Jest listopad.
Na dworze panuje już prawdziwa jesień. Na chodniku leżą żółto – czerwone
liście. Ludzie ubierają się już cieplej. Coraz częściej pada deszcz. Zbliżamy
się do końca roku. Ostatnie miesiące od czerwca włącznie spędziłam w szpitalu
na leczeniu. Podobno są jakieś postępy, ale zbyt małe, żebym mogła wyjść ze
szpitala. Dlatego każde urodziny moi przyjaciele obchodzą skromnie w szpitalu
abym ja również na nich była. Synka widzę codziennie Jay zawsze przychodzi z
nim. Raz na tydzień odwiedzają mnie również moi rodzice. Poznałam mojego
młodszego o 20 lat braciszka – Kubusia. Słodki malec od razu go pokochałam.
Zresztą Bartek i Eve również.
Ostatni tydzień
jest strasznie ciężki. Nabawiłam się okropnego kaszlu, ciężko mi się oddychało,
praktycznie nie wstaje z łóżka. Lekarze są przerażeni zresztą jak wszyscy.
Podsłuchałam jak Jay mówił do Izzy’ego, że nabawiłam się zapalenia płuc i
musieli przestać mnie leczyć. A ja z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Moi
rodzice na jakiś czas zamieszkali z Jay’em żeby być przy mnie codziennie i
byli. Ich obecność dawała mi dużo siły. Nawet zaczęli ze sobą normalnie
rozmawiać. Nikt by nie pomyślał, że Ci ludzie są po rozwodzie i układają sobie
życie na nowo. Wyglądali jak małżeństwo nawet tak się zachowywali. Czułam, że
tata żałuje, iż odszedł od mamy. Teraz zauważyłam, że on nadal ją kocha, ale
chyba było trochę za późno na takie wyznania. Z moją mama sytuacja była
podobna. Rozstała się ze swoim kolega, z którym była, ale utrzymują przyjaźń,
która się miedzy nimi narodziła. I powierzyła mi w sekrecie, że tata nie
zamierza wziąć ślubu z matką jego dziecka. Widziałam w jej oczach radość. Miałam
nadzieję, że ja nie popełnię takiego błędu i nie odejdę od Jay’a dla innego i
będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Jay również
opiekował się mną troskliwie. Spędzał przy mnie całe dnie a bywało, że również
także i noce, kiedy gorączka opanowywała całe moje ciało, a ja nie byłam w
stanie nawet sama napić się wody. Widziałam w jego oczach nie raz łzy. Wtedy
tylko głaskałam go po policzku, a on przytulał go do mojej dłoni. Potrafiliśmy
siedzieć przytuleni do siebie przez dobrą godzinę. Nic wtedy nie mówiliśmy. Słowa
były zbędne. Chcieliśmy tylko abym wyszła ze szpitala i mogła zaopiekować się
dzieckiem.
Kuba zaczął
mówi. Powiedział nawet kilka razy „mama”, co powodowało, że na mojej twarzy
pojawiał się uśmiech. Mój słodki mały chłopiec. Tak żałowałam, że nie mogę
uczestniczyć w pierwszych miesiącach jego życia. Miał 6 miesięcy był bardzo
inteligentny. Nie chciał czasami wychodzić ze szpitala. Chciał zostać ze mną.
Wtedy do akcji wkraczali Izzy i mała Anastazja, którzy powodowali, że Kacper
wychodził ze szpitala bez większego sprzeciwu.
Moi przyjaciele
również spędzali przy mnie wiele czasu. Nie dali mi myśleć o chorobie. Izzy
cały czas żartował, za co czasami obrywało mu się od żony. A tak na marginesie,
Kim i Izzy byli bardzo szczęśliwi ze sobą. To było widać, że dziecko umocniło
tylko ich związek. A Izzy na każdego dziennikarza, który powiedział, że Kim
złapała go na dziecko był gotowy rzucić się z pięściami, ale na szczęście na
każdym wywiadzie towarzyszyli mu chłopcy, którzy wtedy zmieniali szybko temat.
