sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 35 - "Dwa serce przepełnione miłością nigdy od siebie daleko nie odejdą…"


Zaczęłam kochać życie.  Teraz dostaje to, co najlepsze mogę z niego mieć. Jay’a. Aktualnie siedzę sobie u niego w domu przytulona do niego i piłam herbatkę dla rozgrzania, bo troszkę zmarzliśmy na tym dworze. Na ławie oprócz naszych kubków stała jedna pojedyncza świeca. Leciała muzyka.
- Zostaniesz na noc? – spytał Jay
- Jay ja nie wiem – odpowiedziałam
- Nie bój się. Ty będziesz spać w innym pokoju i ja w innym – powiedział
- Nie o to chodzi – odpowiedziałam
- A o co? – spytał zdziwiony
- Co sobie przyjaciele pomyślą?
- To nie jest ważne. Oni naprawdę chcą żebyśmy byli razem.
- Wiem – odpowiedziałam
- To jak zostaniesz? – ponowił swoje pytanie Jay
- Tak
- To poczekaj pójdę naszykować Ci pokój – rzekł i wstał, po czym zniknął w jednym z dodatkowych pokoi.
Jay już mieszkał w swoim mieszkaniu, albo jak on to nazywał w naszym mieszkaniu. Byłam w salonie, który miał kolor beżowy. Na środku pokoju stała ława, oraz kanapa i dwa fotele. Pod lewą ścianą stały meble. Dodatkowo Jay powiesił sobie nad telewizorem jedno moje zdjęcie odpowiednio powiększone i oprawione w ramkę. Izzy, gdy wszedł do urządzonego już całkowicie mieszkania powiedział, że Jay zwariował z miłości. Bardzo lubiłam być u Jay’a w mieszkaniu. Nikt nam wtedy nie przeszkadzał mogliśmy w spokoju zająć się sobą. Po paru minutach wrócił do mnie.
- Już wszystko gotowe – powiedział
- Dobrze – odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
Teraz zrozumiałam, jaki skarb mogłam stracić. Ja nie mogłam bez niego żyć. Brakowało mi jego spojrzenia, uśmiechu, ciepła, które mi dawał, czułości, miłości, jaką mnie darzył. Nie interesowało mnie zdanie moich rodziców, którzy zgodnie stwierdzili, że to nie jest chłopak dla mnie. Że rozejdziemy się za jakiś czas. Że będę cierpieć. Ja w to nie wierzyłam. Coś mi mówiło, że to jest miłość na całe życie.
- O czym myślisz? – spytał Jay
- O tym, że moi rodzice Cię nie akceptują – powiedziałam
- Ale to chyba nie znaczy, że mnie zostawisz prawda? – spytał lekko wystraszony
- Nigdy, bo to z Tobą spędzę resztę życia. A dodatkowo oni są ostatnimi osobami, które mogą mi doradzać na temat spraw sercowych. – odpowiedziałam
Widać było, że chłopakowi ulżyło. Spojrzał mi w oczy i pocałował mnie.
***
Następnego dnia obudziłam się, a raczej zostałam obudzona przez promienie słoneczne. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przeciągnęłam się i wstałam. W bluzce Jay’a podreptałam do kuchni, z której unosił się zapach jajecznicy, tostów i porannej kawy. Weszłam do owego pomieszczenia. I nie pomyliłam się to Jay robił dla nas śniadanie. Na stole nakryte było dla dwóch osób. Na środku stołu w wazoniku była jedna pojedyncza czerwona róża.
- Witam mojego Skarbka – powiedział i przywitał się ze mną buziakiem – Chodź śniadanie gotowe – dodał
Usiadłam na krzesełku. Jay naszykował wszystko i usiadł naprzeciwko mnie. Zaczęliśmy jeść. Gdy skończyłam podeszłam do Jay’a i usiadłam mu na kolanach.
- Pyszne śniadanie mój misiek zrobił – powiedziałam i pocałowałam go
- Specjalnie dla mojej gwiazdki – odpowiedział
- Odprowadzisz mnie do domu? – spytałam
- Jasne. Idź się przebierz a ja sprzątnę – odpowiedział
Pocałowałam go w nosek i poszłam do pokoju przebrać się. Kiedy już doprowadziłam się do stanu używalności wróciłam do Jay’a który skończył właśnie sprzątać.
Wyszliśmy z domu. Spacerkiem poszliśmy do mojego miejsca zamieszkania.
- Kochanie nie wiem czy się dziś jeszcze zobaczymy – powiedział do mnie Jay
- Rozumiem praca – uśmiechnęłam się
- A ile Ty masz tej szkoły? – spytał się mnie
- No tak się głupio złożyło, że tylko rok i dlatego tak ciężko mamy na treningach – powiedziałam
Pożegnałam się z Jay’em i weszłam do swojego mieszkania. Ledwo weszłam, a usłyszałam podniesione głosy.
- Pewnie Patka i Chris znowu się kłócą, bo ona nie chce go słuchać – powiedziałam sama do siebie.
Szczerze to miałam dość tych wszystkich kłótni. Rozumiałam Paulę i Richie’go, bo on przecież całował się z inną dziewczyną będąc z moją kochana przyjaciółką, ale Patka doprowadzała mnie już do stanu wściekłości. Dobrze wiedziała, że Jana chciała rozwalić ich związek i udało jej się perfekcyjnie. Weszłam dalej do mieszkania i zauważyłam, że Patrycja stoi przy drzwiach do salonu skąd dochodziły owe już w tym momencie krzyki.
- Jana do cholery ile razy jeszcze Ci powtórzę, że nas nie ma? – spytał Chris
