sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 15 - " Idę po szlaku, który prowadzi mnie na dno"


O godzinie 18 byłam w domu. Sama bez Jacka. W domu byli jeszcze chłopaki.
- O! Siemka! – powiedziałam i przywitałam się z każdym w policzek.
- Hej! – odpowiedzieli wszyscy z uśmiechem.
- Jak tam u chłopaka? – spytał z uśmieszkiem Izzy, któremu zazwyczaj jedno chodzi po głowie.
- Dobrze.
- A co robiliście? – drążył dalej temat.
- Dawał mi korepetycje z fizyki – odpowiedziałam i usiadłam pomiędzy dwoma blondasami. Izzy już nic nie powiedział.
- A słuchaj jest taka rzecz. Za tydzień jest The Dome 41 i w przyszłym tygodniu będziemy ćwiczyć jeszcze układ. – powiedział Jay
- Słucham? Ja się nie zgadzam. Mam dość treningów w szkole, jeszcze nauka. Znajdźcie jakąś dziewczynę. Ja mam dość obowiązków – mówiłam
- Nie masz innego wyjścia musisz wystąpić – powiedział Richie
- Nic nie musze. Umowa obowiązywała tylko na nakręcenie klipu, a nie na występ w telewizji.
- Ada, ale my nie znajdziemy żadnej dziewczyny. Od jutra mamy codziennie wywiady i koncerty. A od przyszłego tygodnia będziemy poprawiać i zmieniać układ – Jay starał się mówić spokojnie, ale przychodziło mu to z trudem. – Druga dziewczyna skakałaby z radości na Twoim miejscu
- Ale ja nie będę skakać. Nie dość ze wracam wypompowana po treningu w szkole to jeszcze może mam biec na drugi? O nie. Po moim trupie – powiedziałam
- Jak kręciliśmy klip to Ci to nie przeszkadzało – Jay
- Bo się sama w to wpakowałam i wiedziałam, że musze w tym brać udział.
- Ada zgódź się – poprosiła mnie Kamila
- Nie zgodzę się. Zresztą sobotę wole spędzić z Jackiem niż na jakimś The Dome 41
Widziałam, że tylko Jay ma odwagę się do mnie odezwać, kiedy jestem zdenerwowana. Odważny z niego facet. Inni zawsze zmykali gdzie pieprz rośnie, gdy widzieli, że jestem wkurzona.
- Weźmiesz w tym udział czy to Ci się podoba czy nie – powiedział i wstał
- A kim Ty jesteś, że będziesz mi rozkazywał?
- Członkiem zespołu, a Ty jesteś tylko dziewczyną, która udaje złą żeby żaden facet nie zbliżył się do niej. Jak tak dalej pójdzie to żaden Cię nie będzie chciał. Zobaczysz. Wspomnisz moje słowa. Weźmiesz w tym udział. Nie pozwolę, aby jakaś rozkapryszona nastolatka zepsuła nam show – powiedział.
Patrzyliśmy na siebie wzrokiem, który jakby mógł to by nas pozabijał.
- Trening za tydzień po Waszych zajęciach – powiedział Jay i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Co się tak na mnie patrzycie jak na Ufo? – spytałam wszystkich
- Nerwowa jesteś – powiedział Izzy
- On również
- Nie pasują do siebie – szepnął Mikel myśląc, że nikt go nie słyszy
- Jeden mądry. Masz racje Mikel my do siebie nie pasujemy – i wyszłam do swojego pokoju.
- To była tylko burza – powiedziała Pati
- A ja myślałem, że tornado – Izzy
- Tornado to będzie na treningach jak Jay się będzie jej czepiał – stwierdziła Kamila
Rozmawiali tak jeszcze do 22. Chłopaki pożegnali się z dziewczynami i poszli do siebie. Patrycja weszła do naszego pokoju. Myślała, ze śpię. Leżałam odwrócona przodem do ściany. Podeszła do mnie i przykryła kocem.
- Nie śpię – powiedziałam
- Dlaczego Ty się tak z nim kłócisz?
- Bo sobie za dużo pozwalają
- A ty nie? Naskakujesz na niego bez powodu.
- Tym razem to on na mnie naskoczył, bo nie zgodziłam się wziąć udziału w tym całym The Dome
- Wiesz, że oni muszą wziąć w tym udział ze swoim nowym singlem.
