O godzinie 12
już wszystkie siedziałyśmy w salonie i zastanawiałyśmy się jak spędzić resztę
weekendu oprócz tego ze będziemy się uczyć.
- Wiecie, że
chłopaki urządzają imprezę urodzinową dla Izziego i jesteśmy na nią zaproszone?
– powiedziała Paula czytając smsa zapewne od Richiego
- Teraz już
wiemy – odpowiedziała Kamila
- Pytają się
czy idziemy – kontynuowała dalej Paula
- Jak już to
beze mnie – powiedziałam szybko – Źle się czuje – dodałam
- Na pewno źle
się czujesz? – spytała Pati, która znała mnie już na wylot i wiedziała, kiedy
kłamie.
Teraz akurat
kłamałam.
- Na pewno. Nie
wierzysz mi?
- Nie no
wierze. Ale może nie chcesz iść żeby nie zobaczyć przystojnego bruneta
- Zapewniam Cię
ze Jay nie jest tym powodem, dla którego nie chce iść. Po prostu źle się czuje
i jak mam zepsuć Izziemu urodziny to lepiej żebym nie szła – wytłumaczyłam
- Mała odpisz
Richiemu ze przyjdziemy we 4, bo Ada się źle czuje – Kim
- Spoko – i
zaczęła odpisywać.
– Mamy być u
nich o 18 – poinformowała dziewczyny po 15 minutach
- Ja nic nie
chce mówić, ale jest już 12.20 i do 18 na pewno się nie wyrobicie –
stwierdziłam spoglądając na zegarek
- Zdążymy, bo
nam pomożesz – Pati
- Ale ja się
źle czuje – mówiłam
- Jasne, bo
uwierzę – powiedziała Pati tylko, że tym razem posłużyła się do tego swoim
ojczystym językiem
- I nas
zawieziesz – dopowiedziała Paula już po niemiecku
- Dobra niech
Wam będzie – i udałam się do swojego pokoju spać.
Sama nie wiem,
ale ostatnio byłam często śpiąca wiec położyłam się, a dziewczyny grzecznie w
kolejce ustawiły się do łazienki. Obudziły mnie o godzinie 15. każdej z nich
musiałam się pomoc wyszykować, czyli umalować je i uczesać. Dobrze ze nie
kazały mi jeszcze wybierać dla nich ubrań. Każda uczesałam i umalowałam tak
żeby było jej dobrze. O 18 wsiadły do samochodu i zawiozłam je pod dom
chłopaków
- To jak cos
będziemy po Ciebie dzwonić – Paula
- Ok. Tylko
długo, bo mogę spać
- Idź Ty
śpiochu – dodała, Kim i cała 4 udały się do domu chłopaków a ja pojechałam do
nas.
*** W domu
chłopaków***
Dziewczyny
zadzwoniły dzwonkiem. Drzwi otworzył im Chris.
- O jesteście.
Wchodźcie – i wpuścił je do środka.
Dziewczyny
weszły i zdjęły kurtki, a następnie weszły do pięknie ozdobionego salonu.
Izziego jeszcze nie było
- Lou go
zatrzymał pod jakimś tam pretekstem. Za pół godziny ma być pod domem i będzie
miał nie zła niespodziankę – mówił uradowany Cameron
- Facet
spokojnie, bo się spocisz – starał się go uspokoić Jay
– A Was była 5
a nie 4 – dodał
- Ada źle się
czuje – wyjaśniła Pati
- Ale odwiozła
Was tutaj – zauważył Mikel.
Dziewczyny
znalazły się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, ale Kim szybko z tego wybrnęła.
- Nie jest
jakoś obłożnie chora, ale powiedziała ze głowa ja boli i nie ma ochoty na
imprezę
- No chyba ze
tak – Chris i podszedł do okna
– Ej ludzie
Izzy już jest
Wszyscy się
pochowali i zgasili światło. W domu panowała ciemność. W końcu drzwi wejściowe
się otworzyły. Do domu wszedł Izzy
- Jest tu ktoś?
– pytał błądząc w ciemności a ręką szukał włącznika światła.
