sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 25 - "Wsłuchuje się w to serca drżenie, które mówi, że czegoś mi brak"


Następnego dnia wszystkie udałyśmy się do szkoły z racji tego, że był poniedziałek. Na godzinie wychowawczej dowiedziałam się, że możemy pojechać do domów na 4 dni z racji tego, że zbliża się Wszystkich Świętych. Stwierdziłam, ze pojadę do rodziców. Może, chociaż trochę zapomnę, o Jayu. Lekcje minęły szybko. W końcu przyszedł czas na męczący trening. Kochałam treningi, bo nie miałam czasu myśleć o Jayu. Wszystkie problemy odlatywały. Liczył się tylko partner, muzyka i kroki oraz uczucie wkładane w taniec. Lecz wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć. Więc trening również i musiałam powrócić do świata realnego z wieloma problemami.
Przebrałam się i ruszyłam w stronę samochodu gdzie miałam czekać na dziewczyny. Oczywiście one jak zwykle się ślimaczyły i czekałam na nie dobre 15 minut.
- No w końcu jesteście – powiedziałam i odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę domu.
- Zagadałyśmy się – powiedziały zgodnie wszystkie razem.
Ja nic na ten temat już nie powiedziałam tylko skierowałam się na kierowaniu.
- Jedziecie do domu na te 4 dni? – spytała Kim
- Ja jadę – odpowiedziałam szybko.
- A ja nie – odpowiedziała Paula – Rodzice jadą do jakiejś dalekiej rodziny, a ja ten czas wole spędzić z Richiem – dodała
- Ja pojadę. W końcu dawno nie widziałam rodziny i prawie się z nimi nie kontaktowałam – rzekła Pati
- To może pogadamy z moim rodzeństwem. Oni na pewno też jadą i może zabierzemy się z nimi – zaproponowałam
- Spoko – zgodziła się i wróciła do pisania smsów zapewne z Watrinem. Ehh…
Miłość kwitnie wokół mnie, a ja nadal sama. Widocznie takie życie, ale w końcu i kiedyś do mnie los uśmiechnie się. Przynajmniej mam taką nadzieję. Dojechałyśmy do domu i pierwsze, co wszystkie razem zrobiłyśmy to dopadłyśmy się do lodówki i zaczęłyśmy sobie robić kolacje. Po zjedzonej kolacji każda udała się do swojego pokoju i zaczęła odrabiać lekcje oraz uczyć się na następny dzień.
Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w biały sufit. Wszystkie lokatorki już dawno spały. Tylko ja nie mogłam zasnąć. Moje myśli krążyły wokół Jaya.
Dlaczego on? Przecież jest taki jak każdy. Zwykły. Nie! On nie jest taki jak każdy. Jest miły, romantyczny, tajemniczy, stanowczy i opiekuńczy. On pierwszy podbiegł do mnie na Sali podczas przesłuchania, gdy upadłam. A może, dlatego, że siedział, jako pierwszy. Nie! N siedział na środku, po bokach siedzieli blondyni, a potem z jeden strony mulat i dredziarz. A gdy ćwiczyliśmy układ czy to nie on się mną zajmował? Tak. On nikt inny. Teraz wszystko stracone.
Miałam nadzieję, że wyjazd do Polski, chociaż trochę ukoi mój ból.
Następnego dnia porozmawiałam z Bartkiem i zgodził się wziąć dodatkowe dwie osoby do samochodu. Powiedziałam o tym Pati oraz że w środę o 19 wyruszamy do domu. Czas mijał szybko.
- Szkoda, że jedziecie – powiedział Izzy do mnie i do Pati, gdy czekałyśmy pod blokiem. Chłopcy przyszli, aby nas pożegnać.
- Przecież nie jedziemy na zawsze – zaśmiała się Pati
- No, ale nie będzie imprez – rzekł
- Dlaczego? Zawsze możecie jakąś zrobić lub pójść do jakiegoś klubu – odpowiedziałam
- Ale bez Ciebie to nie będzie to samo – wypalił bez namysłu Jay.
Spojrzałam na niego jak na kosmitę, a potem delikatnie się uśmiechnęłam, a on go odwzajemnił.
- Dobrze, że Lena tego nie słyszy – powiedział szeptem Izzy
- Izzy! – Kim szturchnęła go lekko.
W końcu podjechał mój brat. Wysiadł z czarnego BMW i przywitał się z każdym.
- To, co gotowe? – spytał
- Tak – odpowiedziałam
- To pożegnajcie się a ja wezmę zapakuje Wasze rzeczy do samochodu – powiedział
Zaczęłyśmy się żegnać. Mi na końcu został Jay.
- To do zobaczenia – powiedziałam i podałam mu rękę.
On spojrzał na mnie i pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia – dodał i uśmiechnął się.