- A co mnie to interesuje? Nikt mi nie powiedział, że będę musiała wystąpić w telewizji. Zaraz powiedzą, ze na koncerty też mamy z nimi jeździć, bo nie mają dziewczyn do piosenki.
- Akurat na koncerty maja inny układ
- To nie mogą wziąć tego, co mają na koncerty?
- Nie, bo chcą zrobić nie złe show
- Nie mam pytań. Idę spać – i poszłam spać
Rano wstałam i zastanawiałam się, dlaczego śpię w ubraniu. W końcu zaczęłam sobie wszystko przypominać. I znów popsuł mi się humor. Poszłam do łazienki troszkę się ogarnąć. Gdy wyszłam dziewczyny już siedziały w kuchni i zajadały śniadanie. Zasiadłam do stołu i wzięłam z nich przykład.
- Ada dziś nie mamy lekcji – powiedziała Patka
- Jak to? – spytałam smarując tost masłem
- Mają coś tam robić w szkole i nas zwolnili z lekcji – wyjaśniła Kamila
- Spoko – odpowiedziałam i zaczęłam jeść
- Gdzie jest moja szczotka? – spytała Kim
- A skąd my to mamy wiedzieć? I po co Ci do śniadania szczotka? – spytałam
- Jak widać jestem nieuczesana, bo ktoś mi zakosił szczotkę do włosów – mówiła
- A czy my wyglądamy na te, co powinny pilnować Twojej szczotki? – spytałam z ironia
- No, ale może ją widziałyście – powiedziała
- Nie widziałyśmy – odpowiedziała Kamila
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę 10:30
- Ja idę do Jacka – powiedziałam i wstałam od stołu
- Już? Myślałam, że pogadamy sobie, poplotkujemy… - nie dałam jej skończyć
- I poopowiadacie mi o Jay. Chętnie, ale podziękuje. O nim nie chce słyszeć już wcale. I nie wezmę udziału w żadnym The Dome. – wzięłam kurtkę i wyszłam z domu.
Do Jacka prawie biegłam. Musiałam się komuś wyżalić. Nie mogłam dziewczyną, chociaż bardzo chciałam, ale one trzymały stronę Jaya. Pierwszy raz poczułam się bezradna i samotna. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzył mi Jack w samych spodniach.
- O moje słońce do mnie przyszło – i na przywitanie mnie pocałował – Wejdź
- Nie dzięki. Idź się ubierz. Idziemy na spacer – powiedziałam
- Zaraz będę – poszedł na spacer
Nie czekałam na niego długo, bo po kilku minutach już szliśmy ulicami miasta trzymając się za ręce.
- Aduś, co jest? – spytał się obejmując mnie ramieniem
- Bo byli wczoraj u nas chłopaki z US5 i powiedzieli, że musimy z nimi wystąpić na The Dome w przyszłą sobotę. Ja nie chce brać w tym udziału. Szczególnie, dlatego, że musze tańczyć z Jayem. A dodatkowo nie będę miała czasu dla Ciebie.
- Ada lepiej będzie jak w tym wystąpisz
- Ale Jack ja nie chce
- Wystąpisz i będziesz miała z głowy.
- Jack stoisz po ich stronie – powiedziałam – Ja nie chce. Nie rozumiesz? Ja nie mogę się z nimi dogadać. A nie mogę znowu poświecić tygodnia na treningi w atmosferze nie do zniesienia.
- Ada dasz rade.
Zaczęliśmy się sprzeczać. Nie wierzyłam, że ich popiera. Przecież ja nie chciałam wziąć w tym udziału ze względu na niego. A on mi mówi, że powinnam wziąć w tym udział. Żeby nie doszło do większej awantury postanowiłam pójść do domu. Odwracając się wpadłam na kogoś.
- Siemka! – powiedział radosnym tonem Izzy i spojrzał na nas. Nasze miny chyba mówiły same za siebie, że nie jesteśmy teraz w najlepszych stosunkach.
- Właśnie widzę jak układa się w związku wspaniałej Ady – powiedział to takim tonem, że mną coś trzasnęło.