Gdy juz znalazł
i zapalił światło wszyscy krzyknęli niespodzianka. Izzy otworzył szeroko buzie
i nie wiedział, co powiedzieć. W końcu, Kim podeszła do niego zamknęła ja i
powiedziała:
- Bo Ci mucha
wleci – a on zaczął się śmiać.
W pokoju było
cale US5, 4 bohaterki a także Roger Moore i jego dziewczyna Stefii. Można
powiedzieć ze raczej takie kameralne przyjęcie. Mikel wniósł tort i kazał
Izziemu zdmuchnąć świeczki.
- A ja sam
zapomniałem ze dziś mam urodziny – rzekł ze śmiechem i zaczął tańczyć.
Wszyscy poszli
za jego przykładem. Bawili się świetnie. O godzinie 23 Chris przyniósł
szampana.
- To czas na
toast – powiedział
- Ale może ja
otworze, bo znowu w okno uderzysz – Jay zabrał butelkę z rak blondyna
- Bardzo
śmieszne – rzekł Chris i udał obrażonego.
Jay otworzył
szampana, ale korek został w jego ręce.
- Ma się ten
wrodzony talent – rzekł ze śmiechem i zaczął rozlewać po kieliszkach
- To zdrowie
naszego Izziego – powiedziała Pati i wszyscy wypili do dna to, co mieli w
kieliszkach. Wrócili do zabawy.
- A gdzie Ada?
– spytał Izzy
- W domu
została po prostu źle się czuje – wyjaśniła, Kim
- Szkoda
myślałem ze będzie.
- Ona tez tak
myślała, ale głową ja strasznie rozbolała przed samym wyjściem i stwierdziła ze
nie będzie nikomu psuła imprezy swoim bólem – Kim świetnie kłamała Izzy nie
kapną się nawet ze dziewczyna zmyśla.
No, ale
przecież nie znal jej aż tak dobrze, aby wyczuć, kiedy kłamie a kiedy mówi
prawdę. Poleciał pierwszy wolny kawałek tamtego wieczoru. Izzy poprosił do
tańca Kim. Richie Paule. Chris Patkę, a Mikel Kamilę. Natomiast Roger tańczył
ze swoja dziewczyną. Tylko Jay nie miał, z kim. Usiadł na kanapie i zaczął, pic
drinka. Żadna z par nie odzywała się podczas tańca. No może oprócz Pauli i
Richiego.
- Co powiesz na
małe spotkanie? – spytał niepewnie
- Już Ci
przecież napisałam ze się zgadzam – odpowiedziała
- Ale wole się
upewnić – powiedział
- No chyba ze
tak – i uśmiechnęła się do niego
- To może
jutro?
- Chętnie, ale
nie mogę musze się uczyć – powiedziała ze smutna minka
- Rozumiem. To
może przyjdę po Ciebie pod szkołę wiatek? – spytał
- Chętnie, o
ile nie będziesz miał wywiadu
- Nie będę miał
Dalej już nic
nie mówili. Po skończonej piosence Izzy stanął na środku pokoju i wygłosił
przemówienie:
- Dzięki ze
pamiętaliście o moich urodzinach. Ja sam przyznaje się zapomniałem o nich i
nawet nie spodziewałem się żadnego przyjęcia. Są wszyscy, kogo chciałbym
widzieć na tym przyjęciu. Są chłopaki z zespołu, są dziewczyny, z którymi
kręciliśmy teledysk. Nie ma jednej a szkoda, bo na pewno miąłbym się, z kim
drażnić. Jest Roger i jego dziewczyna. Jedno wielkie dzięki dla Was! – ostanie
zdanie wykrzyczał na całe gardło.
Wszyscy zaczęli
bić brawo i wrócili do imprezy.
- Izzy nie
podejrzewałam Cię o to ze tak ładnie umiesz wygłaszać przemówienia –
stwierdziła, Kim
- Widzisz nie
należy osądzać człowieka po wyglądzie – powiedział
- No nie należy
– zgodziła się z nim
- My Was tez
osądziliśmy Was po wyglądzie i to był błąd
- A
rozczarowałyśmy Was?