Ja wsiadłam do samochodu i czekałam na Patkę. W końcu i ona pożegnała się ze wszystkimi i dołączyła ona do nas. Odjechaliśmy na 4 dni. 4 dni, podczas których miałam, chociaż trochę zapomnieć o moim uczuciu do Tariq’a Jay’a Khan’a. Spojrzałam jeszcze raz na te osoby, które stały pod blokiem. W końcu ruszyliśmy w długą podróż do domu.
Zauważyłam, że Eve i Baretek, co jakiś czas dziwnie się na siebie patrzą, a potem spoglądają na mnie.
- Coś jest nie tak? – spytałam zdezorientowana
- Nie – odpowiedział szybko Bartek
- Ale czemu tak się na mnie dziwnie patrzycie?
- A tak jakoś – dodała pośpiesznie Eve i na tym skończyła temat.
Spojrzałam na Patkę, ale ona spała jak zabita. Postanowiłam pójść w jej ślady.
***
Jay zostawił resztę pod blokiem, a sam udał się do domu. Szedł i rozmyślał o swoich uczuciach. Z jednej strony Lena. Niemka, blondynka o zielonych oczach. Z którą złapał kontakt od razu, ale to nie jest to uczucie, które powinno go łączyć z ukochaną osobą. Z drugiej Ada. Nie pokorna latynoska piękność, która od pewnego momentu ma smutek w oczach. Mimo, że z nią się nie dogadywał jak chciał to jednak chyba ją kochał. Bo jak miał sobie wytłumaczyć to, że jego myśli krążą praktycznie cały czas wokół niej? Stanął na środku ulicy i nie wiedział, co ma robić. W końcu zawrócił i udał się do mieszkania Leny. Zapukał i czekał, aż mu otworzy.
- Cześć – powiedział z poważna mina
- O hej. Wejdź – rzekła dziewczyna i wpuściła go do środka.
- Lena ja tylko na chwile – powiedział, gdy już stał w kuchni. – Ja musze Ci coś powiedzieć
- Co takiego?
- Między nami nie ma tej chemii. To nie jest to uczucie, o jakim marze – powiedział szybko
- Nie. To nie jest prawda. Żartujesz sobie ze mnie – Lena krzyczała i płakała
- Przepraszam i przykro mi, że tak właśnie się stało – powiedział i wyszedł.
***
Obudziłam się dopiero pod domem Patki. Gdy ta wychodziła z samochodu.
- Do jutra – rzuciła do mnie i wzięła swoje walizki, a potem poszła do domu. A my pojechaliśmy do swojego.
Wchodząc do domu usłyszałam kłótnie rodziców.
- Ada idź do siebie – powiedział Bartek, a sam skierował się do salonu.
Zdziwiłam się, że rodzice kłócą się o godzinie 3 w nocy. Poszłam za Bartkiem, mimo, że kazał mi iść do siebie. Za mną szła Eve.
- Czy Wy jesteście poważni? Jest 3 w nocy. Wasza najmłodsza córka przyjeżdża, a wy się kłócicie. O co tym razem? – spytał Bartek
- O dom. Kto będzie w nim mieszkał – tata
- Jak to, kto? – spytałam
- Ada mówiłem, że masz iść do siebie – Bartek
- Ada jak miło Cię widzieć – na twarzy mamy pojawił się uśmiech.
Podeszła do mnie i mnie przytuliła w jej ślady poszedł tata.
- Ktoś mi powie, o co chodzi z tym domem?
- Nie ma, co Cię dziecko oszukiwać. Rozwodzimy się – zakomunikował mój tata.
Mój świat legł w gruzach. Moja kochana rodzina się rozpada. Wieczne szczęśliwi kochający się rodzice chcą się rozstać.
- Dlaczego? Przecież jak wyjeżdżałam wszystko było w porządku
- Było. Twój ojciec ma kochankę – powiedziała mama
- To nie prawda. Gdzie tata? Przecież on świata poza Tobą nie widzi – mówiłam
- Nie widział – poprawiła mnie mama – Teraz już widzi
- Wiedzieliście? I nic mi nie powiedzieliście? – tu zwróciłam się do rodzeństwa
- Wiedzieliśmy – Bartek podszedł do mnie.
Musiałam podnieść głowę żeby na niego spojrzeć, był może trochę niższy od Jaya
– Ale nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. – dodał i w porę mnie złapał za ramiona, bo już chciałam uciec z domu.
- Bartek weź ją do swojego mieszkania, a ja zostanę w domu i porozmawiam z rodzicami – powiedziała Eve
- Jasne – i wyprowadził mnie z domu, a następnie zawiózł do swojego mieszkania.
Cały czas płakałam. Nienawidziłam w tym momencie rodziców i rodzeństwa. Dlaczego mi o niczym nie powiedzieli? Dlaczego wszystko ukrywali? Przecież nie jestem 5 – letnim dzieckiem. Mam 19 – naście lat i mam prawo wiedzieć, co się dzieje z moją rodziną. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. 