- Ty masz akurat nie masz najmniejszego prawa do komentowania mojego związku – powiedziałam
- Uważaj na moje wczorajsze słowa. Jeszcze mogą się spełnić – powiedział z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
Nie wytrzymałam. Podeszłam do niego i spoliczkowałam go z całej siły.
- Nigdy więcej nie waż się komentować mojego związku, bo mogę zrobić coś, czego będziesz żałować do końca życia. – ostrzegłam go i poszłam do domu.
Kolejny raz dzisiejszego dnia biegłam tylko, że tym razem biegłam do domu. Nie miałam już siły na nic.
*** W parku ***
Jay trzymał się za obolały policzek.
- Stary ładnie Cię urządziła – powiedział Izzy, który zauważył czerwony ślad
– Możesz mieć pewność, że to do dzisiejszego koncertu nie zejdzie
- Pocieszaj mnie jeszcze – stwierdził Jay z kwaśną miną
- Nie podejrzewałbym jej o to – wtrącił się Jack
- Ja nie wiem jak możesz być z nią – powiedział do niego Jack
– Przecież ona jest zakochana w sobie, z nikim innym się nie liczy
- Nie znasz jej. Wiec jej nie oceniaj – poradził mu Jack i poszedł do domu
- Boli? – spytał głupio Izzy
- Nie no wiesz łaskocze – stwierdził Jay
- To, czemu się nie śmiejesz? – Izzy
- Izzy. Chodź do domu. Trzeba coś z tym zrobić. Nie mogę z takim czymś pokazać się na mieście.
*** Wróćmy do mnie ***
Wbiegłam do swojego pokoju. W pokoju były Kamila i Patrycja. Widziały, że jestem zła
- Co się stało? – spytały od razu
- Poszłam do Jacka żeby mu się wygadać. No i niestety poparł Waszą stronę nie moją wiec zaczęliśmy się kłócić. Wpadłam na Izziego i Jaya – przy tym ostatnim zrobiłam kwaśną minę – Jay stwierdził ironicznie ze powinnam uważać na jego wczorajsze słowa i że widzi jak mi się układa w związku. Nie wytrzymałam i go spoliczkowałam i przyszłam tutaj – mówiłam to strasznie szybko, więc zdziwiłam się, kiedy mnie zrozumiały.
- Ty się chyba nigdy nie zmienisz – stwierdziła Patrycja i podeszła do mnie a następnie mnie przytuliła.
- A gdzie reszta? – spytałam
- Poszła na miasto – odpowiedziała Kamila.
Usiadłam koło niej i zaczęłyśmy plotkować. Wieczorem, gdy już każda zajęta była swoimi sprawami postanowiłam zadzwonić do Jacka. Odebrał od razu
- Słucham?
- To ja. Przepraszam
- Za co? – spytał głupio
- Za tą scenę w parku. Nie chciałam się z Tobą kłócić
- Nie gniewam się już
- Naprawdę?
- Naprawdę? – spytałam
- Yhym. I jak wiesz już czy wystąpisz?.
"serifj � o f � �/ nt-family:"Times New Roman"; mso-bidi-font-family:"Times New Roman";mso-fareast-language:PL'>- Ale powiedziałaś im, że nie można nikogo zmusić do miłości?
- Ja im to cały czas mówię
- W końcu przestaną. A teraz napij się ciepłej czekolady
- Dziękuje – wzięłam kubek do ręki i napiłam się napoju, który wspaniale ogrzewał.
Sama nie wiem, dlaczego, ale przysunęłam się do Jacka i powiedziałam:
- Przytul mnie – chyba potrzebowałam tej bliskości.
On nic nie powiedział, tylko spełnił moją prośbę. W jego ramionach czułam się… Można powiedzieć, że bezpiecznie, ale miałam nadzieję, że z czasem, kiedy zacznę czuć do niego coś więcej poczuję takie bezpieczeństwo, jakiego oczekuje. Rozmawialiśmy tak do godziny 21:30.
- Jack ja już muszę iść – powiedziałam wstając i ubierając już suchą bluzę.
- Odprowadzę Cię – powiedział i poszedł odnieść szklanki do kuchni.
– Już możemy iść – rzekł, gdy wrócił do salonu.