- Jedne tak, a
drugie nie – wyjaśnił
***Wróćmy do
mnie***
Dojechałam do
domu. Usiadłam w salonie. Włączyłam Vive. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk
przychodzącego smsa. Poszłam do pokoju po telefon. Był on od Jacka:
„Siemka! Co tam
robisz? Czy nasza kawa nadal jest aktualna?”
Uśmiechnęłam
się i odpisałam:
„ Hej! Jasne
nadal jest aktualna. A może przyjdziesz do mnie to u mnie napijemy się tej
kawy?”
I poszłam do
salonu. Na odpowiedź długo nie czekałam góra 5 minut.
„ Z miłą
chęcią. Tylko podaj adres”
Zaśmiałam się
na głos i odpisałam
„(adres). To ja
już wstawiam wodę na kawę”
Dalej już
czekałam na dzwonek do drzwi. Poszłam do łazienki, aby troszkę się ogarnąć to
znaczy doprowadzić do ładu włosy i podkreślić kredką oczy. Następnie udałam się
do kuchni z szafki wyjęłam paluszki, chipsy i ciasteczka. Rozłożyłam wszystko
ładnie na talerzykach a paluszki włożyłam do szklanki. Zakupy takie małe
zrobiły Patka, z Kim gdy biegały. Wstawiłam wodę, a słodkości zaniosłam do
salonu. Gdy już miałam iść ponownie do kuchni usłyszałam dzwonek. Podeszłam do
drzwi poprawiłam bluzkę i otworzyłam je.
- Hej –
przywitałam Jacka z uśmiechem.
On w ręku
trzymał jedną pojedynczą czerwoną różę.
- Cześć –
powiedział i wręczył mi kwiatka a ja wpuściłam go do mieszkania.
- Dzięki za
kwiatka nie trzeba było – uśmiechnęłam się a potem dodałam – Rozgość się a ja
wstawię różę do wazonu.
On poszedł do
salonu i usiadł na kanapie.
- Jaką chcesz
tę kawę? – spytałam wchodząc do salonu z wazonem i stawiając go na ławie.
- Czarna –
odpowiedział Ja zniknęłam w kuchni.
Po 15 minutach
wróciłam do niego z tacą, na której były dwie szklanki z kawami a dodatkowo z
cukiernicą i mleczkiem do kawy. Postawiłam wszystko na ławie i usiadłam obok
niego w bezpiecznej odległości oczywiście na kanapie.
- I jak
teledysk nakręcony? – spytał przerywając niezręczną ciszę
- Tak wczoraj
skończyliśmy
- I już
wróciłyście do siebie?
- Ze względu na
mnie, bo strasznie kłóciłam się z jednym chłopakiem z zespołu.
- To Ty taka
kłótliwa jesteś?
- No oczywiście
ze tak
- Nie
podejrzewałbym Cię o taki charakterek
- Wygląd to nie
wszystko
- No nie –
zgodził się ze mną słodząc kawę
– Ale wygląd
jest w pewnym sensie ważny
- No jest, ale
bez przesady ważniejszy jest charakter człowieka. To, co ma w środku. Nie szata
zdobi człowieka.
- Co musi mieć
Twój wymarzony partner w sobie?
- Musi być sobą.
Po prostu. Nie lubię ideałów, ponieważ są nudne
- Aha.
- A Twoja
wymarzona partnerka?
- Musi być
czuła, wrażliwa, delikatna.
- Nie masz
dużych wymagań – stwierdziłam z uśmiechem
- I musi mieć
Twój uśmiech – dodał patrząc na mnie
- Przestań, bo
się rumienię – i na moich policzkach pojawił się ledwo zauważalny rumieniec.
- Ale rumieńce
dodają Ci uroku
- Jasne
- No tak. Wiem,
co mówię. Chociaż z powodu Twojej karnacji są prawie nie widoczne. To ja jednak
je widzę.