- Ale miśku, przecież Ty mnie kochasz – powiedziała przybliżając się do niego
- Kocham? Wiesz w ogóle, co oznacza słowo kocham? Nie wiesz, bo Ty kochałaś mnie kiedyś, kiedy mogłem poświecić całe 24 godziny, a odkąd stałem się sławny stwierdziłaś, że Cię olewam. A kochać to znaczy umierać z tęsknoty za kimś, patrzeć jak śpi, troszczyć się o kogoś. Tak jak ja umieram za Patrycją. Ale to przez Ciebie nie jesteśmy już razem. Ty jesteś temu winna. Jak mogłaś jej naopowiadać takich głupot, że spotykam się z innymi fankami? – pytał
- Chris ja to zrobiłam z miłości do Ciebie – tłumaczyła się Jana
- To nie jest miłość. Miłość nie polega na krzywdzeniu kogoś tylko na uszczęśliwianiu go. A Ty skrzywdziłaś mnie i moją Patrycję
W tym momencie spojrzałam na Patkę wzrokiem typu: „A nie mówiła, że on jest niewinny?”. Dziewczyna nerwowo przygryzła wargę i złapała za rękę wychodzącego z salonu Chrisa.
- A Ty chcesz mi powiedzieć coś? Może chcesz mi powiedzieć, żebym się tutaj więcej nie pokazywał? – spytał zdenerwowany chłopak.
- Chris ja… - zaczęła Patka
- Możesz mówić szybciej? Śpieszę się – powiedział
- Ja Cię kocham. Byłam głupia wierząc jej a nie Tobie. Zrozumiem, jeśli powiesz, że jest za późno na odbudowanie naszego związku – rzekła ze łzami w oczach.
Chris popatrzył na nią swoimi zielonymi oczami, w których kiedy spojrzał można było odczytać każde jego uczucie. Ja zauważyłam, że jest szczęśliwy, że Patrycja wszystko zrozumiała, a z drugiej strony boi się jej dać drugą szanse. Obok mnie stanęła Jana czekająca na dalszy rozwój wydarzeń i chyba to, że ona pojawiła się obok mnie sprawiło, że Chris postąpił tak a nie inaczej. Podszedł do Patrycji i pocałował ją.
- Nigdy więcej tak nie rób – poprosił, a ona przytuliła się do niego.
- Dobra. Koniec tego dobrego – przerwałam im migdalenie się dziwne, ale zrobiłam to zupełnie jak Izzy.
- A co przeszkadza Ci to pani Khan? – spytał Chris
- Nie no wiesz. Oprócz tego, że nie mogę się dostać do pokoju, bo nie, jacy państwo Watrin’owie mi przeszkadzają to wszystko jest zupełnie w porządku – odpowiedziałam
- Wiecie, co? Ja się wyprowadzam – powiedziała Jana
- Serio? Pomóc Ci się spakować? A może zamówić Ci taksówkę? Wynieść bagaże? – spytałam
- Wiesz, co? Przestań. A Ty, Chris nie wiesz, co straciłeś – powiedziała i wyszła już o dziwo ze spakowana walizką
            - Tak. Straciłem pustą dziewczynę – odpowiedział i zniknął w pokoju moim i Patki
            - Ale ja chce do swojego pokoju! – krzyknęłam za nimi
Chris otworzył drzwi i powiedział:
- Wróć wieczorem – i zniknął za nimi
- Okej. Nie musicie nic mówić – powiedziałam i wyszłam z domu.
***
Chłopaki usłyszeli pukanie do drzwi.
- Pewnie to Mark on zawsze puka – powiedział Cameron otwierając drzwi, a za nimi ujrzał Khana
- Siemka Jay! Jednak pamiętasz gdzie mieszkałeś kiedyś – rzekł blondyn i wpuścił go do środka.
- No pamiętam. Słuchajcie ja mam do Was pewną sprawę – zaczął brunet, gdy usiadł w salonie
- No, jaką? Chcesz się oświadczyć Adzie? – spytał Izzy
- Skąd wiesz? – spytał zdziwiony Jay
- No a chcesz? – odpowiedział pytaniem na pytanie Izzy
- No chce, ale to chyba nie jest dobry pomysł
- Dlaczego? – spytał Cameron
- Bo, jesteśmy ze sobą prawie trzy miesiące i ona w październiku kończy 20 lat
- A Ty w marcu 26 i co z tej matmy wynika? – spytał Izzy
- Że jestem starszy od niej o 6 lat – odpowiedział Khan
- Nie, że jak będziesz czekał na odpowiedni moment to pierwsze dziecko będziesz miał w wieku 35 lat – odpowiedział mu Gallegos
- Może to i prawda, ale boję się jej reakcji – stwierdził
- Słuchaj. – powiedział rzucając kluczki do auta – Po pierwsze kup sobie w końcu samochód ile my Ci będziemy pożyczać nasz, co? A po drugie jedź do jubilera i złóż zamówienie na piękny pierścionek zaręczynowy. – doradził mu Izzy
- Sam nie wiem – powiedział brunet
Gallegos należał do ludzi, którzy szybko się denerwują. Wstał zabrał kluczyki
- Wstawaj – rzekł do Jay’a
Ten wstał i poszedł za Izzy’m. Wsiedli do samochodu i pojechali do najlepszego jubilera w mieście.
- Stary posłuchaj wujka Izzy’ego uważnie, a uwierz mi będzie dobrze. Wchodzisz ładnie teraz do tego pomieszczenia. Zamawiasz pierścionek, bierzesz taki papierek, co się nazywa rachunkiem oraz na nim jest data odbioru prezentu, jeśli się da płacisz teraz, wychodzisz i wracasz do samochodu. Rozumiesz? – spytał Izzy, który tłumaczył mu wszystko jak małemu dziecku.
Jay zaczął się śmiać i odpowiedział tylko:
- Rozumiem. 