Poszliśmy do kuchni gdzie stały nasze buty. Ubraliśmy je i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. W pewnym momencie Jack objął mnie ramieniem, a ja tylko się do niego w przytuliłam. Gdy już byliśmy pod moim domem. Jack nie spodziewanie musnął moje usta swoimi ustami. To nie był pocałunek. To było muśnięcie.
- Do zobaczenia jutro w szkole – powiedział i poszedł. Ja patrzyłam za nim.
W końcu sama weszłam do klatki schodowej, następnie do mieszkania gdzie zrobiłam wszystkie wieczorne czynności i poszłam spać. A zasnęłam z uśmiechem na ustach.
*** U Pauli i Richiego ***
Dochodziła godzina 22.
- Wiesz ja już musze iść. Jutro mam szkołę i w ogóle – powiedziała Paula
- Spoko. Rozumiem. Mam nadzieję, że nasze spotkania będą tak wyglądać już zawsze. – powiedział z uśmiechem Richie.
Paula nic nie powiedziała tylko odwzajemniła uśmiech. Ona też miała taką nadzieję. Wracając cały czas rozmawiali. Gdy wyjaśnili sobie wszystko tematy same przychodziły.
> � #c a � �/ mal style='margin-top:0cm;margin-right:0cm;margin-bottom:0cm; margin-left:35.4pt;margin-bottom:.0001pt;line-height:150%'>- Nie miałam okazji
- To może ja porobię za Twojego przewodnika po Berlinie?
- Jeśli tylko chcesz
- Uwaga! Aktualnie znajdujemy się przed fontanną w jednym z Berlińskich parków. – powiedział Richie, a Paula tylko się zaśmiała i spojrzała na zegarek.
- Wiesz ja już musze iść. Mam trochę zadane na jutro.
- Spoko. Rozumiem. Ale spotkamy się jeszcze?
- No ktoś musi za mojego przewodnika robić – zaśmiała się.
Wracając do domu tematy już im się nie urywały, co chwile. Rozmawiali jak najęci. Czy z Tego coś będzie?
***Wróćmy do nas***
Dojechałyśmy do domu. Weszłyśmy do swoich pokoi.
- Ada jak myślisz czy Paula i Richie… Czy z tego może coś wyjść? – spytała Pati
- Myślę, że tak. Z tego, co poznałam Richiego jest tak samo zakręcony jak nasza Paulina. Więc kto wie, kto wie. Mam nadzieję, że tak.
- A Ty gdzie się szykujesz? – spytała mnie, gdy zobaczyła ze szukam jakiś fajnych ciuchów.
- Na spotkanie z Jackiem – odpowiedziałam i poszłam do łazienki się wykąpać.
Ja nie wiem, dlaczego dziewczyny tak strasznie chcą abym ja była z Jayem. Przecież on jest ode mnie o 6 lat starszy. I zresztą my do siebie nie pasujemy. On poważny dojrzały mężczyzna, a ja? Ja chce się jeszcze cieszyć życiem. Mam dopiero 19 lat. Rozpoczęłam szkołę, o której marzyłam. Jemu pewnie już nie w głowie zabawy. Szuka kobiety, z którą będzie mógł się ustatkować. Ja na pewno nią nie jestem.
Po 20 minutach wyszłam spod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć moje włosy. Normanie tego nie robi, ponieważ niszczą się w ten sposób, ale kiedy śpieszę się na spotkanie to i owszem musze je wysuszyć, aby się nie spóźnić. Gdy już wysuszyłam, ubrałam się i umalowałam zwolniłam łazienkę moim współlokatorką. Gdy już miałam wchodzić do swojego pokoju do domu weszła Paula.
- Już? -  spytałam zdziwiona
- A Ty myślałaś, że ja na randkę poszłam? – odpowiedziała pytaniem na pytanie
- A nie poszłaś? – zadałam kolejne pytanie
- To było tylko spotkanie – odpowiedziała i poszła do siebie. Ja również weszłam do swojego i Pati pokoju.
- Paula już wróciła – zakomunikowałam krótko
- Wiem. Przez okno widziałam ją jak wracała – odpowiedziała
- A odprowadzał ja Richie?
- Tak – odpowiedziała, a ja zanurkowałam do szafy w poszukiwaniu jakieś cieplejszej bluzy z kapturem.