- Masz dobry wzrok
– powiedziałam
- Do pięknych
kobiet zawsze
Już po tej
wymianie zdań wiedziałam, że lubi flirt tak jak ja. Nie mogę powiedzieć, bo
Jack jest przystojny. Można by było się koło niego zakręcić, ale jak na razie
muszego dobrze poznać. Bo nie chce cierpieć.
- A gdzie Twoje
koleżanki? – spytał
- Na imprezie
urodzinowej u jednego z chłopaków z zespołu. – wyjaśniłam
- A Ty nie z
nimi?
- Wymigałam
się.
- Udało Ci się?
- Tak
powiedziałam, że mnie głowa. Ale moje kumpele nie uwierzyły. Na szczęście nie
zmuszały mnie, aby poszła. Tylko musiałam je zawieść i musze je przywieść.
- To pewnie
przywieziesz je nad ranem?
- Nie wiem.
Jest dopiero, 23 więc pewnie dopiero się zaczęła impreza rozkręcać.
- A dlaczego
nie chciałaś pójść?
- Mimo, że to
urodziny najbardziej zwariowanego kolesia z zespołu, którego najbardziej
polubiłam, to nie chciałam widzieć Jaya, z którym na każdym kroku się kłócę.
- Jak już
wcześniej powiedziałem kłótliwa jesteś. Nie warto z Tobą zadzierać – rzekł ze
śmiechem
- No nie radze.
Bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy zadam Ci cios
- To może ja
już pójdę – powiedział ze śmiechem i wstał, odszedł parę kroków i wrócił za
chwilę do mnie.
- No aż taka
straszna to ja nie jestem
- No nie wiem
- No wiesz, co
dzięki – i udałam obrażoną
- Ale nie
obrażaj się na mnie. Ja tylko żartowałem.
- A ja nie –
odpowiedziałam
- No wiesz. Na
mnie się obrażać? Na mnie? Na najlepszego kumpla z klasy?
- Tym bardziej
mogę – i zaczęłam się śmiać
- Świetna kawa
– powiedział
- Dzięki
- Lepszej nawet
moja mama nie robi
- Nie mów tak
- No serio.
- Cieszysz się,
że reprezentujesz szkołę? – spytałam
- Jasne, ale
wolałbym abyś to Ty była moja partnerką, a nie Pati. Nie żeby źle jeździła, ale
wolałbym Ciebie
- Ja tez
wolałabym łyżwiarstwo, ponieważ trenuje je do małego, ale nie udało mi się.
Widoczniej lepiej mi wychodzi taniec na parkiecie a nie na lodzie – a on zaczął
się śmiać.
- No wiesz ja
zawsze marzyłem o tym, aby tańczyć na lodzie
- Ja tez.
Przepraszam, ale dziewczyny już dzwonią. Pewnie mam po nie przyjechać – i
wyszłam z salonu.
Spojrzałam na
dzwoniący telefon i nie pomyliłam się to była, Kim
- Ada możesz po
nas przyjechać – powiedziała
- Spoko. Będę
za 15 minut – i rozłączyłam się.
Spojrzałam na
zegarek, który wskazywał na 1 w nocy. Wróciłam do salonu:
- Nie żebym Cię
wyganiała, ponieważ bardzo przyjemnie się rozmawia, ale musze jechać po moje
współlokatorki
- Ja już też
musze się zbierać. Rodzice będą niezadowoleni, że tak późno wracam do domu
- Mieszkasz z
rodzicami? – spytałam ubierając kurtkę
- Tak
- Aha – i
wyszliśmy na dwór.
- A czy umówimy
się na spacer? – spytał, gdy staliśmy przed samochodem Kamili
- Jasne, ale to
w przyszły weekend, albo po szkole, bo jutro będę się uczyć – powiedziałam
otwierając samochód.
- Nie ma sprawy
– i pożegnał się ze mną całując mnie w policzek.
On wsiadł do
swojego samochodu, a ja do Kamili. Jadąc po dziewczyny myślałam sobie nad tym i
owym. Doszłam do wniosku, że Jacka warto bliżej poznać, ponieważ wydaje się być
fajny. A może nóż widelec coś z tego wyjdzie? Sama nie wiedziałam czy tego
chce, ale wolałam zostawić to przeznaczeniu. Dojechałam na miejsce. Dziewczyny
już stały przed domem chłopaków i na mnie czekały.