U reszty par było również bardzo spokojnie. Tylko Kamila znowu zaczęła kręcić
się obok Mikela, który teraz o dziwo był zakochany w mojej siostrze po uszy i
ciężko go było zobaczyć gdzieś bez niej. A moja siostra również rozkwitła w tym
związku. Przestała tylko myśleć o pracy, ale również teraz coraz częściej
zabierała gdzieś Kacpra i mówiła, że ona też chce mieć takiego małego
chłopczyka, po chwili dodawała, że może być to dziewczynka ważne, aby było
zdrowe i było dzieckiem Mikela.
***
- Jak to nie
wyzdrowieje? – spytał Jay lekarza
- Proszę pana
pańska żona nie wiem, jakim cudem, ale zachorowała na zapalenie płuc. Nikt inny
w szpitalu nie zachorował, więc musiała po prostu podłapać jakiegoś drobnego
wirusa. Dodatkowo jest osłabiona i mimo naszych usilnych starań choroba i
owszem ustąpiła trochę, ale zapalenie płuc uniemożliwia nam prowadzenie
dalszego leczenia, które potem zakończyłoby się przeszczepem szpiku. Organizm
również jest za słaby i nie walczy z chorobą tak jak osoba zdrowa. Leki też nic
nie dają. Dodatkowo zaczęła kaszleć krwią to nas bardzo niepokoi, a także
gorączka, która nie daje się zbić niczym.
Jay nie wierzył
w to, co słyszy. Przecież jeszcze nie dawno wszystko było dobrze. Jeszcze nie
dawno miała wyzdrowieć. Byli tak blisko, a jednak coś musiało się zawalić. Jay
wyszedł z gabinetu lekarskiego i usiadł na krzesełku. Zaraz do niego również
doszli przyjaciele, ale nie ważyli się nic powiedzieć. A on zaczął płakać jak
małe dziecko. Nie rozumiał tego, że los chce mu zabrać ukochaną kobietę. Przecież
kochali się, mieli plany na przyszłość. Przyjaciele nie wiedzieli, co zrobić.
Stali i patrzyli. Widzieli, że płacze i wiedzieli też, że na pewno to nie są
łzy szczęścia. Domyślili się, że życie ich przyjaciółki dobiega końca. Że
zostawi na ziemi męża i syna.
- Został jej
tydzień życia – powiedział w końcu Jay dalej płacząc
Patrycja
podeszła tylko do niego i przytuliła go. Sama również płakała. Przeżyła z nią
tyle dobrych i złych chwil. Zawsze były razem. Zawsze, a teraz ona miała ją
zostawić. Na zawsze.
Izzy wyszedł ze
szpitala i zaczął spacerować pustymi uliczkami. Jego żona Kim nie miała mu tego
za złe. Wiedziała, że on traktował Adę jak siostrę, że jej śmierć będzie dla
niego ogromnym przeżyciem, z którego ciężko będzie mu się podnieść. Izzy
patrzył na ten szary i ponury świat, który zostanie pozbawiony według niego
najlepszej istoty na świecie. Najbardziej barwnej istoty, w której życie zawsze
było widać, która potrafiła się cieszyć tym życiem. Nie poddawała się nigdy.
Zawsze dążyła do celu, zawsze dostawała to, co chciała. Ale teraz? Teraz nie
mogła dostać dalszego życia, bo jej klepsydra właśnie przesypywała ostatnie
ziarenka piasku. Popłynęła łza, a za nią następne. Otarł je szybko i wrócił do
domu, aby tam w spokoju wypłakać się.
***
Leżałam w łóżku
już od dobre tygodnia. Wiedziałam, że nadchodzi mój koniec. Nie pomagały słowa
Jay’a, że wyzdrowieje. Byłam zbyt słaba na to wszystko. Gdy nikogo nie było
płakałam. Nie bałam się śmierci. To nie chodziło o strach. Ja po prostu nie
chciałam zostawić moich przyjaciół i mojej rodziny, dla której chciałam żyć.
Chciałam patrzeć jak mój syn mówi pierwsze słowa, stawia pierwsze kroki rosną
mu pierwsze ząbki. Chciałam to wszystko zobaczyć, a nie było mi to dane.
- Ada –
powiedział delikatnie Jay
- Słucham? – odpowiedziałam
z wielkim trudem.