- Kurde za chwile mam wychodzić a nie mogę znaleźć cieplejszej bluzy – mówiłam sama do siebie
- To weź jakąś moją – zaproponowała Pati
- Nie chce Tw… Mam! – wykrzyknęłam i wyjęłam moja czarną bluzę.
I w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To zapewne do mnie! – krzyknęłam na całe gardło i pobiegłam otworzyć drzwi. Oczywiście nie myliłam się. W drzwiach stał Jack.
- To ja wychodzę – powiedziałam tylko i wyszłam.
- To gdzie idziemy? – spytałam, gdy byliśmy już na zewnątrz
- Proponuje pójść do jakiejś małej przytulnej kawiarni – powiedział
- To prowadź ja nie znam jeszcze miasta tak dobrze
On nic nie powiedział tylko się do mnie uśmiechnął. Szliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu doszliśmy do małej przytulnej kawiarenki. Weszliśmy do środka. Wnętrze było utrzymane w kolorze błękitnym. Było przytulnie. Jack zaprowadził nas do stolika
- Chcesz coś do picia? – spytał
- Kawę z mleczkiem – powiedziałam
- A do tego jakieś ciasto? – spytał
- Hmmm może jak maja to torcik wiedeński
- Spoko – odpowiedział i poszedł.
Ja dopiero teraz przyjrzałam się dokładnie wnętrzu. Jak już wcześniej wspomniałam był on w kolorze błękitnym. Przy każdym rogu stała piękna kanapa obłożona miśkiem w tym samym kolorze. Przed kanapa stał mały stoliczek. Na każdym stoliczku był mały bukiecik polnych kwiatów. Ogólnie to było całkiem przytulnie. Po paru minutach Jack przyszedł z naszym zamówieniem.
- Widziałem, że bardzo zdziwiona byłaś, gdy zobaczyłaś mnie na zajęciach z tańca towarzyskiego zamiast Toma – powiedział z uśmiechem.
- No tak troszkę. W końcu spodziewałam się bruneta o niebieskich oczach a nie szatyna o zielonych – odpowiedziałam i również odwzajemniłam uśmiech.
- Ale mam nadzieje, że cieszysz się z tego, że to ja będę Twoim partnerem a nie Tom? – spytał
- Jasne.
- A kim był ten blondyn, który odprowadzał Paulę do domu? – zadał kolejne pytanie
- Skąd wiesz, że Paula była na jakimś spacerze z Richiem? – opowiedziałam pytaniem na pytanie starając się przypomnieć sobie czy Jack był podczas naszej rozmowy przy aucie.
- Szedłem za nimi. Oni nawet mnie nie zauważyli tak żywo rozmawiali ze sobą – odpowiedział
- A to był Richie – jeden z chłopaków z zespołu
- Wiesz, co – zaczął
- Nie wiem – odpowiedziałam zaczynając jeść torcik
- Oni pasują do siebie – dokończył
- Cieszę się, że nie tylko ja tak myślę, ale inni też.

5 komentarzy:

  1. notka git;) czekam na next..a pozatym..co ja ci takiego powiedizłąm ze bezemnie notki by nie bylo? jedno zdanie tylko a nie całą notke kochana :D:D trzymaj tak dalej...a ja wiedziałam ze Jack z Ada i tak ze sobą długo nie ebda :D:D bo chyba nie beda prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na miejscu Ady tez bym tak postapiła z Jay'em, bo on nie ma prawa jej rozkazywać i oceniać jej związek. No ja to bym go chyba pięściami nakładała, no ale to ja :D:D xD Bardzo podoba mi się opko, mam nadzieje, że notka będzie juz niedługo :) Czekam .... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jedyne co mi do głowy przychodzi to "Jay jest totalnym palantem!". Jak można tak bezczelnie(chociaż może to duże słowo i przesadzam) oceniać czyjś związek?! faceci...ech:/ no,ale czekam na next:**

    OdpowiedzUsuń
  4. marie(the-one.blog.onet.pl)21 lipca 2012 18:48

    wow no i doszło do rękoczynów

    OdpowiedzUsuń
  5. ~~*~Mała~*~~21 lipca 2012 18:48

    No kochanie jak widzisz wrociłam :) :** Twoje komcie spadły właśnie z nieba :P

    OdpowiedzUsuń