- Ada na pewno
dobrze się czujesz? – spytał mnie Jay po raz kolejny w dniu ślubu Kim i
Izzy’ego.
- Tak kochanie
– odpowiedziałam po raz kolejny
- Bo blado
strasznie wyglądasz – stwierdził wiążąc krawat
- Ale nic mi
nie jest – powiedziałam zapinając kolczyki
- Ale martwię
się o moje dwa skarby – powiedział
- Wiem kochanie
– powiedziałam i pocałowałam go w policzek, co spowodowało, że na jego policzku
został czerwony ślad od szminki
- Ada jak ja
wyglądam – powiedział ze śmiechem
- Bardzo ładnie
– odpowiedziałam również ze śmiechem i zaczęłam ścierać czerwoną szminkę z jego
policzka
- Tylko
pamiętaj będziesz chciała wrócić do domu, źle się czuć masz mi zaraz powiedzieć
– dawał mi kolejne nauki w ciągu całego dnia
- Tak Jay
pamiętam – powiedziałam znudzona już
W końcu oboje
byliśmy gotowi do wyjścia. Do kościoła wiózł nas mój tata. I on oczywiście
zaczął mi prawić morały, ale znalazłam gdzieś w swojej głowie taki czerwony
przyciski. Wcisnęłam go i się wyłączyłam. Czyli jednym słowem przestałam go
słuchać. Bo ileż można słuchać jednego i tego samego.
Ślub był jak
marzenie. Kim wyglądała ślicznie w kremowej sukni odciętej pod biustem, która w
pewnym sensie zakryła jej widoczny już brzuszek. Oczywiście ja i Jay nie
zostaliśmy do końca imprezy, ponieważ nogi zaczęły mnie boleć oraz zachciało mi
się spać. Kim i Izzy to zrozumieli i pozwolił nam wyjść.
- Mam złą
wiadomość – powiedział do mnie Jay, którego dnia po ślubie
- Jaką? –
spytałam poprawiając się na kanapie
- Jadę w 5
miesięczną trasę – powiedział
- Gdzie? –
spytałam
- Ameryka
- Ale… -
zaczęłam
- Kochanie ja
tez tego nie chce – powiedział siadając obok mnie i przytulając mnie do siebie
– Ale taka moja praca – dodał po chwili
- Wiem –
odpowiedziałam zrezygnowana
- Kochanie, ale
nie smuć się – poprosił
- Kiedy
wylatujecie?
- Jutro
- Kiedy? –
spytałam dla upewnienia się
- Jutro
Ja już nic się
nie odzywałam. Przestało mi się to wszystko podobać. Jay o wszystkim dowiadywał
się w ostatniej chwili, co powodowało, że od czasu do czasu się sprzeczaliśmy.
Co prawda sprzeczki, kłótnie są w małżeństwie potrzebne, ale przecież wszystko
ma swoje granice? No, ale co mogłam zrobić? Musiałam go puścić. Taka jest jego
praca, którą kocha i wykonuje z wielką radością, zaangażowaniem, pasją.
Uwielbiałam patrzeć na jego uśmiechniętą twarz podczas koncertów. Wydawał się
taki szczęśliwy. Zresztą w każdym wywiadzie podkreślał, że jest szczęśliwy, bo
robi to, co lubi i ma w końcu przy sobie kobietę, którą kocha ponad własne
życie. A kiedy ja byłam szczęśliwa? Kiedy on był obok mnie. Gdy uśmiechał się.
Gdy mnie przytulał. Gdy mnie całował. W jego ramionach czułam się bezpieczna.
Wiedziałam, że on nie pozwoli mi ani naszemu dziecku zrobić krzywdy.
- Kochanie, ale
uśmiechnij się – powiedział
- Nie, bo ty
mnie zostawiasz – powiedziałam
- Ale ja nie
chcę Cię zostawić – dodał
- Wiem –
odpowiedziałam i przytuliłam się do niego mocno.
Zapach jego
perfum powodował, że zapominałam o całym świecie. W końcu zmęczona zasnęłam.