5 komentarzy:

  1. notka cud m iód i malinka:D:D oczywiście zycze twojej wenie by zawsze tak szybko przychodziła:D:D kcham ja:D a otka wspaniala..i mam nadzieje ze nadal beda takie ladne:D:D Zareczyny..hmm brzmi ciekawie*:*:*:*:*:*:* kocham twoje pomysły:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. notka cud m iód i malinka:D:D oczywiście zycze twojej wenie by zawsze tak szybko przychodziła:D:D kcham ja:D a otka wspaniala..i mam nadzieje ze nadal beda takie ladne:D:D Zareczyny..hmm brzmi ciekawie*:*:*:*:*:*:* kocham twoje pomysły:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wujka Izzy'ego trzeba zawsze słuchac, bo on zawsze ma racje, tak jak ja i to nas łączy !! Bu Ha Ha ha xD :D:D Fajny odcinek :)) Bardzo mi sie podobał, a jak napiszesz, że Ada nie przyjmnie tych zareczyn to cie chyba zatrzaskam :*** Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. ~~*~Mała~*~~22 lipca 2012 16:30

    No więc teraz tak ;D wujek Izzy mnie po prostu rozbawił ;D Ciesze sie ze Patka i Chris sie pogodzili a Ada ma przyjąc pierscionek od Jaya a nie odmowić ... ma byc szczęsliwa wiec przyjmuje go i będzie git;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Poemat.Normalnie pięknie. Ah ten wujek Izzy zawsze wie najlepiej. Super, ze pomiędzy Patrycją i Chrisem już jest wszystko wporządku, Teraz jeszcze tylko Richie i Paula :D No niesamowicie się ciesze, że Jay postanowił sie oświadczyć. Pozdrawiam Cię cieplutko :*:*:*:*:*
    Maz super opowaidanie z niecierpliwością czekam na dalsze losy :D

    OdpowiedzUsuń