- No nareszcie
jesteś – powiedziała Kamila siadając z tyłu
- Oj
przesadzacie – stwierdziłam i odjechałam
- Żałuj, że nie
poszłaś – powiedziała, Kim z zamkniętymi oczami
- Dokładnie
impreza była świetna – Paula
- Moje nogi –
dodała tylko tyle Pati
Ja nic nie
powiedziałam tylko pokiwałam głową. Gdy dziewczyny weszły do domu od razu udały
się do pokoi. Ja posprzątałam tylko w salonie i również poszłam spać.
Następnego dnia pobudka była o godzinie 10. Odświeżyłyśmy się i po skromnym
śniadaniu usiadłyśmy w salonie.
- I jak po
imprezie? – spytałam
- Świetnie.
Nogi mnie bolą – powiedziała Patrycja
- A ja myślałam,
że głowa – stwierdziłam
- No coś ty. My
jesteśmy niepijące – Kamila
- Niepijące
soków oczywiście – dopowiedziałam ze śmiechem, za co dostałam z poduszki od
niej.
I tak rozpętała
się wojna na poduszki.
- Ej to nie
sprawiedliwe. Wy 4 przeciwko mnie jednej – powiedziałam ze śmiechem, gdy
leżałam na podłodze okłada przez moja przyjaciółki
- Nie ma
sprawiedliwości na świecie – odpowiedziała, Kim i usiadła na kanapie a za nią
reszta.
- Dziewczyny
wiecie jak ja wyglądam? – spytałam
- Normalnie –
rzekła Pati i zaczęła się śmiać
- Bardzo
śmieszne – powiedziałam i poszłam do łazienki po raz drugi dzisiejszego dnia
doprowadzić się do porządku.
Spojrzałam w
lustro i się przestraszyłam. Każdy włos w inną stronę. Pół godziny męczyłam się
żeby moje włosy znowu jakoś wyglądały. Mam je lekko kręcone i ciężko mi się je
rozczesuje. W końcu wróciłam do salonu.
- Ładna róża –
wyskoczyła ni z tego ni z owego Paula
- Yhym –
zgodziłam się z nią i usiadłam na kanapie
- Od kogo
dostałaś? – tym razem to pytanie zadała Patrycja
- Od Jacka –
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Był tu
wczoraj? – Kamila
- Tak
- I co? – Kim
- I nic
- Jak to nic? –
Paula
- Normalnie.
Porozmawialiśmy troszkę i poszedł do domu
- A po co
przyszedł? – Pati. Dziewczyny zaczęły prowadzić wywiad środowiskowy.
- Na kawę –
odpowiadałam znudzona.
Nienawidziłam
opowiadać, co robiłam, gdy jakiś kolega był u mnie, ale dziewczyny mówią mi
wszystko, więc nie wypada mi nie odpowiadać na ich pytania.
- Aha – w końcu
tym stwierdzeniem Paula zakończyła wywiad środowiskowy.
- Mamy jutro z
czegoś sprawdzian? – spytała Kim
- Z Niemca –
odpowiedziałam
- Tylko? –
spytała
- Tak
- A to można
się wieczorem pouczyć – powiedziała
- A teraz
ruszamy tyłki i jedziemy do sklepu na jakieś zakupy, bo w lodówce nie ma nic –
Kamila
- Kamila jak to
nie ma nic? Zawsze jest światło – powiedziałam i wstałam
- Ale tym się
nie najem – Kamila
- Prawda –
zgodziłam się z nią i wszystkie wyszłyśmy z domu.
Dojechałyśmy do
sklepu. Każda wzięła swój koszyk. W lodówce każda miała swoją półkę.
Stwierdziłyśmy, że tak będzie najlepiej. Przynajmniej żadna nie będzie osądzała
drugiej, że zjadła jej to czy tam to. Tak sobie chodziłyśmy i wybierałyśmy
produkty aż w pewnym momencie inteligenta ja nie wpadłam na kogoś. Tym kimś był
Jay.