- Tylko proszę
nie przemęczaj się – powiedział na lotnisku, kiedy się żegnaliśmy
- Dobrze. Będę
o siebie dbać – obiecałam
- Ja myślę. Jak
wrócę to chcę Ci ujrzeć całą, zdrową z dużym brzuszkiem gotową do porodu –
powiedział
- Albo z
maleństwem na rękach – dodał Chris, za co oberwało mu się od Jay’a.
- Ty duży nie
bij mojego Chris’a – powiedziała Patka i udała, ze chce się bić z Jay’em
- O matko. Ja
wywieszam białą flagę. Ja się jej boję – powiedział Jay i wszyscy zaczęliśmy
się śmiać
- Cykor –
stwierdziła Patka, za co Jay popsuł jej fryzurę i uciekł w stronę odprawy
paszportowej
- To, co
dziewczynki teraz mamy dla siebie 5 miesięcy – stwierdziła Kim
- Ty… Ty masz
męża – pogroziła jej Patka palcem
- A Tobie co? –
spytałam zdziwiona
- A co ma być?
Jestem szczęśliwa – odpowiedziała
- Ale Chris
wyjechał – Paula
- Ale poprosił
mnie o rękę – powiedziała najspokojniej w świecie.
Wszystkie
oczywiście zaczęłyśmy jej gratulować. No proszę. Ten cichy i nieśmiały Chris
poprosił moją Patrycję o rękę.
***
Jedyne, kiedy
chłopcy wrócili do nas to na święta. I to tylko na 3 dni, bo potem znowu lecieli
do Ameryki. Nie była to pocieszająca myśl, ale rodzeństwo Jay’a i jego rodzice,
u których spędzałam te święta nie pozwolili mi długo się smucić.
Podczas
nieobecności chłopaków nie działo się nic ciekawego oprócz tego, że Kim
urodziła śliczną córeczkę, którą nazwała po konsultacji z Izzy’m – Anastazja.
Najciekawsze było to, że malutka urodziła się w walentynki. Izzy podobno był
wściekły, że nie mógł być przy narodzinach córki. Podobno nie szło go uspokoić.
Córeczka państwa Gallegos’ów była śliczna. Miała duże brązowe oczy.
- Czuję, ze
będzie mieć kręcone włosy. Tak jak Ty – powiedziałam trzymając mała pannę
Gallegos na rękach
- Ale będzie
śliczna już Ci to możemy powiedzieć – dodała Patrycja
- Wiem –
odpowiedziała skromnie Kimberley, co spowodowało u wszystkich wybuch śmiechu
- Izzy dzwoni?
– spytała Paulina
- Jasne.
Codziennie. Kilka razy dziennie. Bardzo chciałby wrócić do domu, ale
menagerowie mu nie chcą pozwolić, bo muszą przypomnieć Ameryce, że ktoś taki
jak US5 istnieje.
- Podobno
Izzy’ego z tego powodu nosi – do rozmowy wtrąciła się Kamila
- Tak to też
słyszałam. Podobno chce, chociaż jeden dzień, no góra dwa, a oni nie chcą mu go
dać – stwierdzałam
- No cóż
poradzisz? Nic. Taka ma pracę – powiedziała świeżo upieczona mama i wzięła
swoją córeczkę położyła spać.
***
Kolejne
miesiące minęły. Ja przygotowywałam się do porodu. Urządzałam pokój małej
istotki. Wiedziałam, że urodzę małego chłopca, dlatego pozwoliłam już umalować
pokój żeby potem nie śmierdział tak farbą.
Nadszedł dzień
13 maja. Zawsze będę pamiętać ten dzień. W tym dniu urodziłam moje pierwsze
dziecko. Małego Kacpra. O dziwo Jay był jednak przy mnie. Podobno zdążył
w ostatniej chwili wpaść na salę. Myślałam, że zemdleje, ale okazało się, że
jest bardzo dzielny. Trzymał mnie za rękę.
- Byłaś dzielna
– powiedział całując mnie w czoło, kiedy już siedzieliśmy to znaczy on siedział
ja leżałam w Sali i czekaliśmy aż pielęgniarka przyniesie nam nasze małe
szczęście
- Cieszę się,
że byłeś ze mną – powiedziałam z uśmiechem
Dalej nie mogliśmy
rozmawiać, bo do Sali wszedł lekarz.