7 komentarzy:

  1. NO więc tak zaczynając od poczatku jest super...wszytko ladnie pieknie..szkoda ze rodzice sie rozwodza Ady ale jesen plu rekompensuje mi to ze Jay w koncu nie jest z Lena! nawet nie wiem jak sie ciesze..a wiesz co...moze rodzice Adty dojda do porozumienia? hmmm? pomyslimy nad tym tak?;d;d;d Pozdrawiam:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko ! Pięknie ! Smutno ! genialnie i już nie wiem jak jeszcze opisać ten rozdział ! Pięknie bo Jay zerwał z Leną, Super bo dziewczyny mają wolne :D Smutno bo rodzice Ady się rozwodzą ..
    Zal mi jej tyle się dzieje złego w jej życiu :(
    Kochanie jak każda notka będzie taka to ja tu przed tym komputerem odfrune :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :* Notka jest po prostu booska xD Eh... co ta miłość robi z człowiekiem.... xD Bardzo mi się spodobała :) Ehh... rozumiem Ade, że się wkurzyłą na rodzinę też bym tak na jej miejscu zrobiła bo przecież ona ma prawo wiedzieć co się dzieje z jej rodziną :) Czekam z niecierpliwością na newsa :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. biedna Ada. Najpierw Jay potem rozwód rodziców. ;((

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, a jednak Jay kocha tylko Adę !! :-) Szkoda, że rozdzice Ady się rozwodzą, to jest okropne i cholernie smutne, wszystko sie wtedy wali, dobrze, że Ada ma super przyjaciółki które napewno pomogą jej w tej sytuacji. Fajnie, że rozdział pojawił się tak szybko, dzięki za powiadomienie, czekam next pozdowionka :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. NO więc tak zaczynając od poczatku jest super...wszytko ladnie pieknie..szkoda ze rodzice sie rozwodza Ady ale jesen plu rekompensuje mi to ze Jay w koncu nie jest z Lena! nawet nie wiem jak sie ciesze..a wiesz co...moze rodzice Adty dojda do porozumienia? hmmm? pomyslimy nad tym tak?;d;d;d Pozdrawiam:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Ada.. Rozwódrodziców, załam miłosny i to wszytko... ehhh ale jay rozstał się z Leną, chcociaż jeden good newsss... czekam z niecierpliwością na nexxta

    OdpowiedzUsuń