- Świetnie. Ja
to mam szczęście – powiedziałam sama do siebie po polsku.
- Mówiłaś coś?
– spytał
- Tak. Cześć –
powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- Hej. A Ty, co
na zakupy się wybrałaś? – spytał zaglądając mi do koszyka
- Tak samo jak
Ty
- Tylko, że ja
jestem sam a Ty jak widzę z koleżankami – rzekł zauważając resztę dziewczyn i
machając do nich.
- A dlaczego
nie ma z Tobą chłopaków? – spytałam
- Są tak
skacowani, że ledwo żyją. Więc obowiązek niedzielnych zakupów spadł na mnie –
wyjaśnił.
- Aha
- Dlaczego
wczoraj nie przyszłaś? – spytał
- Głowa mnie
bolała
- Ale prowadzić
auto mogłaś
- Nie bolała
mnie aż tak abym nie mogła tego robić
- A co powiesz
jutro na mała kawę w moich towarzystwie po szkole? – spytał, a mnie zszokowało.
- Przykro mi,
ale już jestem umówiona – kłamałam.
Z nikim nie
byłam umówiona, ale jakoś nie miałam ochoty poznawać bliżej Jaya zważając na
sen. Strzeżonego pan Bóg strzeże jak to moja mama zawsze powiada. Więc wole nie
ryzykować.
- Szkoda –
powiedział i zaraz dodał – Ja już musze iść. Pa – i odszedł.
Zaraz potem
doszły do mnie dziewczyny.
- O czym tak
rozmawiałaś z Jayem? – spytała Kim
- O niczym
ważnym – odpowiedziałam wkładając do koszyka jogurty.
- Nie ma, że o
niczym ważnym. W Waszym przypadku nie ma, że nie o niczym ważnym zawsze jest o
czymś – stwierdziła Kamila
- Oj pytał się
mnie czy nie umówiłabym się z nim jutro na kawę po szkole – powiedziałam dla
świętego spokoju.
- I oczywiście
się zgodziłaś – rzekła pewnym swego głosem Patrycja.
- Oczywiście
się nie zgodziłam
- Dlaczego? –
Paula
- Bo tak – i
odeszłam w stronę kas.
Siemka! Fajniutki rozdział...Heh... Nie ma jak to małe wymiganko..;D Z niecierpliwością czekam na nexta! Pozdrówka:*:* http://us5-i-moje-cudowne-zycie.blog.onet.pl ;))
OdpowiedzUsuńkochanie notka jest cudnowna;* czyta sie ja wspoaniale..ale dlaczego Ada nie chce sie spotkac z Jayem..przeciez i tak wiadomo ze cos sie zdarzy ze i tak beda razem :D:D wydaje mi sie ze notka pojawi sie szybko:D:D pozdrawiam cie kochanie..i trzymam kciuki by nowa byla szybko;d;d i dlaczego mnie opuszczasz na 2 tygodnie Kocham Cię :D:D :*:* Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSiemka :* Nie ma to jak spotkać w sklepie znajomego :)) Pozdrawiam i zapraszam na new rozdział http://crazy-story-about-us5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńElo , rozdział super jak każdy inny. Czekam na następny :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper rozdzialik ciekwe co dalej
OdpowiedzUsuńwww.the-one.blog.onet.pl
No kochanie notka super jak zawsze i ja oczywiscie chce notke jeszcze przed twoim wyjazdem wiec jesli znajde chwilke czasu jeszcze dzisiaj lub jutro to zabieram sie do pracy ;D a za nocie dziekuje oczywiscie :)
OdpowiedzUsuńSuper nocia i w ogóle co tu dużo mówić świetnie piszesz;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie co bedzie dalej;)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział;)
opowiadanka-o-askach.blog.onet.pl
i na dwa nowe blogi:)
http://przygoda-na-palzy.blog.onet.pl/
http://nasza-milosc-do-chlopakow-us5.blog.onet.pl/