- Coś nie tak z
małym? – spytałam przestraszona
- Nie z
dzieckiem wszystko dobrze. Śpi aktualnie. Bardziej martwią mnie pani wyniki od
początku ciąży – powiedział
- Jakie wyniki?
– spytał Jay
- Wszystkie. Przejrzałem
je i zobaczyłem, że podczas ciąży często pani chorowała
- Tak to prawda
– zgodziłam się
- Była pani
bardzo słaba i ostatnie dwa miesiące spędziła pani w szpitalu
- To też się
zgadza
- Właśnie
dodatkowo te krwotoki z nosa – powiedział
- O czym pan
mówi? – spytał Jay
- Pana żona od
początku źle znosiła ciąże. Ale bardzo obawiają mnie te choroby, które na
szczęście nie wpłynęły na rozwój dziecka oraz krwotoki z nosa. Zostanie pani
jeszcze kilka dni na dodatkowe badania – powiedział lekarz i wyszedł
- Ada, co to ma
znaczyć? Dlaczego ja o niczym nie wiem? – spytał
- Bo nie
chciałam Cię martwić – powiedziałam
- Teraz to ja
się martwię dużo bardziej niż gdybym dowiedział się o tym przez telefon
Ja nic nie
odpowiedziałam. Milczałam. Zastanawiałam się, co będzie dalej. Co wykażą
badania.
a jednak nie ;D a co do notki to swietna i ja chce juz nowa;d widze ze juz sie malenstwa yurodzily i napewno sa sliczne ale co sie dzieje z Ada? ;/
OdpowiedzUsuńPierwsza!!!!!! Super nocia gratulacje dla Izzego i Kim oraz dla Jaya i Ady z powodu narodzin ich maleństw mam nadzieje że będa zdrowia rosnąć . Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńJuppii !
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Ady u Jaya
Gratulacje dla Izzy'ego i Kim
Oby to nie bylo nic powaznego a Adą !
Pozdro
Widzę, że wszytskich chcesz ożenić xD
OdpowiedzUsuńNo pojawily się dwa człowieczki...
Mam nadzieje, że z Adą nie będzie nic złego.
Pozdrawiam
Czekam na kolejny xD Szybciutko!
notka super mjak zwykle..i co mam tu pisac?? czekam na next:)
OdpowiedzUsuńOjojoj. I cóż teraz? Czyżby nie zapowiadał się happy end? No nie wiem co mam o tym myśleć... Ogólnie notka cudowna, pełna ciepła... Eh, rozczuliłam się aż trochę. Co ty potrafisz zrobić z człowiekiem? :)
OdpowiedzUsuńTymczasem serdecznie zapraszam na http://my-addiction.blog.onet.pl/ gdzie pojawił się nowy (10!) odcinek. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę czasu, a odcinek nie wywoła kontrowersji :D
Pozdrawiam serdecznie,
LenaC
http://my-addiction.blog.onet.pl/
Gratulacje obu parom młodych rodzciów. Anastazja i Kcper ładnie. Ale co sie dzieje z Adą? Mam nadzieje, ze to nic aż tak bardzo poważnego. No i Chris się oświaczył, cudnie. Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością / ja-i-nice-chlopcy-z-us5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńW jednym rozdziale umieścić około 5 miesięcy to sie nazywa talent :PP Nie no :D:D Fajny rozdział ;)) Bardzo mi sie spodobał :D Narodziny dwóch malców, ślub, wszystko szło tak ładnie, pięknie, aż do końca odcinka!! Ada jest na coś chora!! Doczekałam się nieszczęśliwych chwil w ich życiu :PP Hih xD Ołł yeeeaaa!!! LaLaLaLa xD Uhu Uhu Uhu xD Tra la :P Kurde odbiło mi :D:D xPP Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział ;**
OdpowiedzUsuńElo:))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze tak późno ale ostatnio znowu dokucza mi brak czasu;/
A co do rozdziału to:
Aaa....w końcu narodziło się maleństwo państwa Gallegos;D;D
No proszę Chris się oświadczył;D
Ale ciekawe co będzie z Adą...
Czekam na nexta;]
Jak zwykle daj znać na gg:7823541;]
Buźka pozdrawiam:***
www.we-are-the-one.blog.onet.pl