Nawet mówienie
dla mnie było czymś ciężkim
- Jak się
czujesz? – spytał
- Średnio –
odpowiedziałam, a po chwili dodałam – Jay posłuchaj mnie. Wiem, że nie da się
mnie uratować. Proszę nie mów, ze jest inaczej, bo to i tak nic nie da. Kochaj
naszego synka za nas dwoje, daj mu tak wiele miłości ile jesteś tylko wstanie,
a wiem, że jesteś wstanie mu dać bardzo dużo miłości tyle ile mi dałeś. I
opowiedz mu jak najwięcej o mnie – ostatnie zdanie powiedziałam ze łzami w
oczach
Jay nie był
wstanie nic powiedzieć. Przytulił mnie do siebie. Starał się nie płakać, ale
wiem, że było mu ciężko. Ja wtuliłam się w niego. Jego perfumy, które poczułam
znowu były dla mnie czymś wspaniałym. Chciałam, zostać na zawsze w jego
ramionach dopóki będzie to możliwe.
Chyba pierwsza ale ten swiat okropny;/ zabiera im kochana osobke wtedy gdy wreszcie zaczyna sie wszystkim ukladac.... ja umre bez tego bloga ;(;(;(;( a kazdy wie ze pozytywnie swirnietej wariatki jesli chodzi o Patke ...
OdpowiedzUsuńahm^^ jakie to słodkie, ona umiera a on mimo wszytsko chce być z nią. romantycznie xD
OdpowiedzUsuńNormalnie az mi się chce płakać. Dlaczego ten świat jest taki cholernie nie sprawiedliwy. Mimowszystko wierze, ze Ada wyjdzie z tego. Ma dal kogo. Nie może zosatwić swojeog synk i Jay'a samych. Oni tak ją kochają. Pisz szybiutko nexta. Buźka :*:*:8 / ja-i-nice-chlopcy-z-us5.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńStrasznie smutne, na koniec się popłakałam. Jakie to wszystko niesprawiedliwe a do tego w środę ostatni notka...
OdpowiedzUsuńPiękniem czekam na next;*
Aż łza zakręciła mi się w oku. Koniec był smutny.
OdpowiedzUsuńMyślałam, ze jednak będzie dobrze, że Ada będziesz żyła , a tu... dlaczego? :(
Ehh... Szkoda, że tak to się kończy, ale tak przeczuwałam, że będzie... Aż nie wiem co powiedzieć, bo się poryczałam i naprawdę nie wiem co mam zrobić, bo w ogóle nie mogę się uspokoić... Ehh...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next.
Pozdrawiam,
LenaC
http://my-addiction.blog.onet.pl/
Smuuutne =( Ale mi się to podoba... =D Będzie spoko... Każde opowiedanie Ady jest super... poczekajmy jakiś czas Ada zacznie nowe opowiadanie i sie zżyjemy z następnymi bohaterkami =) Będzie bosko wtedy =)
OdpowiedzUsuńKobieto błagam cie zrób zwrotny momęt zeby wszystko było ok notka krotka ale cudna doprowadza do łez ty może bedziesz pisac dramaty romantyczne?bo jest super
OdpowiedzUsuńJa cię ukatrupie za tak smutna nocie , następnym razem uprzedzaj żebym zaupatrzyła sie w paczkę chusteczek , a jesli chodzi o zakończenie tego opowiadania to nie kończ go w tak tragiczny sposób .pisz szybko nexta .pozdrawiam i zapraszam na dwa moje blogi jeden z nich to www.bigfrends-viki-and-us5.blog.onet.pl a drugi , który prowadze z monika to www.amor-fati-us5.blog.onet.pl ostatnio na tych dwuch blogach pojawiły sie nowe notki .
OdpowiedzUsuńnotka msutna, ze az prawa ja sie nie popłakałam:) szoda ze ostatnia ale mam nadzieje ze dalsze notki (w sensie nowe opko) tez bedzie:) pozdrawiam i dziekuje pieknie slicznie za dedykacje(jezlei chodzi o mnie) :D jakos to szare zycie trzeba urozmaicac a zwlasza by oderwac sie od problemów:D Pozdrawiam :* i clauje:* kC:*:*:*
OdpowiedzUsuńCo ty masz w sobie, że potrafisz poruszyć nawet serce z kamienia, które ja mam ? Przy czytaniu odcinka, bardzo się wzruszyłam, a gdy był wątek gdy Izzy wyszedł z tego szpitala, ja uroniłam kilka łez. Przepięknie napisane. Bardzo mi się podobało... Pozdrawiam =* www.love--me-or-hate--me.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń