała mnie aż tak abym nie mogła tego robić
- A co powiesz jutro na mała kawę w moich towarzystwie po szkole? – spytał, a mnie zszokowało.
- Przykro mi, ale już jestem umówiona – kłamałam.
Z nikim nie byłam umówiona, ale jakoś nie miałam ochoty poznawać bliżej Jaya zważając na sen. Strzeżonego pan Bóg strzeże jak to moja mama zawsze powiada. Więc wole nie ryzykować.
- Szkoda – powiedział i zaraz dodał – Ja już musze iść. Pa – i odszedł.
Zaraz potem doszły do mnie dziewczyny.
- O czym tak rozmawiałaś z Jayem? – spytała Kim
- O niczym ważnym – odpowiedziałam wkładając do koszyka jogurty.
- Nie ma, że o niczym ważnym. W Waszym przypadku nie ma, że nie o niczym ważnym zawsze jest o czymś – stwierdziła Kamila
- Oj pytał się mnie czy nie umówiłabym się z nim jutro na kawę po szkole – powiedziałam dla świętego spokoju.
- I oczywiście się zgodziłaś – rzekła pewnym swego głosem Patrycja.
- Oczywiście się nie zgodziłam
- Dlaczego? – Paula
- Bo tak – i odeszłam w stronę kas. 

7 komentarzy:

  1. Siemka! Fajniutki rozdział...Heh... Nie ma jak to małe wymiganko..;D Z niecierpliwością czekam na nexta! Pozdrówka:*:* http://us5-i-moje-cudowne-zycie.blog.onet.pl ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. kochanie notka jest cudnowna;* czyta sie ja wspoaniale..ale dlaczego Ada nie chce sie spotkac z Jayem..przeciez i tak wiadomo ze cos sie zdarzy ze i tak beda razem :D:D wydaje mi sie ze notka pojawi sie szybko:D:D pozdrawiam cie kochanie..i trzymam kciuki by nowa byla szybko;d;d i dlaczego mnie opuszczasz na 2 tygodnie Kocham Cię :D:D :*:* Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. deviliangel@vp.pl21 lipca 2012 18:33

    Siemka :* Nie ma to jak spotkać w sklepie znajomego :)) Pozdrawiam i zapraszam na new rozdział http://crazy-story-about-us5.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Elo , rozdział super jak każdy inny. Czekam na następny :)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. maria.khan@poczta.onet.pl21 lipca 2012 18:33

    super rozdzialik ciekwe co dalej
    www.the-one.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. No kochanie notka super jak zawsze i ja oczywiscie chce notke jeszcze przed twoim wyjazdem wiec jesli znajde chwilke czasu jeszcze dzisiaj lub jutro to zabieram sie do pracy ;D a za nocie dziekuje oczywiscie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super nocia i w ogóle co tu dużo mówić świetnie piszesz;)
    Zastanawiam sie co bedzie dalej;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział;)
    opowiadanka-o-askach.blog.onet.pl
    i na dwa nowe blogi:)
    http://przygoda-na-palzy.blog.onet.pl/
    http://nasza-milosc-do-chlopakow-us5.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń